Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Philip Glass Ensemble w Polsce

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Wojtek Kornet
Lubelska Filharmonia rozbrzmiała wczoraj pierwszym z dwóch koncertów współczesnego geniusza muzyki klasycznej, Philipa Glassa.

Philip Glass i jego zespół, z którym gra od ponad czterdziestu lat, zjawił się wczoraj na scenie w składzie Michael Reisman, Lisa Bielawa, David Corwell, Jon Gibson, Mick Rossi i Andrew Sterman kilkanaście minut po godzinie 19. Sala muzyczna pełna niemalże po brzegi, publiczność entuzjastycznymi owacjami wita muzyków. Trwają krótkie przygotowania, Michael Reisman zapomniał okularów, ustawiane są nuty i stołki, jeszcze tylko chwila skupienia i zaczyna się Retrospektywa. Delikatne uderzenie w klawisze i za kilka chwil wybucha kaskada dźwięków - troje klawiszowców (momentami pomagała im także Lisa Bielawa, akcentując te same dźwięki, które w obłędny i nieprawdopodobny sposób wyśpiewywała), klarnet i flet rzeźbią pulsujące pejzaże, nakładające się na siebie struktury i dźwięki wibrują w powietrzu w doskonałej harmonii. To "Dance Piece no IX" z albumu "In the Upper room" z 1986 roku. Po kilkunastu minutach Philip Glass wstaje i wita publiczność, za każdym razem później zapowiadając kolejny utwór.

Pierwsza część koncertów jest częścią bardziej hipnotyczną, wypełnioną zapętlającymi się motywami i wciąż zaskakującymi detalami ze strony sekcji dętej, choć najbardziej niesamowitą postacią była Lisa Bielawa, śpiewająca pojedyncze dźwięki bez przerwy przez ponad dwadzieścia minut podczas "Part 7" i "Part 8" z "Music in 12 Parts", połączonych w jedną całość. Po nich zabrzmiało "The Grid" z filmu "Koyaanisquatsi" i zamknęło pierwszą część koncertu.

Dwadzieścia minut później Philip Glass Ensemble przenosi nas znów w niezwykłe krainy dźwięków. Ta część jest inna, powtarzalne motywy jeszcze częściej przeplatają się z fantastycznymi ozdobnikami, najpierw brzmi rozpędzone "Music in Similar Motion" z 1969 roku - utwór, który na żywo i po latach nabrał pełni kształtów i brzmienia. Później przepiękny, nieco psychodeliczny saksofon pobudza puls "The Building" z filmu "Einstein na plaży", w "Facades" z "Glassworks" - bez smyczków co prawda, ale z tęsknym klarnetem, który utwór ten wyróżnia.

Na koniec planowanego czasu zabrzmiał "Akt III" ze ścieżki dźwiękowej do "The Photographer", bodajże najsubtelniejszy ze wszystkich utworów tego wieczora. Rozległy się owacje, publiczność w Filharmonii oklaskiwała muzyków na stojąco przez kilka minut - zagrali dla nas jeszcze "Spaceship" z opery "Einstein on the beach".

Retrospektywa to pierwszy z dwóch koncertów Philipa Glassa w Lublinie. Dzisiaj czeka nas jeszcze Muzyka Kameralna w trzyosobowym składzie - Philip Glass, Wendy Sutter i Mick Rossi. Jutro relacja z tego wydarzenia oraz zapis ze spotkania z dzisiejszym porannym spotkaniem z kompozytorem.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto