Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plamy na przyjaźni polsko-niemieckiej

Robert Ramark
Robert Ramark
Heinrich Himmler
Heinrich Himmler Wikimedia/Niemieckie Archiwum Federalne
Od lat mówiło się o dobrych stosunkach z Niemcami. Podawano mnóstwo przykładów, mających świadczyć o niezwykłej sympatii naszego zachodniego sąsiada do naszego kraju.

Czy patrząc na Niemcy, rzeczywiście widzimy bardzo przyjacielskie od 20 lat stosunki, jak to wyraził ostatnio minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle? Ogromna część mediów, w sposób dla siebie właściwy, już kolejny raz zlekceważyła poniżanie polskiego polityka. Postąpiła tak, nie reagując na skandaliczny artykuł zamieszczony na stronie internetowej niemieckiej publicznej radiofonii Deutsche Welle. Przypomnę, że porównano w nim prezesa największej polskiej partii opozycyjnej do "żab, robaków i karaluchów". Miłe prawda?

Oczywiście, można to zlekceważyć, wszak nic nie ma prawa zakłócić przyjacielskich stosunków Kawalera Orderu Karola Wielkiego, Donalda Tuska z kanclerz Angelą Merkel. Na ołtarzu tej przyjaźni złożono już tyle ofiar, że nie można tego zmarnować. To, że Niemcy układały się z Rosją w sprawie Gazociągu Północnego wbrew polskim interesom, to błahostka. To, że poniesiemy z tego tytułu wielkie straty to nic wobec przyjacielskich stosunków.

Dla mnie ważne jest pytanie: Czy możemy wierzyć w dobrą wolę Niemiec? Tu kłania się historia. Ta historia, którą z tak wielkim zapałem usuwa ze szkół pani minister Katarzyna Hall.

Niemcy od lat z dużym powodzeniem prowadzą akcję oczyszczającą się z ponoszenia pełnej odpowiedzialności za skutki II wojny światowej. Nie będę tu opisywał wszystkich działań niemieckich mediów. Można je co najwyżej zasygnalizować. Pierwszy z brzegu przykład to kwestia wypędzonych. Niemcy w roli ofiar nie katów.

Czytaj więcej -->

Wspomniany na początku minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle 5 sierpnia 2010 roku wziął udział w obchodach 60-lecia ogłoszenia tzw. Karty Niemieckich Wypędzonych ze Stron Ojczystych. Na żądanie jej uczestników w lutym 2011 roku Bundestag podjął uchwałę domagającą się ustanowienia 5 sierpnia Dniem Niemieckich Wypędzonych. Spotkało się to z ogromną krytyką ze strony historyków zarówno niemieckich, jak i z innych krajów w tym polskich. Dlaczego? Tu zacytuję wspólny otwarty list 68 znamienitych historyków z całego świata skierowany do niemieckich polityków:

"W Karcie nie ma ani słowa o przyczynach wojny, narodowosocjalistycznych masowych zbrodniach, mordach na Żydach, Polakach, Sinti i Romach, radzieckich jeńcach wojennych i innych prześladowanych grupach, ani słowa o Generalnym Planie Wschodnim, który przewidywał wypędzenie i wyniszczenie milionów słowiańskich podludzi po ostatecznym zwycięstwie" - piszą naukowcy. "Zamiast tego niemieccy wypędzeni zaliczyli się sami do najbardziej doświadczonych cierpieniem tych czasów. Słowo "pojednanie" nie pojawia się w Karcie Wypędzonych. Zamiast tego w sposób całkowicie niedopuszczalny rezygnują oni w tym dokumencie z zemsty i odwetu, tak jak gdyby można mieć do zemsty prawo. A za proklamowanym prawem do ojczyzny ciągle stało w 1950 r. żądanie terytorialnej rewizji powojennych granic".

Ja chcę jednak cofnąć się dalej w historię. Chciałbym przypomnieć czytelnikom hańbiące, moim zdaniem, działanie Niemiec wobec właśnie katów. Takimi bez wątpienia byli członkowie SS i Waffen-SS. Trybunał w Norymberdze uznał SS za organizację zbrodniczą. Te liczące w szczytowym okresie w 1944 roku 950 tysięcy siły zbrojne SS miały na swoim koncie niezliczone zbrodnie wojenne. Głównie na wschodnim froncie i w Polsce. Na zachodzie Europy też mają swoje "czarne karty". Jak zaś potraktowali tych przestępców Niemcy? Skupię się na niepodważalnych faktach, aby wykazać hańbiące działania niemieckich rządów. Co istotne - do dziś się od nich nie zdystansowały współczesne "przyjacielskie" rządy Niemiec.

W 1951 roku esesmani wydają pierwszy numer swojego legalnego pisma „Wiking-Ruf”, które wychodzi do dziś. Redaktorem naczelnym zostaje Obergruppenführer Herbert Otto Gille. Staje on też na czele utworzonej w tym samym roku Wspólnoty Wzajemnej Pomocy - HIAG. Była to organizacja byłych esesmanów, która w 1960 roku liczyła 40 tysięcy członków. Rozwiązano ją dopiero w 1992 roku. To w tamtych latach jeden z poprzedników pani Merkel, kanclerz Konrad Adenauer powiedział: "Członkowie SS byli takimi samymi żołnierzami, jak wszyscy inni". Z kolei Franz Josef Strauss jeden z najważniejszych niemieckich polityków (przewodniczący CSU, wieloletni premier Bawarii) raczył oświadczyć: "Gdy myślę o udziale jednostek Waffen-SS w walkach na froncie, to oczywiście z wielkim szacunkiem, zaliczam członków SS do najwaleczniejszych niemieckich żołnierzy drugiej wojny światowej".

Czytaj więcej -->
W 1955 roku Oberstgruppenführer SS Paul Hausser jako najstarszy stopniem żyjący żołnierz Waffen-SS złożył deklaracje lojalności wobec władz RFN. Zostało to przyjęte wręcz entuzjastycznie i skutkowało tym, że minister obrony Theodor Blank zażądał (sic!) przyjęcia esesmanów do tworzonej Bundeswehry. 1 września (co za zbieżność dat!) zostało to uchwalone przez Bundestag, wraz z zarządzeniem uznającym stopnie z SS za odpowiadające stopniom w Bundeswehrze do podpułkownika włącznie. W 1957 roku byli członkowie SS stanowili 22,6 proc. kadry oficerskiej i 48,6 proc. podoficerskiej. Każdy znawca tematyki wojskowej wie, że to właśnie podoficerowie są kręgosłupem armii. Czy mogą więc nas dziwić skandale w Bundeswehrze z ostatnich lat? To manifestowanie nazistowskich zachowań?

Pozwolę sobie zacytować zarządzenie Federalnego Ministerstwa Obrony: "Zgodnie z zarządzeniem w sprawie tradycji możliwe i pożądane jest kultywowanie koleżeńskich stosunków z byłymi żołnierzami Waffen-SS również bez oficjalnego przejmowania tradycji. Byli żołnierze Waffen-SS winni odczuwać, że Bundeswehra czci (podkreślenie moje) ich żołnierskie czyny i ofiary. Ten z byłych żołnierzy Waffen-SS, który jest zainteresowany w kultywowaniu tradycji, będzie w Bundeswehrze mile widziany". To był październik 1965 roku. Ciekawe ilu rekrutów z tamtych lat nadal służy w niemieckiej armii i jak zapamiętali te słowa. Może są generałami?

Gwoli prawdy historycznej należy przypomnieć o ustawie Bundestagu z 29 czerwca 1961 roku dotyczącej zaopatrzenia emerytalnego pracowników III Rzeszy. Nowela ustawy stanowi, że byli esesmani zarówno z SD ,Waffen-SS oraz załogi obozów koncentracyjnych, którzy 8 maja 1945 roku mieli za sobą 10 lat służby, uzyskali prawo do emerytury (podkreślenie moje). Muszę koniecznie zaznaczyć, że do SS wstępowali ochotnicy. Musieli spełnić wiele bardzo rygorystycznych warunków, aby zostać przyjętym w poczet tej elitarnej z założenia formacji. Emerytury przysługiwały też wdowom. I tak Margarete Himmler, żona jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości Heinricha Himmlera została suto zaopatrzona. Wdowa po drugim ober-zbrodniarzu Reinhardzie Heydrichu, Lina do śmierci w 1985 roku otrzymywała wysoką rentę i wyrównanie od 1945 roku.

Z pewnością warto też wspomnieć o organizacji "Cicha Pomoc" - Stille Hilfe. Działała od 1946 roku w sposób tajny. Jej celem była pomoc w ucieczce do Ameryki Południowej byłym zbrodniarzom wojennym. Wiadomo, że wspierała Adolfa Eichmanna, Klausa Barbie, Josefa Mengele i wielu innych. Udzielała także pomocy prawnej dla aresztowanych przestępców wojennych. W latach późniejszych zaś opiekowała się starzejącymi się zbrodniarzami. Legendarną działaczką tej organizacji jest żyjąca jeszcze córka Heinricha Himmlera, Gudrun Burwitz. "Cicha Pomoc" od 1951 roku działa legalnie aż do dziś.

Jak te fakty mają się do dzisiejszej rzeczywistości? Moim zdaniem trzeba po prostu znać historię. I na Boga nie pozostawiajmy Historii politykom. Wnioski wyciągajmy sami bez zniewalającej poprawności politycznej.

Źródła: Henryk Majewski "Waffen-SS"; Alan Bullock "Hitler, studium tyranii"; Edward Crankshaw "Gestapo- narzędzie tyranii"; www.deon.pl; www.wyborcza.pl; www.wikipedia.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto