Dezorientacja czy chwilowy brak
orientacji
Ks. arcybiskup Józef Michalik jest
metropolitą przemyskim od 1993 r. Od 2004 r. pełni funkcję przewodniczącego
Konferencji Episkopatu Polski (kadencja trwa 5 lat).
Kiedy w czwartek wieczorem dowiadujemy się o fakcie zarejestrowania księdza Michalika jako tajnego
współpracownika SB, wielu znów zadawało sobie pytanie: kto tu ma rację? Kilka
stron notatek czy ksiądz arcybiskup, który – jak większość – zaprzeczał, by był
świadomym współpracownikiem wrogiego systemu.
Skojarzenia z przykrą dla
wspólnoty kościoła sprawą abp Stanisława Wielgusa nasuwają się same, jednak nie
ma co ulegać podszeptom emocji. Historia już wiele razy pokazała, że emocje to
jeden z najgorszych doradców.
Współpracy nie było
Abp Józef Michalik zdecydował się ujawnić zawartość swojej
teczki w IPN. Materiały te zostały przebadane na jego prośbę przez Kościelną
Komisję Historyczną. Fakty są następujące: ze znalezionych i przebadanych
dokumentów wynika, że ks. Michalik
był zarejestrowany przez SB jako tajny współpracownik w
latach 1975 - 78. W materiałach nie ma jednak żadnych dowodów poświadczających
jego współpracę z Służbą Bezpieczeństwa. Arcybiskup zaprzecza, by kiedykolwiek ją podejmował, samym zaś faktem rejestracji był zaskoczony. Odbyło się to bez jego
wiedzy i zgody. Tyle wiemy. Tyle podano nam w mediach.
Jak dopaść księdza
Wiele mówi się o sposobach
werbunku tajnych współpracowników. Jak się to dokonywało? Czy możliwe, aby ktoś
nie zdawał sobie sprawy, że współpracuje? Pewne jest to, że SB stosowała różne
formy wpływu, nacisku i czasem zdania pozornie niewinne okazywały się potem
wyrokiem na kogoś.
W wytycznych dyrektora
Departamentu IV MSW
z
czerwca 1973 roku w sprawie form i metod działań operacyjnych Departamentu IV i
jego odpowiedników w terenie, czytam o wybranych elementach procesu
pozyskiwania osób duchownych. Jest tam mowa m.in. o porozumieniu z kandydatem
„na zasadzie lojalności wobec państwa i jego interesów” oraz przekonaniu
kandydata, że „jego współpraca z nami nie narusza jego godności osobistej,
zasad moralnych i sumienia”.
Na zakazach buduje się fortuny chcenia. Brzmi to dość
niewiarygodnie. Jak to możliwe: wmówić komuś, że czarne jest szare, a szarość,
to właściwie odcień bieli… Ale jesteśmy w stanie przyjąć wiele argumentów,
uznać je za swoje i prawdziwe, jeśli tylko w parze idą istotne dla nas korzyści
(dla jednego odrobina spokoju, dla innego kariera i wpływy).
…a jaki pan miał
pseudonim?
Niewiele
brakuje, by tak zaczynały się wywiady ze znanymi osobami… Potrzeba rozwagi w
głośnym wyrażaniu swych opinii. Zwłaszcza dziś łatwo o pochopne wyroki, nawet
jeśli z czasem mogą się okazać uzasadnione. Jednocześnie nic dziwnego, że można
się czuć zagubionym w kontekście dość licznych ostatnio spraw związanych ze
współpracą z SB świeckich i duchownych. Dużo jest podejrzeń współpracy, jawnych i tajnych kontaktów. Ktoś potwierdza, ktoś
zaprzecza, wszyscy się usprawiedliwiają… Pozostaje czekać na wiadomości o
kolejnych kartach historii ludzkich błędów – tych chcianych i tych
niezawinionych.
Spotykam
się czasem z pytaniem – a po co ta lustracja? Może po to, by uczyć się pisać i
rozmawiać o sprawach trudnych? By umieć odrzucić szaty pozorów i szczelnie
przylegające do twarzy maski i spojrzeć na kogoś w innym świetle. A to wszystko
nie dla zamętu i pogardy, ale dla mądrego rozumienia historii innych ludzi oraz
nas samych. Chcemy czy nie, jesteśmy zanurzeni w czasie – między jedną a drugą historią.
Wytyczne dyrektora Departamentu IV MSW z 1973 r.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?