Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pilecki i Cyrankiewicz w Auschwitz – relacje świadków

Mateusz Jarosz
Mateusz Jarosz
Witold Pilecki
Witold Pilecki anonim
„W Auschwitz zobaczycie gablotę poświęconą ruchowi oporu w obozie. Tam przede wszystkim jest Józef Cyrankiewicz, a dopiero później Witold Pilecki. Cyrankiewicz przywłaszczył sobie zasługi rotmistrza w ruchu oporu."

Rozpoczynając cytatem Tadeusza M. Płużańskiego, przedstawiamy jego artykuł , który niedawno ukazał się w tygodniku „W sieci”. Odkrywa on nowe fakty wiążące się z osobą Witolda Pileckiego, której poświęcony jest cykl artykułów na niniejszym portalu.

Tadeusz M. Płużański jest historykiem i dziennikarzem. Specjalizuje się w powojennej historii Polski. Współpracuje ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej.

Swoje prace publikuje m.in. w "Biuletynie Informacyjnym" ŚZŻAK, "Najwyższym czasie”, ”Naszej Polsce”, „W sieci”, „Do rzeczy”, „Tygodniku Solidarność”, „Gazecie Polskiej” i „Gazecie Polskiej Codziennie” . Jest szefem działu „Opinie” dziennika „Super Express” i autorem książek o nierozliczonych zbrodniach komunistycznych: „Bestie”, „Bestie2”, „Oprawcy. Zbrodnie bez kary”.

Jego ojciec - Tadeusz Płużański był naukowcem i więźniem KL Stutthof pod Gdańskiem. Aresztowany w 1947 i osądzony przez władze stalinowskie w procesie „Grupy Witolda” - skazany na karę śmierci, zamienionej później na karę dożywotniego więzienia.

„Cyrankiewicz konfidentem gestapo ?

Kluczem do tragedii Witolda Pileckiego, zamordowanego w więzieniu na Rakowieckiej 25 maja 1948 r., może być Józef Cyrankiewicz, który komunistycznym premierem - na długie lata - został trzy miesiące przed aresztowaniem rotmistrza. Przez cały PRL obowiązywała wersja, że to właśnie Cyrankiewicz był organizatorem konspiracji w KL Auschwitz. Jeszcze w latach 90. w obozowym muzeum widniało jego zdjęcie, a o Pileckim - prawdziwym twórcy ruchu oporu wśród więźniów - Związku Organizacji Wojskowej nie było ani słowa. Jeszcze w styczniu 2005 r., podczas obchodów 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz, prezydent Aleksander Kwaśniewski, mówiąc o więźniach-bohaterach wymienił Cyrankiewicza, „zapominając” o rotmistrzu. Pilecki został oczyszczony z zarzutów dopiero w 1990 r., rok po śmierci Cyrankiewicza.

Po zakończeniu wojny z Niemcami Pilecki przedostał się do 2 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych we Włoszech. Do kraju wrócił na jesieni 1945 r.
- Dla ojca walka się nie skończyła - mówi Zofia Optułowicz, córka rotmistrza. - Składał przecież żołnierską przysięgę na wierność Rzeczypospolitej i jej legalnym władzom. Nowej, ludowej rzeczywistości nie zaakceptował. Marzył o wolnej Polsce.
Pilecki zorganizował siatkę konspiracyjną, która przesyłała na Zachód dane o terrorze w Polsce, nastawieniu społeczeństwa do nowych władz. Miał rozładowywać zbrojne podziemie. W skrytce gromadził archiwalia z czasów okupacji. Najważniejsze były te z pobytu w KL Auschwitz...
W czerwcu 1946 r. Pilecki dostał informację o grożącym mu niebezpieczeństwie. Odrzucił jednak propozycję wyjazdu wraz z żoną i dziećmi do Londynu. Zamiast tego wysłał list do premiera Cyrankiewicza, w którym zarzucił mu, że kłamliwie przedstawia swoje zasługi dla obozowej konspiracji. W KL Auschwitz więźniowie przyrzekli sobie, że jeśli przeżyją, będą mówić tylko prawdę...
Cyrankiewicz: „Kto to jest?”

W maju 1947 r. Pilecki został aresztowany przez UB. Eleonora Ostrowska, kuzynka i łączniczka rotmistrza wspominała: - Któregoś dnia przyszło do mnie dwóch panów. Prosili, abym wydała im pamiętnik i wszystkie rzeczy Witolda. Zgodziłam się, bo pokazali upoważnienie z oryginalnym podpisem Pileckiego. Nie wiedziałam wówczas, że jest już na UB. Potem zrozumiałam, że w pamiętniku mogły być materiały podważające rolę Cyrankiewicza w obozie.
W marcu 1948 r. Pilecki, wraz ze współpracownikami, stanął przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. Proces był pokazowy. Ówczesna prasa pisała: „Sprawiedliwy sąd ludu pracującego nad wrażymi szpiegami z armii Andersa”, „Za dolary i funty zdradzali swój kraj”. 15 marca 1948 Witold Pilecki, Maria Szelągowska i Tadeusz Płużański (mój ojciec) zostali skazani na karę śmierci. Pileckiego „prezydent” Bierut nie ułaskawił. Dobrowolne pójście do KL Auschwitz okazało się... argumentem przeciw bohaterskiemu rotmistrzowi – komuniści przedstawiali go jako zdrajcę i konfidenta gestapo.
Eleonora Ostrowska zapamiętała, jak podczas rozprawy odczytano list od Cyrankiewicza: „Gdyby oskarżony zechciał powoływać się na mnie, na naszą znajomość z Oświęcimia, nie może to w żadnym wypadku zmniejszyć jego winy i spowodować złagodzenia wyroku. Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej, jest bardzo szkodliwą jednostką, dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary”.
Ostrowska opowiadała dalej: - Gdy Witold usłyszał te słowa jego palce zacisnęły się bardzo mocno. Dopiero po chwili uścisk zelżał…
List od Cyrankiewicza jest elementem sporu – nie ma go w 20 tomach akt procesowo-śledczych, jego odczytania na sali sądowej nie potwierdzili żyjący w latach 90. ub. wieku współoskarżeni – ani mój ojciec, ani Makary Sieradzki.
Niezależnie od listu możemy śmiało powiedzieć, że Cyrankiewicz był wystarczająco wpływowy, aby uratować rotmistrza przed śmiercią. Z jakiegoś powodu tego nie uczynił. W latach 80. Zofia Optułowicz poszła do niego, aby pomógł odnaleźć grób ojca. Powiedziała, że jest córką Witolda Pileckiego. Wówczas Cyrankiewicz zapytał: „Kto to jest?”

Rozmowy z gestapo

Pilecki, żołnierz wojny 1920 r., ułan II Rzeczypospolitej, po klęsce wrześniowej wstąpił w szeregi Tajnej Armii Polskiej – jednej z pierwszych podziemnych organizacji w okupowanej przez Niemców Polsce. We wrześniu 1940 r. TAP dotknęły aresztowania i część członków przewieziono do KL Auschwitz. Na jednej z narad ustalono, że ktoś z kierownictwa organizacji dostanie się do obozu „w celu wysondowania możliwości uwolnienia niektórych więźniów, zdobycia materiałów dotyczących złego traktowania więźniów politycznych, zorganizowania podziemnej organizacji wewnątrz obozu. Do wykonania zadania zgłosił się ochotniczo por. Witold Pilecki” - pisze Kazimierz Malinowski w pracy „Tajna Armia Polska”.
21 września 1940 r. Witold Pilecki (jako Tomasz Serafiński) stał się numerem 4859.
„Transport wtacza się na bocznicę kolejową w Oświęcimiu. W świetle reflektorów, przy pomocy bicia pałkami, opróżnia się wagony. Krzyki Niemców, jęki bitych i szczutych psami więźniów, strzelanina - wydawało mi się, że znalazłem się w piekle” - pisał po wojnie rotmistrz. Dopiero po ubeckich przesłuchaniach na Rakowieckiej zmienił zdanie: „Oświęcim przy tym to była igraszka”.
Od pierwszych dni w Auschwitz zaczął organizować bojową siatkę konspiracyjną, pod nazwą Związku Organizacji Wojskowej. Wysyłał raporty do generała „Grota” Roweckiego, informując, że Auschwitz nie jest zwykłym miejscem odosobnienia, ale wielkim obozem zagłady. Możni tego świata nie chcieli uwierzyć...
Docelowym zadaniem ZOW było wyzwolenie obozu. Miało to nastąpić własnymi siłami (w końcu 1942 r. pion wojskowy organizacji liczył co najmniej kilkuset zaprzysiężonych konspiratorów, wyposażonych w broń wykradzioną ze zbrojowni SS) i dzięki pomocy z zewnątrz.
Komenda Główna AK w Warszawie uznała jednak, że plan Witolda jest zbyt niebezpieczny. Na początku 1943 r. Pilecki był już tak znany w obozowym podziemiu, że w każdej chwili groziła mu dekonspiracja. Jaka była w tym rola Józefa Cyrankiewicza?
Witold musiał uciekać, co udało się w Wielkanoc 1943 r. W obozie pozostawił silną organizację, która przybrała charakter sprzysiężenia tajnych piątek. Starannie przemyślana hierarchia wtajemniczenia miała chronić ZOW przed wsypą. Dodatkowym zabezpieczeniem była specjalna grupa, która likwidowała najgroźniejszych funkcyjnych i konfidentów. To jednak okazało się niewystarczające.
Według relacji dr Rafała Brzeskiego Pilecki po powrocie do kraju w 1945 r. zwierzył się działaczowi przedwojennej PPS Timofiejowi Jarudze, że w Auschwitz działał konfident o pseudonimie „Tor”. Do obozu trafił z Krakowa, przewieziony następnie do Mauthausen, po wojnie stanął na czele podporządkowanej komunistom Polskiej Partii Socjalistycznej. Inny więzień Auschwitz, PPS-owiec Stanisław Dubois opowiadał, że „Tor” był widziany podczas rozmowy z szefem Politische Abteilung - oddziału politycznego obozowego gestapo Grabnerem bez wiedzy dowództwa konspiracyjnej organizacji. W wyniku denuncjacji tylko w jednej egzekucji zginęło kilkudziesięciu więźniów, w tym członkowie kierownictwa ZOW, z wyjątkiem trzech osób, których „Tor” nie znał. Unicestwić świadka

Historia ma jednak z „Torem” problem. W opracowaniach o Związku Organizacji Wojskowej i w relacjach świadków nie pojawia się człowiek o takim pseudonimie. W kierownictwie ZOW była natomiast osoba, której charakterystyka odpowiada opisywanemu konfidentowi. Nosiła pseudonim „Rot”, a był to… Józef Cyrankiewicz.
Cyrankiewicz, członek przedwojennej PPS, trafił do Auschwitz dwa lata po osadzeniu tam Pileckiego, otrzymując milionowy numer. Miał przeżyć tylko dlatego, że dostał funkcję nocnego pisarza w szpitalu obozowym. Zdaniem Adama Cyry, historyka z Muzeum Auschwitz Cyrankiewicz nigdy nie poznał osobiście Witolda Pileckiego. Wiele o nim słyszał, kojarzył go jednak z więźniem o nazwisku Tomasz Serafiński (pod którym rotmistrz funkcjonował w obozie). Członkiem kierownictwa konspiracji Cyrankiewicz został dopiero na krótko przed wyzwoleniem Auschwitz.
Emigracyjny historyk Józef Garliński, więzień Auschwitz, potwierdza, że Józef Cyrankiewicz, za zgodą komendanta śląskiego Okręgu AK mjr Zygmunta Janke, ps. „Walter”, otrzymał nominację na dowódcę podziemnych kadr wojskowych w obozie. W ten sposób, będąc kierownikiem Organizacji Bojowej PPS i członkiem władz Kampfgruppe Auschwitz (skupiającej komunistów, głównie austriackich), uzyskał również wpływ na działania ZOW.
Dr Adam Cyra dodaje, że jeszcze na początku 1941 r. Cyrankiewicz, jako członek konspiracji pepeesowskiej i Związku Walki Zbrojnej, był przewidziany na stanowisko zastępcy Delegata Rządu na Kraj, lecz objęcie tej funkcji uniemożliwiło mu aresztowanie i uwięzienie w KL Auschwitz.
Z cytowanej już relacji PPS-owca Timofieja Jarugi (ujawnionej przez dr Rafała Brzeskiego) wynika, że przed aresztowaniem w 1947 r. Pilecki nie zdążył znaleźć drugiego świadka, aby zdemaskować „Tora”: „Pośpiech wykonania wyroku kary śmierci, jest tylko potwierdzeniem, że zdrajca-oberkonfident obozowego gestapo zrobił wszystko, aby unicestwić groźnego dla siebie świadka”.
Prof. Józef Garliński pisze: „Temat ruchu oporu w Oświęcimiu został załgany do wszystkich możliwych granic i wykorzystano go do wsparcia kariery politycznej Józefa Cyrankiewicza i innych podobnych oportunistów. (...) Znajomość prawdy o Oświęcimiu Witold Pilecki przypłacił życiem”.

„Element destrukcyjny!”

Edward Padkowski do Auschwitz trafił 25 maja 1941 r., razem ze swoim kolegą - innym studentem z Politechniki Lwowskiej Wincentym Ciesielczukiem. Padkowski pisze, że jego kuzyn Wacław Maliszewski, też osadzony w obozie, poprosił Cyrankiewicza o nawiązanie łączności z partyzantką i uwiarygodnienie.
„Przy następnym spotkaniu Cyrankiewicz zapytał: «Pan był przed wojną w Lublinie prezesem Zarządu Wojewódzkiego Stronnictwa Narodowego?» Tak - odpowiedział Maliszewski - nie widział powodu, aby kryć się z tym przed Polakiem ze ścisłej czołówki obozowej konspiracji. (...) «Takich ludzi na wolności nie potrzeba» - brzmiała odpowiedź Cyrankiewicza”.
Przygotowując ucieczkę Padkowski i Ciesielczuk nie zwrócili się już do Cyrankiewicza. Do bazy partyzantki AK, która mieściła się na strychu stodoły w gospodarstwie państwa Marii i Jana Jedlińskich, dotarli dzięki pomocy łączniczki AK. Spędzili tam cały tydzień, czekając na dowódcę obwodu AK por. Jana Wawrzynka „Danutę”:
„W krótkiej rozmowie wyjaśnił, dlaczego tak długo kazał nam czekać. Wyciągnął z kieszeni pomiętą kartkę - otrzymany z obozu służbowy meldunek «ROTA»”:
„Od «ROT» do «DANUTA». Dnia 11 sierpnia 1944 ucieczka dwóch studentów Politechniki Lwowskiej: Wincenty Ciesielczuk, nr obozowy 16369, Edward Padkowski, nr obozowy 16366. Element destrukcyjny! (-) «ROT»”.
Józef Cyrankiewicz miał zostać przeniesiony z Auschwitz do obozu w Mauthausen za zasługi w kapowaniu członków obozowej konspiracji. W świetle dokumentów „Rot” opuścił obóz w nocy z 18 na 19 stycznia 1945 r., w kolumnie więźniów, którą popędzono aż do Wodzisławia Śląskiego. Stamtąd, transportem kolejowym, trafił do Mauthausen.
Były więzień KL Auschwitz Stanisław Kłodziński pisze, że Józef Cyrankiewicz ,,(...) przez cały czas od przybycia do Oświęcimia i aż do marszu ewakuacyjnego stamtąd (...) wyróżniał się twardą i aktywną postawą więźnia konsekwentnie walczącego o przetrwanie własne i społeczności współwięźniów. W czasie udręczającego marszu śmierci z Oświęcimia wykazał odporność, a nawet potrafił innych podtrzymywać nie tylko psychicznie, lecz także fizycznie. Dzięki temu kilkunastu współwięźniom - wycieńczonym, wygłodzonym, przemarzniętym, pokonującym zawieje śnieżne – uratował wtedy życie”.Odrażający układ

Stanisław Adamczyk opisuje swój pobyt w izbie chorych więzienia we Wronkach, gdzie trafił po wojnie z wyrokiem dożywocia.
Lekarz z Polikliniki UB w Poznaniu o nazwisku Wiktorowicz miał powiedzieć do jednego z więźniów: ,,«Tak, Kachel, z wami nie jest dobrze, bo ani umrzeć, ani się wyleczyć». Wtedy Kachel rozpłakał się i podniesionym tonem oświadczył: »(...) tu w tym więzieniu razem ze mną powinien się znaleźć pan premier Józef Cyrankiewicz. Jest prawdą, że pełniłem w Oświęcimiu funkcję kapo, ale Cyrankiewicz uprawiał to samo, lecz w nieco innej formie, bo bardziej zawoalowanej»”.
Więzień Kachel stwierdził następnie, że Cyrankiewicz często wręczał mu listy więźniów, którzy mieli zginąć w komorach gazowych, oszczędzał przy tym Rosjan kosztem Polaków. Organizował również zabawy dla SS-manów z udziałem wyselekcjonowanych i dorodnych kobiet.
Potwierdza to były funkcjonariusz Informacji Wojskowej i KGB Maurice Shainberg. Cyrankiewicz, jako tajny agent gestapo w Auschwitz był „odpowiedzialny za dostarczanie kobiet żydowskich, jako prostytutek, dla Niemców. Traktował je brutalnie, skazując na gaz i piece te, które odmawiały służenia nazistom”.
Przebywając po wojnie na terenie Niemiec, Shainberg miał schwytać Cyrankiewicza i przekazać go szefowi drugiej sekcji kontrwywiadu majorowi Bochookowi. „Major zawarł z nim układ, który polegał na spreparowaniu fałszywych dokumentów z okresu wojny, ukrywając jego zaangażowanie i współpracę z gestapo. W sfałszowanych dokumentach stwierdzono, że Cyrankiewicz, udając kolaborację z nazistami, miał pracować dla wojskowego kontrwywiadu sowieckiego. Wszystkie dowody dotyczące tego gryzonia, jakie zebraliśmy, przesłane zostały do archiwów w Moskwie, w celu ukrycia ich, a jego mianowano pierwszym sekretarzem Polskiej Partii Socjalistycznej. Był to odrażający układ polityczny, gdzie w zamian za uniknięcie więzienia Cyrankiewicz miał pełnić rolę kukły polskich komunistów dla Sowietów”.
Z kolei Henryk Pająk przytacza wspomnienie więźnia ze Strzelec Opolskich i Wronek, który po wojnie odsiadywał wyrok razem z Czesławem Karaszewiczem - innym kapo z Auschwitz:
„W jego relacji Cyrankiewicz był tam kapo do specjalnych zadań, których on sam, czyli kapo Karaszewicz nigdy do końca nie poznał. Podczas jednego z widzeń Karaszewicz miał nakłonić swoją żonę, aby poprosiła Cyrankiewicza (ówczesnego premiera PRL) o pomoc, gdyż w przeciwnym przypadku „on wyjawi sporo z jego oświęcimskiej kariery. (...) Cyrankiewicz okazał się twardy i pewny siebie, bo w niczym nie pomógł swemu kumplowi”.
Nie zrobił również nic w sprawie Pileckiego. Edward Padkowski: „Jako premier mógł na pewno poprzeć prośbę żony skazanego o ułaskawienie przez Bieruta... gdyby tylko chciał”.
Z prośbą o pomoc dla skazanego na śmierć rotmistrza listy do Cyrankiewicza pisali również byli więźniowie KL Auschwitz. Premier nie pomógł. Andrzej Pilecki, syn rotmistrza, pamięta również próby interwencji u Bolesława Bieruta. Interweniowali np. państwo Newerly, uratowani przez rotmistrza w czasie wojny z getta. Bezskutecznie.Mama Zajączka

A to niepublikowana wcześniej relacja Olgierda Czaińskiego: „W czasie okupacji niemieckiej rotmistrz Pilecki był w AK przełożonym mojej mamy, Ireny Czaińskiej. W sklepiku przy ul. Słowackiego na Żoliborzu w Warszawie mama prowadziła skrzynkę kontaktową. Gdy Pilecki wrócił po wojnie do Polski, mama radziła mu, aby wyjechał zagranicę, bo sądziła, a może wiedziała już z doświadczenia, że ludzi z kręgu AK, szczególnie szczebla kierowniczego, czekają prześladowania. Rotmistrz Pilecki uważał jednak, że dowódcy AK powinni pozostać w kraju, aby młodzi żołnierze «wyszli z podziemia» i zaczęli normalnie żyć i pracować.
W rozmowie z mamą rotmistrz Pilecki powiedział, że napisał (lub, że ma zamiar napisać) do Cyrankiewicza, że w przypadku, gdy wyda swoje pamiętniki, Pilecki ujawni swoje materiały zebrane w Oświęcimiu. Wkrótce po tej rozmowie został aresztowany. Dokumenty dotyczące działalności okupacyjnej, w tym oświęcimskiej, rotmistrz Pilecki zdążył przed aresztowaniem przekazać mamie do schowania.
Z więzienia do mamy doszedł gryps: «Niech Mama Zajączka zniszczy dokumenty». Mama zgodnie z poleceniem dokumenty zniszczyła.
Przypuszczalnie UB przechwyciło gryps. Przychodzili do nas do domu «mili panowie» i pytali, jak na mnie wołają. UB szukało Mamy Zajączka.
Na mnie po urodzeniu (43 r.) wołano Zajączek z nieznanego mi powodu, a późnej wołano na mnie Bobuś. To zapewne uratowało mnie od sieroctwa (mojego ojca Niemcy zamordowali po upadku Powstania Warszawskiego), jak również to, że rotmistrz Witold Pilecki w śledztwie nie wskazał Mamy Zajączka. Bo gdyby wskazał, to mama siedziałaby na ławie oskarżonych w procesie Pileckiego zapewne z wyrokiem śmierci i nie sądzę, że w tym przypadku prezydent Bierut skorzystałby z prawa łaski”.

„Będzie musiał umrzeć”

I na koniec zeznanie Ruty Czaplińskiej („Ewa”, rocznik 1918, żołnierz AK, po wojnie w Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym, aresztowana i po półtorarocznym ciężkim śledztwie skazana w 1947 r. na 10 lat więzienia; po 1956 r. ukończyła biologię na Uniwersytecie Wrocławskim), która prokuratorowi IPN powiedziała, że na Mokotowie porozumiewała się z Pileckim alfabetem Morse’a. Kiedyś dała mu znać, że idzie strażnik, ale Pilecki nie przerwał stukania. Trafił za to do karceru. Zbigniewowi Nowosadowi, członkowi Stronnictwa Narodowego (1 października 1947 r. skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na 15 lat więzienia) Pilecki wystukał, że organizacja wpadła wskutek zdrady jakiejś łączniczki. Jego archiwum oświęcimskie przejął Cyrankiewicz, i dlatego on, Pilecki „będzie musiał umrzeć”.
Przed ucieczką z Auschwitz Pilecki miał spotkać się z „Torem” i dać do zrozumienia, że został rozszyfrowany. Przyjacielowi po wojnie przyznał, że rozmowa ta była wielkim błędem.”

Współautor artykułu:

  • Barbara Figurniak
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto