Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Płyta Borysa Szyca: bez obciachu

Redakcja
Okładka płyty "Feelin' Good" Borysa Szyca.
Okładka płyty "Feelin' Good" Borysa Szyca. materiały reklamowe
Bez żadnego nadużycia można powiedzieć, że rok 2009 należał do Borysa Szyca. Na ekrany kin weszło kilka filmów z jego znaczącym udziałem, w tym "Wojna polsko - ruska", za rolę w którym otrzymał Złotą Kaczkę dla najlepszego aktora sezonu 2008/2009. No i ukazała się jego dawno zapowiadana płyta.

Śpiewającego Szyca, który raczej kojarzył mi się z rolą Alberta w "Symetrii" Konrada Niewolskiego i "Kruszona" w serialu "Oficer" Macieja Dejczera po raz pierwszy usłyszałem bodaj w show Kuby Wojewódzkiego. Wykonał wtedy ad hoc zdaje się "Purple Rain". Przyznam: zrobił wrażenie. Ale kiedy zapowiedział, że nagra płytę, pomyślałem, że to kolejna fanaberia gwiazdy, chcącej zrobić kasę na popularności swojego nazwiska (co bynajmniej nie jest rzeczą godną potępienia).

I rzeczywiście, płyta Borysa Szyca dość długo się nie ukazywała na rynku fonograficznym. Nagabywany, aktor podawał coraz to nowe terminy jej wyjścia, winę zwalając na EMI Music Poland. I oto w listopadzie ubiegłego roku "Feelin' Good" stało się dostępne. Na płycie jest 10 utworów ("Do jutra" powtórzone dwukrotnie). Krążek świadczy o niebywałej odwadze Borysa Szyca, w końcu przecież debiutującego w roli wokalisty.

Tymczasem na ów debiut wybiera on do zaśpiewania takie evergreeny, jak wspomniany już "Purple Rain" Prince'a, "Hit The Road Jack" Raya Charlesa, "Nothing Compares To You" Shinead O'Connor czy "I Feel Good" Jamesa Browna. A do wspólnego śpiewania zaprasza nie tylko Kasię Cerekwicką ("Cukierek"), Justynę Steczkowską ("Choć pada, wieje, grzmi") czy obiecującą Marysię Starostę (w dwóch utworach: "Nothing Compares To You" i "Wszystkie drogi"), ale także samą Ewę Bem, z którą wykonuje oryginalną i ciekawą brzmieniowo wersję "Hit The Road Jack". Dobrze słucha się też pastiszowego, zwłaszcza w wersji tekstowej, "Sushi" oraz piosenki "Pełen relaks".

I choć słychać momentami, zwłaszcza w górnych partiach wokalnych, że Borys Szyc nie jest zawodowym piosenkarzem, to trzeba przyznać, że płyta w całości nie przynosi mu wstydu. Zwłaszcza, że wyraźnie słychać, iż Szyc śpiewa z ogromną radością i feelingiem, po prostu z luzem i dystansem do własnych umiejętności i przede wszystkim możliwości głosowych (w wywiadach powtarza, że jest świadom swych niemożności i braków). Chwali się jeszcze i to, że w przeciwieństwie do kilku przynajmniej miernot estradowych nie usiłuje nam wmówić, że "wielkim śpiewakiem jest", choć śpiewa bez obciachu.

Czekam na płytę Borysa Szyca z piosenkami stworzonymi specjalnie dla niego. No i - ma się rozumieć - na nowe role z Albinem w "Ślubach panieńskich" Filipa Bajona według komedii Fredry i Stefana w "Handlarzu cudów" Jarosława Szody i Bolesława Pawicy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto