Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka ręczna. Turniej towarzyski: Dobry początek Polaków

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Biało-czerwoni udanie rozpoczęli majowy turniej towarzyski w piłce ręcznej. W Arenie Kraków Polacy wygrali z Rumunią 27:24.

Polacy ten mecz zaczęli spokojnie, jak przystało na zespół graczy, którzy nie grali ze sobą od ponad trzech miesięcy. W pierwszej połowie biało-czerwoni aż nadto grali środkiem, szukając często Bartosza Jureckiego. Choć nie było to zbyt błyskotliwe, Rumuni mieli z naszym kołowym sporo problemów. To głównie dzięki zawodnikowi Magdeburga po 11 minutach prowadziliśmy 5:3.

Rumuni postanowili grać szybko, co nie zawsze kończyło się dla nich dobrze. Szukali krótkich podań do środka oraz ze skrzydłowymi, ale w rzutach na bramkę trafiali na bardzo dobrze dysponowanego dziś Marcina Wicharego. Zawodnik Wisły Płock popisywał się bardzo wysoką skutecznością obronionych rzutów z dystansu. Czasem na rzuty karne wchodził Piotr Wyszomirski i raz nawet udało mu się obronić rzut z siedmiu metrów.

Obrona biało-czerwonych w pierwszej połowie wyglądała bardzo zachęcająco, jednak raziły błędy w rozegraniu podczas przejścia z obrony do ataku. Michael Biegler był wściekły, kiedy od razu po przyjęciu piłki Piotr Grabarczyk podał niecelnie do wychodzących na pozycje sam na sam partnerów. Po 15 minutach gry po raz pierwszy wyszliśmy na dwubramkowe prowadzenie (7:5).

W meczu z Rumunią od początku grał Karol Bielecki, który w pierwszej połowie robił bardzo dużo dobrego w rozegraniu. Bardzo dobrze wychodziła mu współpraca z Bartoszem Jureckim, a jego specjalność, czyli rzuty zza drugiej linii raz po raz miały swój koniec w bramce Rumunii. Nawet rzuty karne nie stanowiły dla niego problemu, choć przecież niezwykle rzadko można spotkać gracza Vive Kielce wykonującego ten element gry.

Przez całe spotkanie niestety Polacy nie mogli sobie poradzić z grą na skrzydłach. W meczu z Rumunią brązowi medaliści katarskich mistrzostw globu takich okazji mieli zaledwie dwie, a i tak żadnej nie wykorzystywali. Problem stanowiła również gra w przewadze, z której niewiele dobrego dla naszej reprezentacji wynikało. Rumunii to skrzętnie wykorzystali i na przerwę biało-czerwoni schodzili z wynikiem 12:10.

W drugiej części gry obraz gry uległ lekkiej zmianie, choć w tym meczu nasi gracze szczególnie upodobali sobie grę środkiem. Za Bartosza Jureckiego i Karola Bieleckiego weszli Kamil Syprzak i Michał Jurecki. Ten pierwszy już po dziesięciu minutach musiał opuścić boisko z powodu kontuzji biodra, ale jego kilka bramek pozwoliło biało-czerwonym oddalić się od Rumunów na cztery bramki. W drugiej połowie obudził się również Michał Szyba, a powracający do kadry po długiej przerwie, Rafał Gliński, szybko przypomniał sobie, jak się gra w reprezentacji.

Rumuni w przeciwieństwie do Polaków szukali bardziej wyrafinowanych rozwiązań w ataku, ale często gubiła ich niedokładność w rozegraniu. Mimo wszystko trenera Bieglera czasem irytowało to, że Iuliu Csepreghi oraz Marius Novanc wchodzili w polską obronę jak gorący nóż w masło. Biało-czerwoni w tym meczu szli jednak jak po swoje i podopieczni Achana Omera zbytnio im w tym nie przeszkadzali. Końcowa syrena zawyła przy wyniku 27:24, a najlepszym graczem polskiej ekipy został Marcin Wichary. Wcześniej w Krakowie Brazylia ograła Egipt 28:23.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto