Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Duda: Powinniśmy zbierać głosy za rozwiązaniem parlamentu

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikipedia
- Demokracja dla nas jest raz na cztery lata, jak mamy iść, wrzucić kartkę do urny. Mamy być tylko bydłem wyborczym, a później mamy siedzieć cicho i się nie odzywać - wykrzyczał Piotr Duda.

Po czterech dniach zamieszania i wrzawy na ulicach Warszawy – dziś wreszcie mieszkańcy stolicy mogą odetchnąć. Związkowcy walczący w pocie czoła i w kroplach deszczu, o interesy Polaków, a przede wszystkim swoje, rozjechali się do domów. Zapowiedzieli dalszą walkę na płaszczyźnie gróźb i lamentu aż do skutku, czyli do upadku rządu i rozwiązania parlamentu.

A, jeżeli rząd sam się nie rozwiąże i nie rozpadnie, to związek "Solidarność" i OPZZ – zrobią to pokazowo i paradnie. Na zakończenie dni protestu i pożegnanie z Warszawą dali ultimatum dla władz. Grożą paraliżem Polski: "Zablokujemy cały kraj. Drogi i autostrady".

Zobacz zdjęcie - Piotr Duda (w środku), Jan Guz (z lewej) i Tadeusz Chwałka (Fot. Radek Pietruszka /PAP) -interia.pl.

"Demokracja dla nas jest raz na cztery lata"

Piotr Duda, wykrzykując na manifestacji najważniejsze sprawy, o które walczą związkowcy, wskazał, m.in. na to, na co wskazuje PiS, a więc na konieczność zmiany konstytucji RP i ustawy o referendach krajowych. - Ubiegły rok - 2,5 mln podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie wieku emerytalnego, prawie 5 mln podpisów w 2012 r. obywateli naszego kraju pod różnymi inicjatywami obywatelskimi, 1 milion podpisów rodziców pod sześciolatkami. I co? Politycy wrzucają to do kosza - mówił szef "Solidarności" Duda.

- Czas najwyższy, aby także to zmienić - akcentował. - Demokracja dla nas, dla zwykłych obywateli jest raz na cztery lata, jak mamy iść, wrzucić kartkę do urny. Mamy być tylko bydłem wyborczym, a później mamy siedzieć cicho i się nie odzywać - wołał Piotr Duda.

Mówił też, a właściwie wzywał do potrzeby zmiany polskiego systemu emerytalnego. - Mówią, że trzeba dłużej pracować. Tylko co się dzieje? Tylko 52 proc. Polaków pracujących, którzy odprowadzają podatek dochodowy, płaci składki emerytalno-rentowe - przypominał Duda. Dodał przy tym, że aż 75 proc. młodych ludzi, ma pierwszą pracę na umowach śmieciowych. - Jak mają odkładać na emerytury, pytam się? - powiedział.

Będziemy "niewolnikami we własnym kraju"

Duda - lider "Solidarności" - ostrzegał, że przez stosowanie elastycznego czasu pracy, Polacy staną się "pracownikami na rozkaz". - Staniemy się niewolnikami we własnym kraju. Popatrzmy na Hiszpanię, Grecję, Włochy - tam jest najbardziej elastyczny czas pracy i co? Bezrobocie na poziomie 38-40 proc. Nie dajmy sobie wmówić tych głupstw! – apelował do pracujących rodaków.

Piotr Duda zauważył, że na manifestację - oprócz pracujących - przybyli też pracodawcy i przedsiębiorcy - "wszyscy ci, którzy czują się lekceważeni". - Jesteśmy tu dzisiaj w imieniu polskich przedsiębiorców i pracodawców - tych, którzy mówią: panie przewodniczący, my jesteśmy frajerami, bo przegrywamy kolejne przetargi zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych - tylko, dlatego, że przestrzegamy prawa pracy, ustawy o związkach zawodowych i o funduszu socjalnym. A wygrywają złodziejaszki, podstawione słupy, a potem zatrudniają pracowników na czarno, a rząd nic z tym nie robi – mówił szef "S".

Przypominał i podkreślał jednocześnie, że dziś polska rzeczywistość pracownicza - to także "pseudopracodawcy", którzy nie wypłacają wynagrodzeń, "a jak się pracownik upomina o wynagrodzenie - to obcina się palce i podcina gardło". Według Piotra Dudy - za pierwsze półrocze 2013 roku pracodawcy zalegali pracownikom, co najmniej 111 mln zł wynagrodzeń.

"Parlament powinien zostać rozwiązany"

I wreszcie to, co według szefa "Solidarności" Piotra Dudy i szefa OPZZ Jana Guza, ma być głównym celem związkowców, w najbliższym czasie – to obalenie konstytucyjnych władz. Jak podkreślił Duda - parlament powinien zostać rozwiązany i zapowiedział zbieranie podpisów w tej sprawie. Konstytucja – jak wiemy - opisuje sytuacje, w których musi, lub może dojść do skrócenia kadencji parlamentarnej. Z uprawnień konstytucyjnych związków zawodowych, które mają walczyć metodami demokratycznymi o sprawy pracownicze, zapowiedziano sięgnięcie do "praw" z wyższej półki – politycznego puczu.

Zobacz zdjęcie - dumny Piotr Duda w półśnie i pomnik premiera we mgle (Fot. Radek Pietruszka /PAP) -interia.pl.

Przypomnijmy – według ustawy zasadniczej – prezydent RP, w określonych prawnie przypadkach, zarządza skrócenie kadencji Sejmu, a to oznacza równoczesne skrócenie kadencji Senatu. Sejm może się również sam rozwiązać, skracając swoją kadencję uchwałą przyjętą większością, co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów (307). Wtedy następuje też jednoczesne skrócenie kadencji Senatu.

Czy ktoś chwali związki zawodowe, które przez cztery dni (11 – 14 września), demonstrowały ofiarnie w stolicy? Owszem – chwali politolog z UW. Dr Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego, chwali związkowców, bo jego zdaniem wykonały wielką robotę, i – jak to ujął - tak potężne manifestacje skutecznie odstraszyły neutralnych wyborców od Platformy Obywatelskiej. Zyska na tym jednak nie tylko PiS, ale i SLD. W tym ostatnim zdaniu sugeruje w jakiej i czyjej intencji wypowiada swoją opinię.

"Dni protestów miały wymowny charakter"

Zdaniem politologa Rafała Chwedoruka – nawet, jeśli dziś tego nie widać, związki zawodowe osiągnęły swój cel. Czterodniowe protesty trzech organizacji związkowych: Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych, zakończyły się w sobotę wielką manifestacją w Warszawie. Według władz miasta, wzięło w niej udział sto tysięcy, a zdaniem organizatorów - prawie 200 tysięcy osób, przybyłych z całej Polski.

W ocenie Rafała Chwedoruka - ci, którzy do tej pory mieli wątpliwości, na kogo głosować, na pewno teraz nie poprą Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem, sam fakt tak licznych czterodniowych protestów i tak wielkiej aprobaty dla postulatów związkowych, przyczyni się do tego, że przeciętny wyborca neutralny, który dotychczas głosował na Platformę, teraz nie zagłosuje wcale, albo zagłosuje na ugrupowanie bliższe żądaniom związkowców. W takiej sytuacji zyskałyby: Prawo i Sprawiedliwość oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tu warto wtrącić, że żadna z tych dwóch partii obecnie nie ma szansy utworzenia samodzielnie rządu.

Politolog Rafał Chwedoruk przekonuje, że ostatnie dni protestów, choć były spokojne, miały bardzo wymowny charakter dla dzisiejszej władzy. - Problem dla każdej władzy pojawia się wtedy, gdy obywatele zaczynają się z niej śmiać - powiedział politolog i dodał, że po protestach utkwił w pamięci społeczeństwa "pomnik" Donalda Tuska, zrobiony przez związkowców. - Jak komuś stawiamy pomnik, to znaczy, że uznajemy że przeszedł, w tym momencie na szczęście tylko politycznie, do przeszłości - stwierdził Rafał Chwedoruk.

Stanisław Cybruch

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto