Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podsumowanie 10. kolejki Orange Ekstraklasy

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
10. kolejka piłkarskiej Orange Ekstraklasy przyniosła mnóstwo emocji, grad bramek i nowego lidera. W dzisiejszym meczu "przyjaźni" Legia Warszawa wygrała w Szczecinie z tamtejszą Pogonią 1:0.

W jedynym piątkowym meczu Lech Poznań pokonał u siebie ŁKS Łódź 4-0. Festiwal bramek przy ul. Bułgarskej rozpoczął Peruwiańczyk Henry Quinteiros, który staje się asem w talii Franciszka Smudy. Kolejne dwa trafienia były dziełem Zbigniewa Zakrzewskiego, zaś rywali dobił Marcin Zając. Kolejorz nie przegrał już od czterech spotkań i rozpoczyna marsz w kierunku czołówki ligi.

Sobotni wieczór również obfitował w mnóstwo goli i interesujących pojedynków. Dzięki pogromie Odry pod Wawelem Wisła Kraków jest nowym liderem Orange Ekstraklasy. Zwycięstwo 6-0 na pewno poprawi morale drużyny przed zbliżającym się pojedynkiem z Blackburn w Pucharze UEFA. Krzysztofa Pilarza pokonali kolejno Radosław Sobolewski, Branko Radovanović, Cleber Guedes, Jakub Błaszczykowski oraz dwukrotnie powracający do składu Białej Gwiazdy Paweł Kryszałowicz.

Tyle samo bramek oglądali kibice w Łęcznej, tyle że dla większości z nich nie był to powód do zadowolenia. Miejscowy Górnik przegrał z Widzewem Łódź 1-5 i znów potwierdził, że niezwykle ciężko będzie mu się utrzymać w ekstraklasie. Pierwszego gola już w 7. minucie strzelił Bartłomiej Grzelak. Chwilę później podwyższył debiutujący w ekipie Michała Probierza Stefano Napoleoni. Pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem gości, którzy po przerwie nie zamierzali spuścić z tonu. Do siatki Przemysława Tytonia trafili jeszcze dwukrotnie Grzelak, który skompletował hat-tricka oraz Krzysztof Sokalski. Wątpliwy honor łęcznianom przywrócił Andruszczak. Wydaje się, że Widzew odbił się od dna, w którym pozostawał przez ostatnie tygodnie.

Sobota była także szczęśliwym dniem dla dwóch debiutujących w nowych drużynach trenerów - Czesława Michniewicza (Zagłębie) i Stefana Majewskiego (Cracovia). Pierwszy z nich udanie rozpoczął pracę w klubie wyjazdowym meczem z Koroną Kielce. Prowadzeni przez niego piłkarze pokonali ówczesnego lidera 2-1 dzięki golom Manuela Arboledy i Wojciecha Łobodzińskiego. Dla gospodarzy trafił Mariusz Zganiacz, który jednak nie do końca może zaliczyć to spotkanie do udanych przez czerwoną kartkę, jaką otrzymał w drugiej połowie. Stefan Majewski i jego Cracovia wybrali się natomiast do Płocka na mecz z tamtejszą Wisłą. Dla gospodarzy ten pojedynek miał być przełomowy, jednak te plany skutecznie pokrzyżowali Marcin Bojarski i Tomasz Moskała, którzy zapewnili "Pasom" trzy punkty.

Dobrze spisująca się ostatnio Arka Gdynia podejmowała grodziski Groclin. Trudno było wskazać zdecydowanego faworyta tej konfrontacji. Prowadzenie dla gospodarzy uzyskał Janusz Dziedzic, lecz następnie warunki dyktowali już piłkarze z Wielkopolski. Zaledwie cztery minuty później wyrównał Adrian Sikora. Arka przeważała, Groclin strzelał, a konkretnie Bartosz Telichowski i ponownie Sikora. Nadzieje gdynianom przywrócił Grzegorz Pilch, lecz wszelkich złudzeń pozbawił ich po chwili Sikora, tym samym strzelając swoją trzecią bramkę.

Niedawny lider ligi BOT GKS Bełchatów przyjechał do Zabrza i wcale nie był faworytem tego spotkania. Górnik jest na swoim boisku szczególnie groźny i od początku próbował to pokazać rywalowi. Ataki gospodarzy zaprocentowały w 40. minucie, kiedy z rzutu karnego Artur Prokop zdobył jedynego gola meczu. Potem inicjatywa należała do bełchatowian, którzy nie potrafili jednak pokonać dobrze dysponowanego Sławika. Czyżby pięć minut GKS dobiegło już końca?

Na zakończenie zmagań w 10. kolejce w Szczecinie odbył się "mecz przyjaźni" pomiędzy miejscową Pogonią a Legią Warszawa. Mimo sentymentów na trybunach, obie drużyny chciały powalczyć o zwycięstwo. W wyjściowym składzie Wojskowych wybiegł tylko jeden Brazylijczyk - Edson. Na ławce zasiedli zaś Roger, Junior i Elton. Legionistom zapału wystarczyło tylko na pierwsze 15 min, po których gra nieco "siadła" i pierwsza połowa nie przyniosła bramek. Mecz nabrał barw, gdy na boisku pojawili się Roger i Elton. To właśnie ten pierwszy w 53. minucie dobrze dograł na głowę Sebastiana Szałachowskiego, który pokonał Radosława Majdana. Pogoń dążyła do wyrównania, lecz nie potrafiła pokonać stojącego między słupkami gości Jana Muchy i Legia wywiozła ze Szczecina upragnione trzy oczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto