Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pieskie życie

Marek Duszynski
Marek Duszynski
Ten pies, jak tysiące jemu podobnych, które stały się komuś
Ten pies, jak tysiące jemu podobnych, które stały się komuś
Niespecjalnie wzrusza nas los zwierząt. Niby kochamy nasze psy i koty, ale ta "milość" istnieje bardziej w sferze deklaracji niż w praktyce

Czy rzeczywiście jesteśmy niewrażliwi na krzywdę zwierząt? To pytanie, mające w zamyśle wywołać gorącą dyskusję lub przynajmniej żwawszy dyskurs, jest zbyt obszerne, aby odpowiedź na nie zamknąć w jednym artykule. Tak naprawdę można by tym samym zapytać o kondycję współczesnej cywilizacji lub zastanawiać się, czy człowiek stanowi zagrożenie dla świata.

Spójrzmy więc przede wszystkim na nasze polskie podwórko. Na pewno nie mamy wielu powodów do samozadowolenia: wrażliwość Polaków na krzywdę zwierząt jest znikoma, a jeśli nawet istnieje, to raczej w sferze deklaracje niż w rzeczywistości. Niestety znajduje tu w pełni odzwierciedlenie teza, iż stosunek do zwierząt jest miarą humanitaryzmu i poziomu cywilizacyjnego. Bo cóż z tego, że Polacy deklarują miłość do zwierząt - psów, kotów, koni, ptaków, skoro w mediach pełno jest doniesień o ujawnionych (a więc stanowiących tylko znikomą część rzeczywistego problemu) przykładach niebywałego wprost barbarzyństwa wobec zwierząt.

Można tu wskazać na wiele przyczyn tego zjawiska: powszechne tolerowanie agresywnych zachowań wobec zwierząt, brak surowego prawa, profesjonalnych slużb z odpowiednimi uprawnieniami, które mogą interweniować w przypadkach znęcania się nad zwierzętami. Najważniejsza wydaje się jednak przyczyna światopoglądowa. Niestety, w tradycji judeochrześcijańskiej, zwierzęta - bezduszne istoty - traktowane są jako poddane człowiekowi i jemu mające służyć. Deklarowane "unowocześnienia" tego poglądu, to na razie raczej pobożne życzenia niż zauważalne zmiany.

Walka o zmianę tego z gruntu fałszywego i szkodliwego dla świata przyrody poglądu jest ogromnym wyzwaniem, które stoi przed polską szkołą. To tam można najwięcej zrobić dla przyszłości zwierząt w naszym kraju. Nie łudźmy się: bardzo trudno zmienić zapatrywania dorosłego człowieka (choć oczywiście nie należy rezygnować...), ale dziecko, zaczynające edukację, może nauczyć się niekoniecznie miłości do zwierząt, bo tak naprawdę nie o miłość tu chodzi, ale przede wszystkim szacunku dla świata przyrody. Szansą na zmianę obecnego stanu rzeczy, czyli poprawę losu zwierzat, jest nowe pokolenie, które zacznie postrzegać człowieka jako część ekosystemu Ziemii - wielkiej pajęczyny życia. Bo w niej wszystkie nici są ważne. Do tej pory człowiek czuł się jak zarządca ziemskiego "folwarku".

Brzmi to zbyt naiwnie? Być może, ale tą drogą idą już systemy edukacyjne w bardzo wielu krajach, gdzie sytuacja zwierząt jest dziś zdecydowanie lepsza niż w Polsce. Brak szacunku dla zwierząt jest przyczyną postrzegania ich jedynie przez pryzmat "użyteczności" dla człowieka. Polska to prawdziwy poligon takich postaw: wiejskie psy głodujące na krótkich łańcuchach, a chore - dobijane siekierą lub wieszane w lesie, tzw. hodowle psów, gdzie wegetują suki, traktowane jak sztuki rozpłodowe, gehenna polskich koni, pokazywana w europejskich mediach jako przykład skrajnego barbarzyństwa; wreszcie piekło zwierząt hodowlanych (nie tylko w naszym kraju), które zamknięte w fermach-fabrykach, traktowane są już nawet nie jako żywe istoty, a tusze mięsne czy "galanteria".

Czy zapominamy, że zanim trafią na nasze stoły, jednak trzeba je zabić? Że żyją często zaledwie parę miesięcy - faszerowane lekami i karmą, aby szybciej, prędzej, łatwiej przybierały na wadze, unieruchomione w boksie, by "zbędny" ruch nie zabierał im kalorii, potrzebnych do tycia...Wielkie koncerny żywnościowe już nawet nie kryją się specjalnie ze swoimi "przemysłowymi" metodami hodowli zwierząt, grożąc wręcz, że humanitarne traktowanie zwierząt hodowlanych spowoduje gwałtowny wzrost cen żywności. Pomijając demagogię takich sądów, sprzedawanie sumienia osiągnęło tu poziom porażający.

Jaka jest granica, której człowiek nie przekroczy dla własnej wygody? Dziś chyba nie sposób tego powiedzieć. Być może, gdybyśmy my, ludzie zaczęli powszechnie postrzegać zwierzęta jako istoty wrażliwe, zdolne odczuwać ból, strach, cierpiące fizycznie i psychicznie, to nasz "bezpieczny" świat zacząłby kruszeć i niebezpiecznie nas uwierać?

wegam

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto