Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po marszu w obronie TV Trwam: Co z pojednaniem Kaczyńskiego i Ziobry?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wczoraj tysiące ludzi demonstrowało przed Kancelarią Premiera i Belwederem w obronie wolności, demokracji i miejsca na multipleksie dla TV Trwam. Był to w istocie marsz pojednania dwóch gigantów prawicy: Kaczyńskiego i Ziobry. Pojednali się. W głośnikach.

Najpierw były wielkie przygotowania do marszu w obronie TV Trwam. Potem były wielkie słowa o powitaniu "Zbyszka" i "Jarka", i przyrzeczenia o pojednaniu, zapewnienia, że jesteśmy razem.

Do pojednania i marszu 21 kwietnia w stolicy, ramię w ramię – razem obok siebie – wezwał i nakazał Kaczyńskiemu i Ziobrze, duchowy ojciec prawicy, Tadeusz Rydzyk.

Tak jak o. Rydzyk kazał - tak było, choć źle się skończyło. Jarosław Kaczyński wezwał przez mikrofony i głośniki, zwracając się do Zbigniewa Ziobro w przemówieniu przed Kancelarią Premiera: "Zbyszku" wracaj, zapomnijmy o tym, co było złe, idźmy razem. Wracajcie do nas". Po czym zszedł z podium, otarł usta, spuści wzrok, spojrzał na ziemię, wsiadł w samochód i odjechał.

Po kwadransie - dopuszczony przed mikrofon ''Jarkowy'', ''Zbyszek'', mówiąc ze łzami w oczach i łamiącym się głosem: "Jarku zapomnieliśmy, idźmy razem".

Szef klubu Solidarnej Polski, Arkadiusz Mularczyk, zapytany na gorąco przez "Gazetę Wyborczą", czy apel prezesa PiS do Zbigniewa Ziobry, żeby iść razem przyniesie skutek, Arkadiusz Mularczyk odpowiedział: "Szkoda, że prezes Kaczyński demonstrację poświęconą TV Trwam, wykorzystał do celów politycznych" - podaje wyborcza.pl.

Polityk dodał też: "przyjęliśmy ten apel do wiadomości. Była nawet odpowiedź Zbigniewa Ziobro". Ale jak dodał Mularczyk: "szkoda, że prezes Kaczyński tych kilku minut nie poczekał, żeby jej usłyszeć. Jesteśmy gotowi do współpracy w parlamencie i poza. Zresztą taką współpracę od początku deklarujemy, jako odrębna partia Solidarna Polska. Mamy oczywiście wiele wspólnych poglądów na państwo i wspólne wartości."

Czytaj dalej --->

To w ogóle był to marsz solidarności ludzi oszołomionych hasłami o. Rydzyka, dla którego najcenniejszym w życiu doczesnym, nie jest nic więcej prócz pieniędzy – wielkich, bardzo wielkich pieniędzy. Bo zadłużona rzekomo na 70 mln zł telewizja o. Rydzyka, nazywana mylnie katolicką, ma być przykrywką dalszych, głębszych, ukrytych celów politycznych, które przyświecają politykierowi duchownemu w sutannie.

To piękne, wspaniałe i szlachetne, że lud boży wierzy swemu duchowemu przywódcy. Gorzej, gdyby człowiek był pozbawiony wszelkiej wiary i celów życia. Sens egzystencji na ziemskim padole nie miałby wtedy żadnych racjonalnych uzasadnień. Byłby skierowany wyłącznie na zdobywanie pokarmu i przetrwania do następnego dnia.

Wielkie i szlachetne cele przyświecają prezesowi Kaczyńskiemu i Zbigniewowi Ziobrze. Obaj chcą być wielkimi, największymi w polityce. Chcą wielkiego pałacu i wysokich foteli. Pragną tego jak najszybciej. Pragną tego, przy silnym wsparciu, ojca duchowego prawicy, Tadeusza Rydzyka. Bez wsparcia – nie mają sił, ani środków do zwycięstwa. A o. Rydzyk mówi, jak się pojednacie - pomyślimy o wsparciu i pomocy.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto