Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Papuaska egzotyka wielkanocna

Małgorzata Sarapkiewicz
Małgorzata Sarapkiewicz
Palowicki misjonarz w otoczeniu swoich papuaskich parafian.
Palowicki misjonarz w otoczeniu swoich papuaskich parafian. prywatne archiwum księdza Bogdana Cofalika
W Papui-Nowej Gwinei ludzie kochają odgrywanie biblijnych scen. Nie ma tam osłów, więc w Niedzielę Palmową „aktor” wcielający się w Jezusa wjeżdża do świątyni na dwóch innych mężczyznach przykrytych płótnem.

Palowiczanin ks. Bogdan Cofalik ze Zgromadzenia Świętej Rodziny od 21 lat spędza święta Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia wśród swoich papuaskich parafian. Wyjechał w 1989 roku z pierwszą grupą misjonarzy. Do rodzinnych Palowic (wieś w gminie Czerwionka-Leszczyny) na Śląsku przyjeżdża co trzy lata, bo tak przysługuje mu urlop. Po czym wraca do Papui-Nowej Gwinei, bo jak mówi, tam jest jego miejsce, tam czekają na niego ludzie, którym obiecał, że wróci.

Tubylcy dopiero po kilku latach uważnej obserwacji nabrali zaufania do misjonarza i... przyjęli go do swojego plemienia. - Teraz łączy nas braterstwo szczepu. To teraz moja rodzina, tam jest teraz mój dom - mówi. Dom jak z bajki - wszędzie przepiękne krajobrazy otoczone egzotyczną przyrodą. I właśnie ze względu na tę egzotyczność świąteczne zwyczaje Wielkiej Nocy u Papuasów są bardzo interesujące, choć dla wielu z nas wydać się mogą zabawne i niepasujące do święta tej rangi.

Chrześcijańska tradycja i papuaskie zwyczaje

Wielkanoc w Papui-Nowej Gwinei to wielkie wydarzenie i wielkie przygotowania. Są dekoracje, procesje, śpiewy i bardzo dużo elementów lokalnej tradycji. W przygotowania (jak do każdego święta) Papuasi angażują się całymi rodzinami. Jak wspomina ksiądz Cofalik, dla misjonarzy szczególnym wyzwaniem były uroczystości Wielkiego Piątku i czuwania przy Grobie Pańskim. Miejscową ludność trudno było bowiem przekonać do znajdującego się w kościele Grobu Pańskiego, bo w ich tradycji zmarłego chowa się niemal dokładnie tam, gdzie on umarł.

Bardzo dobrze za to autochtoni przyjęli zwyczaj odprawiania Drogi Krzyżowej. -Uczestniczy w niej bardzo dużo osób. Jednak lokalne obyczaje i tradycje pogrzebowe odcisnęły bardzo silne piętno w obchodach liturgii Wielkiego Piątku – mówi ks. Cofalik. Na znak żałoby Papuasi malują sobie twarze oraz przyoblekają żałobne ubrania. Pana Jezusa składają do grobu tak, jakby chowali kogoś wielkiego i znamienitego ze swojej społeczności. Przynoszą do grobu ziemniaki i inne produkty, bo w ich tradycji pogrzeb to wielka uczta wydawana dla wszystkich krewnych.

Wspaniałą ceremonią jest świętowanie Wielkiej Soboty. Po zapadnięciu zmierzchu tubylcy zbierają się przy ogromnym ognisku. Długo mówią o ogniu - czym dla nich jest i co dla nich znaczy. Ubrani w swoje tradycyjne stroje wykonują rytualny taniec ognia. Potem następuje poświęcenie ognia i wody, którą kobiety przynoszą w bambusowych naczyniach.

Jednak tym zdecydowanie najpiękniejszym dniem dla Papuasów jest Niedziela Palmowa. Ponieważ uwielbiają oni odgrywać sceny biblijne, w tym dniu nie może zabraknąć wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy. Droga usłana jest liśćmi palm. Problem stanowi osioł, bo tych zwierząt tam nie ma. - Miejscowi jednak sobie poradzili. Odgrywający rolę Jezusa wjeżdża na ramionach dwóch mężczyzn nakrytych białym płótnem – opowiada misjonarz.

Zmartwychwstanie to wielka radość. Tubylcy przychodzą ubrani w stroje, których używają dziś już tylko od wielkiego święta. Po papuasku dają wyraz swojej radości ze Zmartwychwstania - śpiewem, tańcem oraz oklaskami. Zdaniem ks. Cofalika to wszystko bardzo ubogaca liturgię. - Ludzie najbardziej cieszą się z tego, że ubierając się odświętnie mogą świętowaniu Zmartwychwstania przydać jeszcze większej rangi – mówi.

Postęp tu jeszcze nie zawitał

Misjonarz podkreśla, że Papua to kraj opuszczony i zapomniany przez wielki biznes. Do tej pory nie dodarł tu także postęp cywilizacyjny. Palowiczanin przyznaje, że na początku było bardzo trudno. Cotygodniowe napady, rozbity samochód... powodowały chwile zwątpienia. Ks. Cofalik zastanawiał się nad tym co on tam robi. Przetrwał jednak, pojął mentalność tubylców i znalazł wśród nich swoje miejsce.

- Rdzenni mieszkańcy są jak duże dzieci. Nie myślą o przyszłości. Nawet o tym, czy na drugi dzień będą mieli co włożyć do ust. Mają za to bardzo duże poczucie godności i są niezwykle szczerzy, a największą wartością jest dla nich rodzina - wyjaśnia misjonarz. Jak dodaje, wiele też można się od nich nauczyć. Ksiądz Cofalik daje miejscowym przykład jak mają walczyć ze złem i przemocą, bo wystarczy gest, jedno słowo, a w kilka minut cała wioska może pójść z dymem. - Jednak jestem daleki od ich natarczywego nawracania. Staram się to robić w jak najbardziej subtelny sposób - mówi.
Plemienny klozetowy

Bogdan Cofalik cieszy się wielkim uznaniem wśród swoich papuaskich parafian. Dowodem na to jest powierzenie mu przez plemię bardzo ważnej funkcji w wiosce... szefa od utrzymania porządku w toalecie. Krótko mówiąc osobiście czyści... wioskowe kible. Czy na „papuańskiej” misji jest ciężko? - Nie, jest fajnie - odpowiada misjonarz. Jak dodaje, dzisiaj misje to służba drugiemu człowiekowi i on to robi.

Choć podobno spośród całej czwórki braci Cofalików - klanu polskich ciężarowców, to on miał największy talent do podnoszenia sztangi, porzucił pomost oraz marzenia o światowych wyczynach i medalach. Wybrał stan duchowny oraz pracę misjonarską.

Od 21 lat w miejscowościach Papui Nowej Gwinei prowadzi nie tylko misje, ale także zakłada kluby sportowe i kulturystyczne trenując papuaską młodzież. - Wygodne życie nie jest dla mnie, bo byłoby zbyt proste. W Papui warto być, pracować i przeżywać z miejscową ludnością niezapomniane chwile świąt - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto