Obiecał im to prezes klubu Marek Grzyb, ale uwaga, przy tej deklaracji jest pewna adnotacja, a właściwie warunek: Stalowcy ruszą do USA tylko wtedy, gdy zdobędą tytuł drużynowego mistrza Polski. Motywacja, niczego sobie. Prezes Stali powinien pójść dalej i wydać polecenie, by Statua Wolności, Wielki Kanion, liga NBA i inne obrazki z Ameryki wyświetlane były na telebimie gorzowskiego stadionu w trakcie wyścigów. Bartosz Zmarzlik twierdzi, że niekiedy w czasie jazdy na motocyklu spogląda w ekran. Pewnie zaglądają też inni zawodnicy, dlatego niewykluczone, że filmy ze Stanów mogłyby dodać żużlowcom dodatkowej mocy. Pomysł z telebimem, to rzecz jasna żart, ale już całkiem poważnie, życzę Markowi Grzybowi, by do samego końca sezonu zmagał się z wizją ogromnego wydatku, jakim byłaby amerykańska wyprawa jego drużyny. Bo to oznaczałoby, że Stal, po dwóch latach, znów biłaby się o triumf w PGE Ekstralidze.
ZOBACZ TEŻ
Ależ byłoby pięknie, gdyby finałowym rywalem gorzowian był Falubaz Zielona Góra. W jedenastu ostatnich sezonach lubuskie zespoły zdobyły w sumie pięć tytułów mistrza Polski i trzy srebrne medale, ale ani razu nie dane im było walczyć o złoto w finałowej batalii. Wielokrotnie za to los krzyżował ich drogi we wcześniejszych rundach fazy play off. Derbowy finał w tym roku? Byłaby to wielka niespodzianka, bo lubuskie ekipy nie są wymieniane wśród faworytów zbliżającego się sezonu. A jeśli byliśmy już przy zagranicznych wojażach, to przypomnę, że kiedyś dwie takie wycieczki swoim żużlowcom zafundował Falubaz. Po sezonie 2007, w którym drużyna broniła się przed spadkiem z ekstraligi, był wylot na Gran Canarię, a rok później, po zdobyciu brązowego medalu, na Teneryfę. W obu przypadkach z wyjazdu skorzystali wyłącznie juniorzy. Może ich starsi koledzy uznali, że na nagrodę nie zasłużyli? W kolejnym sezonie postarali się już o mistrzostwo Polski, ale wtedy żadnego wyjazdu w nagrodę nie było.
Zobacz, jak w 2007 r. ekipa Falubazu bawiła się na Gran Canarii
Przenieśmy się do Częstochowy. Lider Włókniarza Leon Madsen w jednym z wywiadów powiedział, że w minionym roku powinien zdobyć tytuł mistrza świata, a w realizacji celu przeszkodziły mu pewne okoliczności. Taka wypowiedź nie spodobała się Janowi Krzystyniakowi, kiedyś świetnemu zawodnikowi m.in. Falubazu i Unii Leszno, a dziś komentatorowi żużlowych wydarzeń na łamach „Sportowych Faktów”. Stwierdził m.in., że to, co mówi Madsen jest żałosne i że zawodnik nie powinien tłumaczyć się kontuzjami, a przez to, co powiedział, w nowym sezonie pewnie na każdym stadionie będzie witany gwizdami. Duńczyk na Instagramie odpowiedział, że jest zadowolony ze srebrnego medalu, a złoty zasłużenie zdobył Bartosz Zmarzlik. Do kibiców zaapelował, by nie słuchali słów Jana Krzystyniaka, bo ten chce go przedstawić w złym świetle. Też uważam, że byłego żużlowca trochę poniosło. Nie pierwszy raz zresztą. Niedawno „odbierał” tytuł mistrza świata juniorów Maksymowi Drabikowi po tym, jak wyszło na jaw, że zawodnik złamał procedurę antydopingową. Przypominam, że u żużlowca nie wykryto żadnych niedozwolonych substancji, a wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł.
ZOBACZ TEŻ
OBEJRZYJ: Co Piotr Protasiewicz robił w więzieniu?
Polub nas na fb
Polub nas na fb
Obserwuj nas na Instagramie
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?