Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłsudski i Anders żyją w rodzinnych opowieściach

Grażyna Wosińska
Grażyna Wosińska
Daniel Mikulski, żołnierz Andersa stoi pierwszy z prawej
Daniel Mikulski, żołnierz Andersa stoi pierwszy z prawej reprodukcja Grażyna Wosińska
12 maja obchodzimy rocznice śmierci: marszałka Józefa Piłsudskiego i gen. Władysława Andersa. Są żywi w pamięci Polaków. Józef Olejniczak, mój ojciec wiele razy odpowiadał jak na dworcu we Lwowie Piłsudski dał mu garść papierosów.

Józef Piłsudski zmarł 12 maja 1935 roku. Uroczystości pogrzebowe trwały sześć dni. Ciało Piłsudskiego przetransportowano koleją z Warszawy do Krakowa. Wzdłuż trasy stały tysiące ludzi, by pożegnać marszałka. Zwłoki złożono w krypcie Świętego Leonarda na Wawelu. Pogrzeb był największą tego typu uroczystością jaka odbyła się w kraju. Żałoba była powszechna i niewymuszona, tylko nieliczni nie chcieli w niej brać udziału.

Papierosy od marszałka

Do dzisiaj trwa legenda Piłsudskiego. - Tatuś często wspominał, jak Józef Piłsudski na dworcu we Lwowie wręczył mu garść papierosów – mówi Józef Olejniczak, elblążanin. -Tatuś pełnił wtedy wartę, jako młody żołnierz. To było dla niego wielkie przeżycie. Rozmawiał z człowiekiem dzięki któremu w 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość. Pan Józef ma dwóch prawnuków, sześcioletnich bliźniaków. -Oni przekażą tę rodzinną opowieść swoim dzieciom – zapewnia.

Skąd to rodak?

Jest coraz mniej tych, którzy choć raz w życiu widzieli marszałka czy gen. Andersa. Miałam szczęście rozmawiać z Janem Kurkowskim, żołnierzem Andersa, strzelcem 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Pan Jan niestety już nie żyje. Pamiętam jak opowiadał, że gen. Anders podszedł do niego podczas przeglądów oddziałów we Włoszech zapytał: skąd to rodak? Gen. Anders nie podszedł bez powodu. Na mundurze zauważył Krzyż Walecznych. I zapytał, a gdzie to rodak zarobił.

Rozmawiał również z Danielem Mikulskim, który dzięki gen. Andersowi zdołał wydostać się z zesłania na Sybirze. Został junakiem, a potem żołnierzem, który zdobywał Piedimonte we Włoszech w 1944 roku. Pamiętam jak mówił, że gdyby nie Anders nie wiadomo czy wróciłby do Polski.

Podobne opowieści żyją w wielu rodzinach i są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Taka wiedza jest czasem cenniejsza niż podręcznikowa, bardziej przemawia do serca.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto