Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Milewski:Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej

Redakcja
fot. Materiał promocyjny wydawnictwa Znak
Miarowy stukot kół powoli wtaczającego się na stacje we Władywostoku ogromnego stalowego składu obwieszcza pasażerom, że znajdują się właśnie 9288 km od Moskwy. Tu kończy się transsyberyjska magistrala i bliżej stąd do Tokio niż do Europy.

Transsyberyjska kolej to jedno z największych cywilizacyjnych osiągnięć. Na mocy reskryptu carskiego Aleksandra III z dnia 17 marca 1891 onegdaj nakazuje się rozpoczęcie budowy połączenia kolejowego pomiędzy Uralem a wybrzeżem Pacyfiku. Dwa tygodnie później car wydaje ukaz polecający rozpoczęcie budowy linii kolejowej z Władywostoku do Przystani Grafskiej. Stąd dzisiaj, chociaż podróż kończy się na władywostockim dworcu został on zbudowany, jako pierwszy.

Ten pierwszy człon nosił nazwę odcinka ussuryjskiego, od rzeki, wzdłuż której biegły tory. Budowę prowadził zespół pod kierownictwem inżyniera Aleksandra Iwanowicza Ursatiego. W tym czasie Czechow pisał o Władywostoku: Nędza wołająca o pomstę! Jeden uczciwy człowiek na dziewięćdziesięciu dziewięciu złodziejów kalających miano Rosjanina. Nędza, ciemnota i marność, które mogą doprowadzić do rozpaczy.

Pomimo wielu przeciwieństw, braku żywności i trudów związanych z budową pierwszy pociąg wyruszył do Chabarowska z Władywostoku jesienią 1897 roku, czyli pięć i pół roku po rozpoczęciu robót. Dzisiaj typowa podróż koleją Transsyberyjską odbywa się z dworca Jarosławskiego w Moskwie do Władywostoku. Jest to rozpiętość 9288 km, a owa kolej przekracza aż 8 stref czasowych. Pociągi jeżdżą raz w tygodniu, a podróż z Moskwy do Władywostoku trwa 6 dni i 4 godziny. Średnia prędkość pociągu transsyberyjskiego to około 60 km/h. Podróż należy do dość powolnych. Wagony nie są szczególnie piękne, a raczej, jak na obecne standardy zwyczajne. W zależności od klasy, w której się podróżuje, z tej perspektywy podróż koleją transsyberyjską każdemu może kojarzyć się, jak pisze autor zupełnie inaczej.

Wtedy, gdy powstała ta kolej, a był to koniec XIX i początek XX wieku na całej długości trasy stawiano pomniki carowi. Później, gdy Rosję ogarnęła gorączka rewolucji zamiast cara pojawiał się Lenin. Po transformacji ustrojowej dzisiaj pomniki Lenina i cara niejednokrotnie stoją tuż obok siebie. Nikt, jak pisze autor nie chce zrywać z komunistycznym reliktem przeszłości, ale odżywają też dawne resentymenty do czasów, gdy Rosja stanowiła według mieszkańców największą potęgę na świecie. Stąd stare miesza się z jeszcze starszym, a nowe na razie przyjmowane jest z nieufnością.

Piotr Milewski to prawdziwy globtroter. Jego pasją jest dziennikarstwo i fotografia. Dzięki temu, ze zechciał podzielić się swoimi wrażeniami z podróży koleją transsyberyjską powstała książka, która w rytmie stukotu kół kolejowym opowiada o tak niezwykłym przedsięwzięciu, jak dzieje najdłuższej na świecie kolei. Wisienkę na torcie stanowią opisy miejsc, jakie odwiedził poparte historycznymi faktami, ujętymi w tak doskonałą opowieść, że czytelnik, jak w miarowym dudnieniu kół kolejowych czyta i czyta i czyta i czyta… Dopełnieniem są historie podlane niejednokrotnie mocnym alkoholem o ludziach, których dzięki tej przygodzie poznał.

Petersburg-Moskwa-Irkuck-Władywostok, bezkresne rosyjskie stepy, syberyjskie wioski, uznawane w europejskim standardzie za ubogie (o ile nie biedne). Odległości, których nie mierzy się w kilometrach a w dniach podróży i ludzie niezwykli, wspaniali, twardzi, jak otaczająca ich natura. Opowieści odpowiednio wzmocnione, często własnej roboty, mocną rosyjską wódką, wiecznie żywy Lenin, duch cara unoszący się nad całą Rosją i niezwykła osobliwość natury w postaci jeziora Bajkał to zaskakujący obraz współczesnej podróży w czasie ukazanej na zaledwie niecałych trzystu stronach. Trudno jest objąć w kilkudziesięciu zdaniach kolejową przygodę Milewskiego, który w pociągach transsyberyjskiej przejechał prawie dziesięć tysięcy kilometrów i w tym czasie pokonał jedenaście stref czasowych z Warszawy do japońskiego portu Fushiki.

„Transsyberyjska” jest świetną sentymentalną podróżą. Podróżą w czasie, taką, w którą autor zabiera każdego chętnego czytelnika i taką, w którą sam bym się chętnie z autorem wybrał. To także dynamiczny reportaż drogi, przez krainę wielkich przestrzeni, niezliczonych rzek i jezior, pośród wielu azjatyckich narodów, pomiędzy nieprzebranymi bogactwami naturalnymi, przez stalowe mosty, tory i surową syberyjską przyrodę.

To dobrze, że autor odrzucił w tej pozycji wszelkie narosłe latami stereotypy. Rosjanie są ciekawi Polski, Polacy ciekawi są współczesnych Rosjan. Nade wszystko jest jedna interesująca rzecz, którą chciałbym się po zgłębieniu tej książki podzielić. Po jej przeczytaniu do szufladki Marzenia Życia dorzucam jeszcze jedno – podróż koleją transsyberyjską Moskwa-Władywostok.

Ale zaraz! Słyszycie ten dźwięk?!

Rozlega się świdrujący i ostry kolejowego gwizdka świst! Wsiadajcie! Ta przenikliwa uszy melodia oznajmia właśnie, że transsyberyjska przygoda czeka. Stalowy skład powoli rusza, żelazna droga „Transsib” czeka ginąc w gęstej mgle.

Więcej:Zakładka-recenzje subiektywne

Tytuł: Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej
Autor: Piotr Milewski
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 17 luty 2014

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto