Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po sześciu wiekach malowidła z Marianki ujrzały światło dzienne

Grażyna Wosińska
Grażyna Wosińska
Dr Joanna Arszyńska z Zakładu Konserwacji, Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej w Toruniu
Dr Joanna Arszyńska z Zakładu Konserwacji, Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej w Toruniu
Od trzech lat w Mariance, koło Pasłęka naukowcy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w piętnastowiecznym kościele, odkrywają dawne malowidła. O tym jak są cenne opowiada konserwator dr Joanna Arszyńska w rozmowie z Grażyną Wosińską.

Dlaczego odkrywanie nowych malowideł w wiejskim kościółku w Mariance jest tak fascynujące?
Fascynujący jest już sam fakt, że w tak niewielkiej wsi wybudowano tak duży i tak bogato zdobiony kościół. Być może prowadzone prace przybliżą nas do odpowiedzi na pytanie, co o tym zadecydowało.

A jeśli chodzi o same malowidła?
Bardzo rzadko mamy do czynienia z tak dużym i kompletnym zespołem malowideł z I połowy XV w. w nieznacznym tylko stopniu zmienionym w ciągu czasu, który upłynął od ich wykonania.
Pozostawały w całkowitym ukryciu przez niemal czterysta lat do momentu ich ujawnienia pod koniec XIX w., a i wtedy ograniczono się jedynie do częściowego ich odsłonięcia, nie wykonano żadnych uzupełnień. Wiele fragmentów w ogóle od momentu zasłonięcia pobiałami, zapewne gdzieś w połowie XVI w., nie oglądało światła dziennego.

Do Marianki przyjeżdża nie tylko Pani z zespołem konserwatorów, ale i naukowcy z Politechniki Gdańskiej. Odbyła się sesja naukowa. Dlaczego tylu naukowców jest zainteresowanych tym zabytkiem?
To niezwykły obiekt. Dzięki temu, że realizowany jest tak szeroki zakres prac istnieje możliwość przeprowadzenia gruntownych badań przez różne grupy naukowców. Mogą one przynieść wiele interesujących informacji, m.in. na temat historii regionu, technik budowlanych, sposobu organizacji budowy, rozwoju i wzajemnych zależności średniowiecznych warsztatów budowlanych i artystycznych.

Które odkrycie i dlaczego było dla Pani szczególne?
Na pewno szczególne było pierwsze odkrycie - tzn. odsłonięcie dużej sceny z Marią Magdaleną, upewniające nas, że jednak na ścianie północnej zachowało się coś więcej, niż tylko resztki dekoracji. Dużą radość sprawiło także ubiegłoroczne odkrycie dobrze zachowanego herbu w miejscu, gdzie – ze względu na sąsiedztwo rozległych, późniejszych przemurowań - trudno się było spodziewać, by cokolwiek przetrwało. Podobnie było z tegorocznym odkryciem wizerunku Matki Bożej z Dzieciątkiem i pięknego ornamentu w jednej z wnęk okiennych, gdzie wydawało się, że tynki zostały całkowicie wymienione.

Jak ocenia Pani tegoroczne odkrycie?
Chociaż kompozycja zachowała się tylko częściowo, to zachowane fragmenty są w znakomitym stanie - zarówno jeśli chodzi o nasycenie barw jak i o ilość zachowanych szczegółów, jak choćby rysy twarzy, czy szczegóły fryzur.

Co „mówią” nam malowidła, architektura o dawnych twórcach? Czy praca konserwatora pozwala Pani poznać ich bliżej?
W przypadku malowideł w Mariance mogliśmy się też przekonać, że ich twórcy nie przejmowali się zbytnio ani nierównością czy nawet uszkodzeniami podłoża ani drobnymi zaciekami farby "uciekającej" ze zbyt mokrego pędzla.

Dlaczego?
Mieli zapewne świadomość, że wobec skali malowideł, odległości, z jakiej będą oglądane oraz słabego oświetlenia i tak nie będzie to miało zbytniego znaczenia. Trzeba pamiętać, że malowidła oglądane były w stosunkowo słabym i "miękkim", ruchliwym świetle świec nie sprzyjającym analizie szczegółów; lub w świetle dziennym, którego pierwotnie we wnętrzu kościoła było znacznie mniej, gdyż okna były dużo mniejsze i zapewne przeszklone nie tak przepuszczalnym szkłem, jak obecnie.

Czy zdarzały się poważne wpadki?
Tak. Ostatnio stwierdziliśmy, że zarówno twórcy jak i zleceniodawcy akceptowali także skutki większych "wypadków przy pracy". Na południowej ścianie w kompozycję ornamentu włączony został długi zaciek czerwonej farby, rozlanej zapewne z przewróconego naczynia, z którego malarz ją czerpał.

Kto finansuje prace, oczywiście te współczesne?
Gmina Pasłęk oraz Polsko-Niemiecka Fundacja Ochrony Zabytków Kultury.

Czy mieszkańcy po trzech latach prac bardziej doceniają swój kościół i jego walory zabytkowe?
To trudne pytanie. Stosunek mieszkańców wsi do prac prowadzonych w kościele jest złożony. Z jednej strony niewątpliwie są zainteresowani
kolejnymi odkryciami i pilnie śledzą postęp prac, z drugiej strony są już - co zrozumiałe - nieco znużeni przedłużającym się remontem i jego konsekwencjami - jak choćby koniecznością trudniejszego sprzątania kościoła, by przygotować go na cotygodniową Mszę św. i inne uroczystości kościelne.

Czy trudności rekompensują nowe odkrycia?
Mam świadomość, że na razie w powszechnym odczuciu kościół - zwłaszcza wewnątrz - wygląda "coraz gorzej".

???
Odsłaniane malowidła są miejscami słabo czytelne, XIX wiecznych tynków pokrywających wadliwą izolację dolnej części ścian i usuniętych w celu osuszenia budowli jeszcze nie można odtworzyć. Wielu mieszkańców zapewne odnosi wrażenie, że muszą się modlić "na placu budowy". Ufam, że w miarę kończenia kolejnych etapów prac wątpliwości mieszkańców osłabną i łatwiej im będzie docenić fakt, że mają pod opieką tak cenny zabytek. Co ważne w kwestiach praktycznych, gdy potrzebna jest konkretna pomoc, współpraca przebiega sprawnie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto