Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsza porażka Skry w sezonie

Ralf
Ralf
Zmagania w Lidze Mistrzów bełchatowska Skra rozpoczęła od porażki 0:3 z VfB Friedrichshafen.

Mistrz Polski przystąpił do meczu bez kontuzjowanych Janne Heikkinena, Stephane Antigi oraz Marcina Możdzonka.

Początek spotkania był udany dla gości – prowadzili 2:0. Pierwszy punkt dla Polaków „Zdobył” zawodnik gości po autowym serwie. Po dwóch asach Koreańczyka S.M. Moona, Skra przegrywała już 2:6.

W tym momencie Daniel Castellani zaprosił swoich zawodników na chwilę odpoczynku. Przerwa dobrze podziałała na Bełchatowian, gdyż przewaga gości zmniejszyła się do jednego punktu (6:7).

Po kolejnym błędzie w rozegraniu VfB Friedrichshafen, na tablicy wyników widniał już remis po 9. Po następnych nieporozumieniach w drużynie mistrza Niemiec, Skra wyszła na pierwsze prowadzenie w meczu 13:12. Długo taka sytuacja nie trwała, gdyż po asie serwisowym i wygranej kontrze, nasi zachodni sąsiedzi schodzili na drugą przerwę techniczną przy wyniku 14:16. Po wznowieniu rywalizacji, Bartosz Kurek dał Skrze remis po 16. To było jednak wszystko, na co było stać gospodarzy w tej partii meczu.

Przełomowy moment seta nastąpił przy stanie 18:19, gdy sędzia popełnił błąd na niekorzyść polskiego zespołu. Zamiast remisu, VfB Friedrichshafen prowadziło 21:19. Antybohaterem końcówki seta był Dawid Murek. Najpierw – w bardzo ważnej akcji – dał się zatrzymać blokiem, później - nieudanym serwisem - podarował gościom piłkę setową aby na koniec źle przyjąć ostatni serwis w tej części meczu.

Druga partia widowiska była wyrównana do stanu po 10. Sygnał do walki dał Maguel Falasca efektownie blokując Georga Grozera. Kilka kolejnych minut to koncertowa gra gospodarzy. Głównym atutem Skry była gra blokiem, która dała kilka punktów przewagi.

Przy stanie 20:16 nastąpił przestój w grze podopiecznych Daniela Castellaniego. Najpierw Daniel Pliński wpada w siatkę natomiast Kurek oraz Mariusz Wlazły zostali zablokowani. Do remisu po 20 doprowadza rozgrywający gości – Lukasz Tichacek. VfB Friedrichshafen wychodzi na prowadzenie po bloku na atakującym mistrza Polski. Jednak chwilę potem kapitan Skry naprawia swój błąd. Po bloku na Michale Bąkiewiczu i prostym błędzie Piotra Gacka, gospodarze przegrywali już 0:2 w setach.

Ostatnia partia meczu, jak każda wcześniejsza, rozpoczyna się od prowadzenia gości 2:0. Bełchatowanie próbują walczyć i po bloku na S. M. Moonie doprowadzają do remisu po 4. Jedyne prowadzenie w tym secie daje Radosław Wnuk po ataku z przechodzącej piłki. Mimo to, już na pierwszej przerwie technicznej podopieczni Steliana Moculescu prowadzili 8:6.

Kolejne akcje to konsekwentna gra mistrzów Niemiec. Po błędach w przyjęciu, VfB Friedrichshafen prowadził już 11:7. Blok Wnuka wkradł jeszcze nadzieję w serca kibiców Skry na dobry wynik. Ale gdy Murek został po raz kolejny zablokowany, stało się jasnym, że mistrz Polski nie wygra tego spotkania. As serwisowy Falasci na nic się nie zdał przy zbyt wielu błędach w obronie.

Goście wygrali spotkanie ponieważ kończyli swoje ataki w pierwszej akcji. Rozgrywający VfB Friedrichshafen posyłał szybkie piłki na skrzydła, czym gubił bełchatowski blok. Natomiast mistrzowie Polski wyprowadzili nieliczną ilość kontr zakończonych sukcesem oraz mieli duże problemy z przyjęciem zagrywki. Plusem może być postawa Migueal Falasci oraz gra blokiem.

Oby w kolejnych meczach, gdy do zdrowia wrócą wszyscy zawodnicy, Skra zagrała lepiej i konsekwentniej w ataku oraz w przyjęciu.

PGE Skra Bełchatów - VfB Friedrichshafen 0:3
(22:25, 22:25, 18:25)
Skra : Falasca, Wnuk, Pliński, Wlazły, Kurek, Murek oraz Gacek (l), Dobrowolski i Bąkiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto