Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piana twarda jak beton. O co chodzi społeczności?

Władysław Polakowski
Władysław Polakowski
Jan Matejko
"Ludzie, obracam ten garnek do góry dnem i piana nie wylewa się ani nie odpada, czyli ubita jest już na beton! Dlaczego nadal ją ubijacie?" - napisał kilka dni temu Edward Ksantowicz. To idealna diagnoza sytuacji w serwisie.

Napisałem dziś tekst o ministerialnych pomysłach zmian w ordynacji podatkowej. Minęło 1,5 godziny, pod artykułem pojawił się zaledwie jeden komentarz, tymczasem liczba odsłon wynosi blisko 800. To dużo, biorąc pod uwagę, że opublikowany 2 lipca apel Pana Ireneusza Mosiczuka w sprawie okienka z komentarzami, ma tych ostatnich 157, a odsłonięć tylko 1122. Dlaczego zestawiam te dwa teksty? Bo w swoim materiale o Rostowskim, zarzuciłem opinii publicznej, że nie interesuje się tematem, tymczasem okazuje się, że to nie do końca prawda.

Dyskusja na temat widżetu z komentarzami na głównej stronie serwisu pochłonęła tysiące ofiar w literach i słowach. Pojawiła się nawet ofiara w ludziach, jeden z komentujących określił redakcję wulgarnym mianem, które w języku medycznym oznacza odcinek żeńskich dróg rodnych. Piszę o tym z pewnym poczuciem zażenowania. Popełniłem nawet pod wpływem impulsu komentarz, w którym dość ekspresyjnie wyraziłem swój pogląd na sprawę. Nie w tym jednak rzecz.

Swój pierwszy tekst napisałem w listopadzie 2010 roku (tak drogi Panie Marku nie jestem tu nowy!) Mój dorobek nie jest duży, z braku czasu. Ostatnio zacząłem częściej pisać o sprawach dla mnie ważnych. Patrzę też, co dzieje się w tak zwanej społeczności. Co widzę? Kluczem do decyzji o skomentowaniu tekstu nie jest jego merytoryczna czy językowa poprawność, dobór tematu, ale to kto go napisał. I tak gdy w całej Polsce rodzi się powoli problem ze śmieciami, który zamienia się w aferę, w serwisie tekstów o tym jak na lekarstwo. Rozumiem, że nie każdy ma potrzebę czytania, pisania i komentowania tekstów o Rostowskim, bo najczęściej nie wierzymy w to, że nasz głos coś zmieni. Ale ze śmieciami jest inaczej. Ustawa, ustawą, a za jej wykonaniem stoją gminy, na które mamy wpływ. Ludzie, którzy żalą się, że zabrano im status DZIENNIKARZY OBYWATELSKICH nie robią nic w sprawie, która jest obywatelska do szpiku kości. Dlaczego? Bo złe to, tamto, siamto. Bo, bo, bo...

Druga rzecz, która mnie zdziwiła, to Isia. Tak, nasza tenisistka, Agnieszka Radwańska i jej dwóch kolegów, Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot. Niestety kompletnie nie znam się na tenisie, ledwo pojmuję zasady punktowania, dlatego nie jestem w stanie napisać o tym, bo byłaby to lektura merytorycznie tragiczna. Ubolewam nad tym, bo jestem tu wystarczająco długo, by wiedzieć, że są osoby, które na tej dyscyplinie sportu się znają, ale próżno szukać ich tekstów.

Esencją twórczości niektórych kolegów i koleżanek stał się hejt. Gdy widzę autorów, którzy ostatni tekst napisali blisko rok temu, a podnoszą zarzuty o braku legitymacji, pusty śmiech mnie ogarnia. Wokół jest tyle spraw ważnych dla tego kraju czy nawet lokalnej społeczności, tymczasem istotą sprawy są PIERDOŁY. Tak, proszę państwa - PIERDOŁY! W wyżej wspomnianym tekście o okienku komentarzy wykorzystano reprodukcję obrazu Jana Matejki. Fragment, w którym Tadeusz Rejtan rozdziera szaty w proteście przeciwko rozbiorowi Polski. Już to pisałem w komentarzu - powtórzę: bardziej chybionej metafory nie można było wymyślić. Minister Finansów chce wpakować nam do domu kontrolerów skarbówki - cisza! ZUS informuje, że pomrzemy z głodu na emeryturze - cisza! Zniknęło okienko komentarzy, zablokowano użytkownika, który wyzywał ludzi od idiotów - łomot na 157 fajerek, przesycony frazesami o podmiotowości i górnolotnymi stwierdzeniami o jedności.

Piszę to wszystko także dlatego, że gdy wspomniałem, że społeczność urządziła sobie Kair w komentarzach, a tymczasem w tym mieście zginęło kilkanaście osób, napisano mi, że sam powinienem przysłać materiał na ten temat. Unikam tematów, na których się nie znam. Afryka Północna czy Bliski Wschód, to nie są moje koniki. Są za to autorzy, którzy doskonale orientują się w sprawach międzynarodowych, studiują np. politologię, ale wolą zadymy o okienko.

Kończę ten felieton radosnym wnioskiem, że w czasie pisania tego tekstu mój komentarz na temat zapędów Rostowskiego zdobył 100 odsłon. Ma ich już prawie 900. Oznacza to, że czytelnicy nie chcą czytać wyłącznie o banach i widżetach z komentarzami, ale interesuje ich to, co ich dotyczy. Smuci tylko fakt, że ciekawy materiał o śmieciach we Wrocławiu autorstwa Marka Bachorskiego-Rudnickiego leży odłogiem, bo "społeczności" temat nie interesuje, podobnie świetne zdjęcia z festiwalu muzycznego Heineken Open'er.

Nie liczę na lawinę komentarzy. Zdaje sobie sprawę, że nowi autorzy, a także ci, którzy unikają TWA mogą liczyć na czytelników, ale nie znajdą komentatorów w społeczności. Nie są "swoi". Trudno.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto