Pawlak poleciał na zjazd helikopterem, "bo drogi są fatalne"

Czy pracuje, czy leży - Waldkowi lud wierzy. Ta rymowanka - mimo jej prostoty - ma w sobie coś z ludowej prawdy. Nie tak dawno wicepremier Waldemar Pawlak objawił narodowi, że nie warto być ubezpieczonym w ZUS, bo to niezbyt pewna ubezpieczalnia na przyszłość.

Ostatnio opuścił posiedzenie rządu, gdy ważyły się losy nowej ustawy emerytalnej. Potem powiedział, że nie był na rządzie z powodu pilnych spraw w straży pożarnej. Dziś też był w straży – poleciał helikopterem. "Bo drogi są fatalne". To kolejna prawda, którą wicepremier ludowy objawił ciemnemu ludowi.

Przed tym, nim Pawlak będzie ponownie wybrany na szefa PSL – powie jeszcze kilka prawd takich, o których lud wie, ale nie ma pewności, co do ich realiów. Dowiemy się być może, że Euro 2012 w Polsce wciąż jest zagrożone, nie tylko z powodu złych dróg czy przygotowywanych manifestacji przez PiS i Solidarną Polskę. Nie odbędzie się, bo są u nas od dawna terroryści, tylko służby specjalne nie potrafią ich wykryć.

Powie zapewne Polakom o tym, że premier Tusk sprząta biurko, gdyż wkrótce ze względu na złe notowania - zamierza ustąpić z funkcji, a jego miejsce zajmie Grzegorz Schetyna lub dawny kolega premiera, Janusz Palikot. Uświadomi nam, że w ramach odejścia z funkcji – premier Tusk dogadał się z o. Rydzykiem i przyznał miejsce na multipleksie dla Telewizji Trwam. W tej sytuacji abp Michalik wytargował u Tuska decyzję, że księża nie będą musieli płacić na swoje emerytalne ubezpieczenie.

A, co dziś powie strażakom – podadzą na tacy media. Powie zapewne coś arcyciekawego, wszak wicepremier mówcą jest wspaniałym i czasem nawet palnie kawałem lub rzeknie mądrość świętą z ludu wziętą. Kiedyś rzekł był w Sejmie posłom, że kura najpierw jajko zniesie, a dopiero potem gdacze. Dodał przy tym, że nasi polityczni przeciwnicy gdaczą, nawet kiedy nie potrafią jajka znieść. Dostał za to nagrodę – I miejsce w IV edycji plebiscytu "Srebrne Usta".

Tak, więc srebrnousty wicepremier Waldemar Pawlak poleciał helikopterem do strażaków na zjazd Ochotniczych Straży Pożarnych, który obradował w woj. lubuskim. Ponieważ z Warszawy było daleko i drogi kiepskie - otrzymał w prezencie od braci strażackiej przelot za darmo, czyli na koszt ZOSP RP. Sęk w tym, że budżet OSP to głównie pieniądze z budżetu państwa i samorządów. Ale nie o to chodzi. Strażacy chcieli wysokiemu gościowi jak najlepiej dogodzić.

Dyrektor zarządu wykonawczego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, Jerzy Maciak wyjaśnia na piśmie, że wynajęcie maszyny latającej dla wicepremiera Pawlaka jest uwarunkowane całkiem prostym uzasadnieniem. "Waldemar Pawlak, jako wiceprezes Rady Ministrów, nie latał ani razu śmigłowcem, którego przelot byłby finansowany ze środków ZOSP RP. Loty, jakie miały miejsce, związane były z pełnioną przez Waldemara Pawlaka, funkcją prezesa ZOSP".

Dyrektor Maciak dodał, iż "koszty przelotów pokrywane były ze środków własnych ZOSP RP" i zaznaczył - "nie były to środki publiczne". Choć nie był ścisły z tymi środkami to jednak szczery aż do bólu. Według gazety "Fakt", godzina lotu takim śmigłowcem, jakim leciał wicepremier, kosztuje 3 tys. zł. Helikopter ten mieści trzech pasażerów, ma klimatyzację i lata z prędkością 190 km/h.

Regina Rokita, rzeczniczka OSP uprzejmie gazecie podała: "Trudno, żeby w Lubuskie jechał samochodem. Przecież tam drogi są fatalne". Ponadto zaznaczyła, że "za loty śmigłowcem pana premiera, Związek zapłaci po zrealizowaniu wszystkich zleceń". "Nie wiem ile jeszcze będzie lotów" - wyjaśniła.

Rzecznik PSL, Krzysztof Kosiński, w komentarzu dla "Faktu" powiedział: "Premier Pawlak fascynuje się lotnictwem. Przelot był organizowany przez Związek Ochotniczych Straży Pożarnych". Zastrzegł, że wicepremier nie ma jednak prywatnego śmigłowca.

Znajdź nas na Google+