Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielgrzymi okiem mieszkańca Częstochowy

Marek Bonarski
Marek Bonarski
15 sierpnia wypada w Częstochowie szczyt pielgrzymkowy. Setki tysięcy pielgrzymów zbiera się pod szczytem Jasnej Góry, aby uczestniczyć w obchodach Święta Wniebowzięcia NMP. Zastanawialiście się jak to odbiera przeciętny częstochowianin?

W tym roku 15 sierpienia w Częstochowie rozpoczął się od wielkiej burzy i ulewy. Pioruny walą gęsto, a deszcz leje się strumieniami. Szczerze współczuję tym wszystkim, którzy w tysiącach namiotów rozsianych po całym mieście czekają aż w końcu przestanie lać. Zapowiada się bardzo mokre święto.

Już od kilku dni miasto u stóp Jasnej Góry przeżywa inwazję pielgrzymek. Ze wszystkich stron wchodzą setki grup maszerujących ludzi. Dosłownie. Przewiduje się, że w tym roku, w tym jednym tylko dniu pojawi się w Częstochowie 200 tysięcy pielgrzymów. Na głównych szlakach wejściowych do miasta od kilku dni płyną nieprzerwane strumienie ludzi.

Ludzie w kolorowych strojach machają rękami, chustami i śpiewają. Każda z tych grup wyposażona jest we własne nagłośnienie i oczywiście każda grupa śpiewa inną pieśń. W sumie daje to nieciekawy efekt, gdy pielgrzymi przekrzykują się nawzajem. W czasach kiedy byłem dzieckiem i oglądałem wkraczające do Częstochowy pielgrzymki nie było jeszcze głośników i kolorowe grupy maszerujących śpiewające religijne pieśni sprawiały bardziej harmonijne wrażenie. Dziś w moim odbiorze jest to po prostu hałas i rwetes. Konia z rzędem temu, kto zrozumie słowa śpiewanych pieśni.

Częstochowianie przyzwyczajeni do pielgrzymów na ogół przyjmują ich ciepło, pozdrawiając machaniem i cierpliwie znosząc utrudnienia. Największe są w ruchu drogowym. Bo utrudnienia są znaczne, przejazd przez Aleje NMP, zwykle i tak dość zakorkowane, teraz jest bardzo uciążliwy. Równie trudne jest dostanie się do miasta z niektórych kierunków, którymi tradycyjnie podążają pielgrzymki. Wyprzedzenie takiej grupy pielgrzymkowej jest dość trudne, a czasem niemożliwe. Sam kilka lat temu utknąłem na pół godziny w korku za idącą pielgrzymką. Po prostu nie dało się ich wyprzedzić. Zrozumiałym chyba jest, że akurat tej grupy nie darzyłem zbytnią sympatią.

Aleje NMP w ostatnich dniach pełne są ludzi zwiedzających centrum, okolice Jasnej Góry wyglądają jak gigantyczne ludzkie mrowisko. Ludzie kłębią się i przemieszczają we wszystkie możliwe strony. Zwykle w tym czasie trzymam się z daleka od centrum, ale nie zawsze jest to możliwe. Szczególnie gdy muszę jechać do pracy i wrócić z niej. Mam na to swój sposób. Jeżdżę na rowerze, więc większość przeszkód jestem w stanie ominąć o wiele szybciej niż kierowcy stojący w korkach samochodów.

Siedzę przed laptopem i zerkam na cieknące po szybie strugi deszczu. Jak większość mieszkańców "Świętego Miasta" staram się przeczekać ten dzień w ustroniu swojego domu. Z dala od tysięcy pielgrzymów. Oni stąd niedługo odejdą, ja zostanę. Wsadzę rodzinę w samochód i pojedziemy uklęknąć przed najbardziej znanym w Polsce ołtarzem. Tymczasem niech pielgrzymi cieszą się swoją chwilą modlitwy i religijnego uniesienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto