Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Palenie, zakazy i marihuana

Paweł Janus
Paweł Janus
Łukasz Warzecha z "Faktu" jest przeciwnikiem obligatoryjnego zakazu palenia w pubach i restauracjach - niech decydują właściciele. Wymiana opinii miała miejsce na Twitterze.

Twitter to fantastyczna platforma do wymiany opinii za pośrednictwem krótkich wiadomości tekstowych. Uczy zwięzłości i szybkiej reakcji. Niestety do cytowania artykułów i szerszej polemiki się nie nadaje. Dlatego o kwestii zakazu palenia oraz marihuany postanowiłem wypowiedzieć się tutaj. Polecam na Twitterze również wypowiedzi @lkwarzecha oraz @PawelJanus.

Pan Łukasz wyraźnie ożywił się w na hasło "zakaz palenia w restauracjach", jak działacze Ruchu Palikota ożywiają się na hasło "zwrot majątku kościołowi". Złośliwości w stylu "to poza pańskim zasięgiem" czy "branie [takich ludzi jak ja] przez władzę za mordę będzie zawsze łatwe" możemy pominąć. Skoncentrujmy się na istocie rzeczy.

Za Wiki: "Od 15 listopada 2010 roku w wielu miejscach publicznych w Polsce obowiązuje zakaz palenia. Obejmuje on m.in. lokale gastronomiczno-rozrywkowe, miejsca pracy, szpitale, teren uczelni, miejsca przeznaczone do zabaw dzieci, przystanki komunikacji publicznej, pomieszczenia obiektów sportowych oraz inne pomieszczenia użytku publicznego". Od półtora roku palić w tych miejscach nie wolno.

Przeprowadzone w 14 krajach badanie GATS (Global Adult Tobacco Survey) wykazało, że w Polsce 30 proc. obywateli pali.

O szkodliwości palenia nie ma sensu dyskutować. Średni wiek życia palacza jest wg przytaczanego w Wikipedii raportu o 14 lat życia krótszy. Chyba wszyscy się zgodzą, że papierosy szkodzą.

Do niedawna wybranie się do pubu czy restauracji było dla osób takich jak ja, które należą do "pozostałych" 70 proc. społeczeństwa dość trudne, a niekiedy niemożliwa. Dym papierosowy był nie do zniesienia. (Dodam, że nigdy nie paliłem, choć w domu mama paliła w czasach, gdy nikt się nie przejmował obecnością dzieci czy niepalących w pomieszczeniu). Nikt się nikogo o pozwolenie nie pytał. Papieros, dymek i dmuch. Koszty związane z praniem garniturów, ubrań to wisienka na tym zadymionym torcie.

"Dyktat" niepalących, którzy wywalczyli zakaz palenia w wymienionych miejscach pan Warzecha określił mianem faszyzmu, choć wydaje się, że to zmuszanie innych do biernego palenia bez ich zgody raczej do tego określenia pasują. Może zaskoczę wielu palaczy, ale tacy jak ja dopiero niedawno odkryli fantastyczne miejsca jakim są puby. Nie jest to na pewno bez znaczenia dla kieszeni właścicieli tych miejsc, choć wg przeciwników zakazu miałoby to im przynieść uszczerbek na dochodach. Teraz palacze co jakiś czas mówią "idziemy?" i wychodzą na ćmika. Z moich obserwacji nie stanowi to żadnego dla nich problemu, podobnie jak wyjście na papierosa w pracy, w kinie (w ogóle ktoś wychodzi na papierosa w kinie?) czy teatrze.

Problem palaczy polega prawdopodobnie także, i być może przede wszystkim, na odruchu. Psychologowie zwracają uwagę, że istotnym powodem sięgnięcia po papierosa jest niezręczność, nieumiejętność zajęcia rąk, pretekst, wypełnienie ciszy i niezręcznego milczenia, które w kontaktach międzyludzkich, wśród osób, które dopiero się poznają ma często miejsce. Skoro jednak ja bez papierosa daję sobie z tym radę i raczej problemów z podtrzymaniem rozmowy nie mam, to może i inni powinni poćwiczyć.

Dyktat niepalących ma polegać na tym, że zakazujemy przedsiębiorcom prowadzenia biznesu tak, jak to sobie zaprojektowali. Tak jak w "Kawie i papierosach" Jima Jarmusha czy innych filmach, w których dym papierosowy jest istotnym nośnikiem klimatu. Niemniej, skoro przy filmach jesteśmy - warto zwrócić uwagę na "Good night and good luck" Gorge'a Clooney'a, w którym stałym atrybutem prezentera TV był papieros - konwencja, której kompletnie byśmy dziś nie zrozumieli i nie przyjęli, podobnie jak oni wówczas nie rozumieliby reklam mężczyzn z batonikiem.

Państwo i obywatele mają prawo wprowadzać rozwiązania mające na celu poprawę jakości życia obywateli. Również poprzez odpowiednie zakazy. Możemy się zżymać na "zamach na wolność", ale nie zyjemy w buszu, a Polska i tak nie jest liderem w regulowaniu życia publicznego. Ustawodawca ma prawo nałożyć karę na zakład emitujący trujące opary, ścieki. Nie mogę spalić śmieci przed własnym domem, nie narażając się na ukaranie przez straż. Nasze życie jest w jakiś sposób regulowane. Wolałbym żyć w świecie, który projektuję sobie sam, ale tak się składa, że nie żyję tu sam i brać muszę pod uwagę ludzi, którzy równiez mają prawo do decydowania o tym jak powinniśmy kształtować prawo. Większość uznała, że palenie w pubach przynosi pers saldo więcej szkody niż pożytku.

Odpowiadając na postulaty wojujących palaczy, pokroju p. Warzechy, przychodzi mi do głowy zdarzenie, którego byłem świadkiem. Kołobrzeg, parking pod latarnią morską. Fiat 126p. W środku zamknięte 3 osoby - tata, mama i półroczne dziecko z tyłu na foteliku. Obydwoje palą, a w środku jest taka dymówa jak komorze gazowej. To ich samochód, ich dziecko ich sprawa. Nie mniej jako faszysta antynikotynowy grzecznie zapukałem i zwróciłem uwagę, że otrują to dziecko. Byli bardzo zdziwieni.

W tego typu dyskusjach nie ma dobrego rozwiązania. Zawsze komuś coś będzie nie pasowało - a to ograniczenie prędkości, a religia w szkołach, a to zakaz palenia w pubach. Cóż, jak to mawiają - taki lajf! Dyskutujmy, przekonujmy, spierajmy się co jest lepsze. W moim przekonaniu zakaz palenia w miejscach publicznych przynosi więcej pożytku niż szkody. Argumenty "nikt mi nie może zakazać palenia" też jest chybiony, bo robi to prawdopodobnie codziennie Pana żona w Pańskim domu. Na Pan swoją palarnię i stara się uszanować życzenie domowników. Proszę uszanować to również w pubie.

Przy okazji używek warto wspomnieć marihuanę, co do legalizacji palenia której p. Warzecha już nie jest tak liberalny nawet w miejscach zupełnie niepublicznych. Zobowiązałem się do przytoczenia stosownych badań, które wskazują na mniejszą szkodliwość tej używki w porównaniu do alkoholu i tytoniu. Oto one: Raport Światowej Organizacji Zdrowia o marihuanie. Szczególnie polecam rozdział IV, w którym czytamy wprost:

"Ogólnie rzecz biorąc większość z powyższych zagrożeń to zagrożenia niewielkie bądź umiarkowane. Razem wzięte nie mogą one raczej doprowadzić do powstania tak wielkich problemów dla zdrowia publicznego, jak problemy powodowane dzisiaj przez alkohol i tytoń. Dzieje się tak dlatego, że - zgodnie z obecnymi wzorcami spożycia konopi w rozwiniętych społeczeństwach - odsetek ludności używającej konopi w dużych dawkach przez wiele lat jest znacznie mniejszy niż odsetek pijących w podobny sposób alkohol lub palących tytoń" (Hall, 1995).

Cała kwestia absurdalności angażowania aparatu państwa w karanie osoby za zapalenie skręta, oraz kompletna nieskuteczność takiego postępowania w walce z narkomanią (polecam wypowiedzi przedstawicieli Monaru) to już kwestia na zupełnie inną dyskusję.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto