Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po wyroku w sprawie zabójstwa Marka Papały

Janusz Bartkiewicz
Janusz Bartkiewicz
Wyrok warszawskiego sądu ponownie obnażył nijakość materiału dowodowego, jaki zgromadziła warszawska prokuratura. Sprawcy zabójstwa nadal nie ustaleni. Zostały atuty prokuratury łódzkiej i ciekawe co z tego wyniknie. A domniemany sprawca na wolności.

„Jesteśmy świadkami kompromitacji państwa, które nie jest w stanie znaleźć morderców komendanta głównego policji. Domagamy się wyjaśnień od przedstawicieli organów wymiaru sprawiedliwości i podania ich do wiadomości publicznej - oświadczyły wdowa po gen. Marku Papale i jego i córka.”
null

Współczując z całego serca żonie i córce nadinspektora policji Marka Papały (generał, to stopień wojskowy), pragnę przypomnieć, że funkcjonariuszom policji i prokuraturze (która, jak nie wszyscy wiedzą, opiera się jedynie na tym, co ustalą i przekażą jej policjanci) takie przypadki zdarzają się również w sprawach innych zabójstw, gdzie sprawca w chwili czynu był nieznany. I nie można z tego robić jakiegoś nader podejrzanego procederu organów ścigania. Wskaźnik wykrywalności zabójstw wynosi w Polsce grubo ponad 90 proc. (w 2012 – 92,3 proc., ale za każdym razem, powody niewykrycia sprawców są podobne, a więc prawie takie same, jak w przypadku zabójstwa nadinsp. Marka Papały. Jednakże z tą różnicą, że nad śledztwem w sprawie tej zbrodni zaciążyła polityka, albowiem ta tragiczna śmierć, już po niedługim czasie stała się pretekstem do rozlicznych prób oczernienia konkretnych osób z politycznego mainstreamu, a zwłaszcza jego lewej odnogi.

Jakikolwiek komendant policji nie wykryje sprawców jakiegokolwiek przestępstwa, bo nie od tego on jest. Komendant komisariatu, miejski, powiatowy, wojewódzki, czy główny, tak jak M. Papała, nie ma żadnych możliwości (ani prawa) do prowadzenia jakiegokolwiek "samotnego" śledztwa, a więc nie może być w posiadaniu jakiejkolwiek tajemnej wiedzy, której nie posiadaliby jego podwładni, zaczynając od najmniej ważnego członka grupy operacyjno-śledczej. Wiedza o stanie spraw, każdego komendanta, zależy od tego, jakie i ile informacji przekażą mu jego podwładni, a i tak zawsze będzie to wiedza cząstkowa, bo nie wszystko policjanci są w stanie (lub chcą) przekazać i nie wszystko taki przełożony jest w stanie ogarnąć. A już szczególnie Komendant Główny, do którego docierają, w formie szczątkowej syntezy, informacje dotyczące najważniejszych zdarzeń, problemów, efektów itp. Gdyby więc wiedza M. Papały stwarzała zagrożenie dla jakiegokolwiek przestępcy lub grupy przestępczej, to musieliby oni pozabijać wszystkich tych funkcjonariuszy, którzy wiedzę ową przekazywali swoim przełożonym, a ci następnie M. Papale. Żadnej serii zabójstw policjantów nie odnotowano, a więc gadanie o szczególnej wiedzy M. Papały - zagrażającej przestępcom - można spokojnie w buty włożyć.

Ludziom z kręgów przestępczości zorganizowanej zabójstwo M. Papały niczego nie dawało i przed niczym ich nie chroniło, a wręcz przeciwnie. Szkodziło tylko, bo wywołało masowe i wieloletnie akcje policji i służb specjalnych skierowanych na penetrację środowisk przestępczych, prześwietlanie ich interesów i powiązań, w tym związków ze światem polityki i gospodarki. A to interesom szkodzi nadzwyczajnie, bo w takiej atmosferze interesów zwyczajnie robić się nie da. Dlatego też motyw zabójstwa M. Papały musi być i jest – wg mojej oceny - bardziej prozaiczny niż to dziennikarze i politycy od lat głoszą. Stare powiedzenie policyjne głosi, że zabójca zawsze "znajduje się" w pierwszym tomie akt, a sztuka polega tylko na tym, aby go tam dostrzec. I dlatego (jako były tropiciel zabójców z 25 letnim stażem) zgadzam się z tym, o czym swego czasu służbowo ( a następnie publicznie) mówił płk. Ryszard Bieszyński, który jako dyrektor Zarządu Śledczego Urzędu Ochrony Państwa kierował zasadniczą częścią tego śledztwa. Według niego, najbardziej prawdopodobnym powodem zabójstwa Komendanta Głównego Policji nadinsp. Marka Papały była zemsta jednego z krewnych, któremu nadinspektor Policji nie załatwił dobrej pracy, lub konflikty małżeńskie. I za te m.in. przekonania musiał odejść ze służby w 2005 roku.

W sprawie zabójstwa Marka Papały (w nocy 25 czerwca 1998 r.) zostało wszczęte śledztwo zarejestrowane pod sygnaturą akt VI Ds.77/98, a pierwsze czynności – w tym oględziny – wykonywali policjanci z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Już w dniu 28 czerwca 1998 r. powołana grupa operacyjno-śledcza, działania której nadzorował prokurator Jerzy Mierzewski, opracowała trzy wersje śledcze, zawierające potencjalne motywy zabójstwa:

1. kradzież samochodu osobowego Marka Papały;
2. szeroko rozumiana zemsta na M. Papale;
3. działania zorganizowanej grupy przestępczej, której celem byłą chęć zemsty za działalność zawodową lub zastraszanie środowiska policyjnego oraz opinii publicznej;

Zabójstwo to dawało okazję do skompromitowania szeregu polityków i wielu znanych osób powiązanych, czy też kojarzonych z lewicą, a konkretnie z SLD. I już w dniu 21 września 1998 r., prokurator Mierzewski sporządził własny aneks do planu działań przyjętych przez grupę operacyjno-śledczą. W aneksie tym przyjął, że motywem zabójstwa było posiadanie przez M. Papałę jakichś informacji, „których ujawnienie mogło być kompromitujące dla znanych mu osób związanych ze światem biznesu i polityki”. Do takich osób prok. Mierzejewski wskazał Romana Kurnika, Włodzimierza Jermanowskiego, Małgorzatę Winiarczyk-Kossakowską, Wojciecha Długosza, Edwarda Mazura, Jana Bisztygę, Józefa Sasina i innych. Jakie informacje posiadać mógł M. Papała i z jakiego źródła mogły one pochodzić, jeżeli, jako komendant główny policji, nie prowadził (bo nie mógł) żadnych własnych śledztw? Przecież wszystko co wiedział, mogło i pochodziło tylko i wyłącznie od policjantów, którzy na co dzień trudzili się zbieraniem rożnego rodzaju informacji kryminalnych i gospodarczych. Aneks ten, jak sądzę, został wprowadzony w określonym celu i następnie rozwinął się w wersję związaną ze zleceniem zabójstwa, wydanym polskim gangsterom, przez Edwarda Mazura, amerykańskiego biznesmena, robiącego interesy w III RP.

Wątek ten eksponowany najmocniej za czasów Z. Ziobry, został wręcz wyśmiany podczas procesu ekstradycyjnego, przez amerykańskiego sędziego Arlandera Keysa, który wykazał kompromitujące braki, rzekomo niepodważalnych dowodów winy Mazura. Orzeczenie sądu w Chicago zapadło w dniu 20.07.2007 r., ale analiza „materiału dowodowego” dokonana przez sędziego Keysa, dla polskich prokuratorów nie miała widać żadnego znaczenia, bo akt oskarżenia, skierowany do sądu w Warszawie, opierał się dokładnie na tych samych dowodach. Dowodach, które amerykański sędzia wręcz wyśmiał. 31 lipca 2013 r.,warszawski sąd zdecydował, że oskarżeni o nakłanianie do zabójstwa gen. Marka Papały, Ryszard Bogucki i Andrzej Z. ps. Słowik, są niewinni. Uzasadniając sądowy wyrok, sędzia Paweł Dobosz przyznał, że „ sąd może jedynie stwierdzić tylko, to, że sąd nie wie dlaczego zabito Marka Papałę”. Zdaniem sądu prokuratorzy przecenili wartość dowodów, które jawiły się jako „kruche, porozrzucane ogniwa, które prokurator jedynie w swoim przekonaniu scalił w mocny łańcuch”.

Jak wyżej wspomniałem, sprawca zawsze kryje się w pierwszym tomie akt śledztwa i dlatego bardzo interesujące są pierwsze analizy i dokonane na ich podstawie plany działań wykrywczych. Plany te oparte są bowiem na najbardziej „gorących” informacjach spływających do policjantów i służb zaraz po ujawnieniu przestępstwa i przez najbliższe dni. Im dalej od dnia zdarzenia, tym informacje mają coraz mniejszą wartość, co nie oznacza jednak, że nie mogą pojawić się te najbardziej trafne i wartościowe. Z tego też względu uważam, że największe znaczenie dla śledczych – a zwłaszcza tych, których bezpośredni kontakt ze śledztwem nastąpił po kilku latach – mają te pierwsze policyjne ustalenia, na których oparły się trzy pierwsze wersje śledcze z 28 czerwca 1998 roku.

Jako osoba zajmująca się przez lata opracowywaniem planów i kierunków działań wykrywczych w sprawach o zabójstwa, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że te trzy wersje zbudowane zostały w oparciu o informacje i analizy różnego rodzaju dowodów (w tym dokumentów), jakie policjanci uzyskali i przeprowadzili w przeciągu tych dwóch pierwszych dni po zabójstwie. A więc musiały być jakieś konkretne przesłanki wskazujące na możliwość próby kradzieży jego samochodu i jakieś konkretnie ustalone powody dla działań wynikających z chęci zemsty. Natomiast motyw wskazany w wersji trzeciej jest zawsze przyjmowany rutynowo i dla mnie osobiście nie ma praktycznie żadnego większego znaczenia z powodów, na które wskazuję na wstępie.

Kolejny plan działań opracowany został w dniu 26 listopada 1998 r. i musiał opierać się na wiele szerszym wachlarzu informacji napływających do grupy operacyjno-śledczej i to w tych materiałach – zgodnie z przywoływana już zasadą - ukryty jest sprawca zabójstwa. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Sporządzony wtedy plan czynności śledczych zakładał, następujące wersje śledcze:
1. zabójstwa dokonał złodziej samochodów, którego M. Papała zaskoczył podczas włamania do samochodu na parkingu przy ul. Rzymowskiego;
2. zabójstwa dokonano z inspiracji żony Marka Papały, spowodowanej jej zazdrością i chęcią wzbogacenia się po śmierci ofiary;
3. sprawca był syn Aleksandry Ł., Artur, który dokonał tego z zazdrości;
4. zabójstwa dokonał lub zlecił je funkcjonariusz policji z tzw. grupy „Desperados” S.
5. bezpośrednim sprawca zabójstwa był były policjant M. Fr;
6. zabójstwa dokonano z inspiracji kobiet, z którymi M. Papała utrzymywał intymne stosunki;
7. zabójstwa dokonał kuzyn Marka Papały, były student Wojskowej Akademii Technicznej;
8. zabójstwo Marka Papały zostało zlecone przez jedną z kobiet, właścicielkę studia językowego „Laris” w Warszawie.
9. zabójstwo zostało zlecone przez przedstawicieli lobby gospodarczego, z którym M. Papała utrzymywał kontakty;
10. zabójstwa dokonano w związku z nieprawidłowym handlem bronią z zapasów KGP;
11. zabójstwo zostało zlecone przez osoby zajmujące się nielegalnymi interesami handlowymi, takimi jak: handel bez wymaganych koncesji bronią,narkotykami lub innymi towarami, czy to w związku z udziałem M. Papały w operacjach, czy też posiadaniem przez niego wiedzy o takich działaniach;
12. zabójstwo dokonane zostało w związku z niezrealizowanymi zobowiązaniami finansowymi Marka Papały wobec członków pruszkowskiej grupy przestępczej;
13. u podstaw zabójstwa leżał wątek seksualny;
14. u podstaw zabójstwa leżał związek uczuciowy – zlecenie wydała osoba uczuciowo związana z kobietą, która miała romans z Markiem Papałą.

Ponadto określono też szczegółowe wersje dokonania samego zabójstwa:
1. zabójcami była grupa braci P. z Radomia, którzy wykonali wyrok wydany przez nieznanych sprawców;
2. zabójcami była grupa związana z braćmi J. Z Warszawy, którzy wykonali wyrok wydany przez nieznanych zleceniodawców;
3. zabójcami były inne osoby działające na zlecenie, mogące rekrutować się z warszawskich grup przestępczych;
4. zabójca był złodziej zaskoczony podczas próby kradzieży samochodu znajdującego się na parkingu.

Kolejność przyjętych wersji nie jest kolejnością przypadkową, albowiem ich hierarchia wynika z ilości informacji i przesłanek na nie wskazujących. Dlatego więc nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, że prokuratura łódzka tak mocno upiera się przy słuszności swoich ustaleń, które wątek polityczny (a więc zlecenia udzielonego przez E. Mazura) całkowicie odrzucają. Wszak wersja realizowana przez tą prokuraturę znajduje się na pierwszym miejscu wersji przyjętych przez śledczych w pięć miesięcy od zabójstwa M. Papały. A to wtedy organa ścigania dysponowały najbardziej „gorącymi” informacjami, które nie zostały jeszcze zniekształcone przez medialne przekazy, pocztę pantoflową czy zwykłą plotkę. A co najważniejsze, wtedy jeszcze nie funkcjonowali – stanowiący nieszczęście polskiego wymiary sprawiedliwości – świadkowie koronni, którzy dla swoich własnych interesów są gotowi zeznać wszystko, co tylko śledczym się zamarzy.

Wszystko na to wskazuje, że z powodów politycznych wersje opracowane i przyjęte w dniu 26.11.1998 r. zastały zlekceważone i przysłonięte tą jedyną, którą nie tylko amerykański, ale i polski sąd obnażył, jako „kruche, porozrzucane ogniwa, które prokurator jedynie w swoim przekonaniu scalił w mocny łańcuch”.

I ja bym tych 14 wersji zupełnie nie lekceważył, poza wersją nr 11, której dotyczy w znacznej części orzeczenie dwóch, wyżej wskazanych, sądów.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto