Jako osoba dźwigająca na swoim grzbiecie pokaźny bagaż doświadczeń życiowych - albowiem zdarzyło mi się uczestniczyć w nie jednym zakręcie narodowej historii - do wszelkich rewolucyjnym zmian mam dystans. Także do tych, które dotyczą mnie bezpośrednio. Te bezpośrednio dotykające mnie, rewolucyjne zmiany to oczywiście reforma służby zdrowia i dziedzin z nią związanych. Z racji, jak już wspomniałam, zaliczenia kolejnego krzyżyka lat owe rewolucyjne zmiany w służbie zdrowia powinny mnie obchodzić szczególnie, bo im człowiek starszy, tym częściej musi korzystać z dobrodziejstw kontaktu z medycyną i jej przedstawicielami, czyli lekarzami, aptekarzami, laborantami i rehabilitantami. Także urzędnikami Narodowego Funduszu Zdrowia.
Tymczasem obserwując narodową dyskusję ot, choćby nad ustawą refundacyjną dochodzę do wniosku, że dystans do tej całej "afery" lekowej jest mi szczególnie wskazany, a nawet potrzebny. Nic bowiem korzystniej nie wpływa na nasze samopoczucie jak zdrowe podejście do otaczającego nas świata.
Motywacją do zachowania świętego spokoju i nie poddawania się panice jest treść starego, ale jarego przysłowia: Co ma wisieć, nie utonie, choćby wisiało tylko na jednym włosku.
W najbliższy czwartek czeka mnie wizyta w jednej z łódzkich poradni specjalistycznych, na którą czekałam siedem miesięcy. Podobno i tak mam sporo szczęścia, albowiem inni pacjenci na taką wizytę muszą czekać w kolejce znacznie dłużej. Mam nadzieję, że ta moja czwartkowa wizyta u wybitnego specjalisty od chorób tarczycy wykaże niezbicie, iż żadne leki refundowane nie są mi potrzebne i tym sposobem budżet Państwa nie będzie musiał do mnie dopłacać z "własnej" kieszeni.
A tak już na marginesie: Ponieważ, jak już wspomniałam na wstępie - do wszelkich, otaczających mnie zjawisk staram się podchodzić z należytym dystansem - posłużę się tutaj tuwimowskim cytatem - Pocałujcie mnie wszyscy w d... I to jest moje noworoczne życzenie.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?