Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Platforma Oburzonych - dlaczego mam wątpliwości?

Kacper Sacharczuk
Kacper Sacharczuk
Platforma Oburzonych ma być odpowiedzią na rządy Platformy Obywatelskiej. Nie jest to jednak, jak chcą abyśmy myśleli twórcy, ruch stojący ponad podziałami.

Związki zawodowe nie działają w imieniu całego narodu.

Spotkanie organizacyjne odbywa się dzisiaj w sali BHP Stoczni Gdańskiej. I tu pierwszy, moim zdaniem, niepokojący sygnał. Biorą w nim udział przedstawiciele ponad 100 organizacji i stowarzyszeń, ale również wielu związków zawodowych. Już tłumaczę dlaczego nie podoba mi się tak duży wpływ związkowców na powstanie nowego ruchu, organizacji czy przyszłej siły politycznej. Teoretycznie, związki zawodowe mają stać na straży praw pracowników i dbać o ich prawa. W Polsce niestety ich działalność wykracza poza te ramy. Związki zawodowe często skrajnie wymuszają utrzymanie przywilejów pracowniczych, które w gospodarce rynkowej powinny być stopniowo likwidowane, tak aby odciążyć firmy od wydatków w trudnej sytuacji ekonomicznej. Tymczasem, czy dzień czy noc, czy lato czy zima, związki zawodowe krzyczą że chcą więcej, że chcą więcej premii, dodatków i bonusów wynikających z ich zdaniem ważności pracy wykonywanych przez dane grupy zawodowe. Związki zawodowe nie chcą słyszeć o cięciach, nawet gdy sytuacja firmy tego wymaga - według nich lepiej utrzymać przywileje niż wyprowadzić firmę na prostą. To samo dotyczy firm państwowych. Weźmy na przykład zasady które wymusza Karta Nauczyciela. W żadnym zachodnim, kapitalistycznym i demokratycznym państwie nie do pomyślenia jest, że pracownik może sobie pójść na roczny płatny
urlop zdrowotny co kilka lat. To jest w porządku według nauczycieli, ok. Ale dlaczego inni nie mają mieć takich przywilejów finansowanych z kasy państwowej? Bo związki zawodowe nie walczą w imieniu wszystkich, ale konkretnych grup społecznych. Dyskwalifikuje to w moich oczach ich jako przedstawicieli narodu mających zapewnić równość wszystkim obywatelom. Nie podoba mi się również to, że szefowie owych związków zawodowych pobierają wysokie, często kilkunastotysięczne pensje. Przekaz płynący z tego jest dla mnie jasny - robią to dla pieniędzy i mogą być na usługach grup lobbystów. Nie podoba mi się również to, że oburzeni potępiają całość rządów Platformy - bądź co bądź wybranej w demokratycznych i wolnych wyborach.

Jednomandatowe Okręgi Wyborcze.
Jednym z filarów"Oburzonych" ma być Paweł Kukiz, ostatnio znany entuzjasta wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. I tu pojawia się pytanie czy JOWy nie zostaną wprowadzone tak czy inaczej? Po części już są. Kodeks wyborczy dokładnie precyzuje jak będą wyglądały wybory w Polsce. Jednomandatówki już obowiązują w wyborach samorządowych - w 2014 roku będziemy mieli okazję wykorzystać je w praktyce. Miasta nie będące na prawach powiatu wybiorą radnych według nowego systemu. Pierwsze wybory z wykorzystaniem JOW już za nami, w ten sposób wybieraliśmy senatorów podczas ostatnich wyborów parlamentarnych.
Czy jednomandatowe okręgi wyborcze będą dla nas lepsze? Z wielu stron słyszy się o pozytywach płynących z wprowadzenia JOW. Być może wcielę się w "adwokata diabła" i postaram się znaleźć wady systemu jednomandatowego.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze dają możliwość zdobycia mandatu każdemu kto przekona do siebie największą liczbę osób w danym obwodzie głosowania. Każdy więc może utworzyć komitet wyborczy i starać się wygrać. Ma być to swojego rodzaju odpartyjnienie, spowodowanie aby przyszły poseł/senator czy radny był bliżej swoich wyborców. Czy jednak wyborcy zawsze wybierają najodpowiedniejszego kandydata do reprezentowania ich w parlamencie lub radzie? Obawiam się, że w niektórych przypadkach może to być konkurs popularności, a popularność nie zawsze przekłada się na odpowiednie kwalifikacje. Partie przyjmując kogoś na listę ponoszą jednak pewną odpowiedzialność odnośnie swoich kandydatów - to oczywiście tylko teoria bo przykładów celebrytów na listach wyborczych jest mnóstwo. Komitet wyborczy będzie mógł założyć każdy, tak zrobił Henryk Stokłosa w 2011 w wyborach uzupełniających do Senatu. I choć był senatorem zaledwie kilka miesięcy, to dał przykład że osoba o wątpliwej reputacji potrafi wykorzystać JOW do swoich celów. Co jeśli takich osób będzie w parlamencie więcej? Obecnie jest to w pewien sposób filtrowane i choć dalekie od doskonałości to jednak jest to jednak pewna trudność bo o wpisaniu na listę wyborczą musi zdecydować partia czyli większe grono osób. Drugą sprawą jest realne odzwierciedlenie reprezentacji społeczeństwa w Sejmie/Senacie/ Radzie gminy. Z danego okręgu wyborczego wyłaniany będzie jeden kandydat. Załóżmy, że dwie wielkie partie, dajmy na to Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość znajdą odpowiednich kandydatów i to oni między sobą podzielą wynik wyborczy. Bo promując swoich kandydatów będą mogli prowadzić skuteczną kampanię - a ambitni zwolennicy obu partii zawsze znajdą się w poszczególnych okręgach. W ten sposób reprezentowana jest tylko ta część wyborców, która oddała głos na PO lub PiS. A pozostali? I znowu wielkie manifestacje na ulicach z hasłami o braku wolności i kneblowaniu ust.
Sytuacja odwrotna - duże partie przegrywają i mają mały wynik wyborczy, zdecydowaną większość stanowią kandydaci niezależni, nie reprezentujący żadnych partii. Wyobraźmy sobie jak trudno jest stworzyć koalicję rządową z tak dużym
rozdrobnieniem.

Myślę, że należy poczekać do następnych wyborów samorządowych i sprawdzić jak obywatele dadzą sobie radę w dogadywaniu się poza partiami. Zmiany wyborcze można zrealizować na drodze ewolucyjnej, nie rewolucyjnej. Przyznam jednocześnie rację, że nacisk na rząd w sprawie wprowadzania zmian jest zrozumiały. Musi natomiast nieść to za sobą konstruktywne rozwiązania, które można wprowadzić w miejsce starych. Krzyk "obalmy rząd, a potem się zobaczy" jest drogą do chaosu.
Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem i z góry przepraszam za momentami zbyt chaotyczny ton. :-)
Zapraszam też entuzjastów jak i sceptyków JOW (tacy też są) do dyskutowania. Nie mówię, że jestem za lub przeciw, ale rozważmy różne opcje zanim tak wielkie zmiany zostaną wprowadzone w życie. Być może uchroni nas to od narzekania w przyszłości. Mamy prawo podejmować świadome decyzje. Przepraszam, również jeśli uraziłem jakąś grupę zawodową, nie było to moją intencją - zapewniam, że doceniam wysiłek wkładany w waszą pracę, niemniej jednak zmiany w funkcjonowaniu niektórych firm czy przedsiębiorstw są niezbędne.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto