Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy mówią "nie" aborcji. Jak zareagują politycy?

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
lunar caustic/CC BY 2.0
Boje toczone w Sejmie o projekt Solidarnej Polski w sprawie ochrony życia są częścią mimowolnej kampanii adresowanej do ludzkich umysłów i serc. Już 80 proc. Polaków opowiada się za zakazem aborcji bez oglądania się na okoliczności.

Sejmowe komisje wstrzymały dalsze prace nad projektem ustawy zaostrzającym regulacje aborcyjne, lecz obrońcy życia wygrywają coś znacznie ważniejszego niż prawodawstwo.

Efekt zabiegów politycznych i kulturowych zorientowanych na emancypację kolejnych kategorii ludzkich istnień - dzieci (nie mówimy, że płód jest chory) poczętych w rezultacie gwałtu, dotkniętych kalectwem - jest prospektywny. Następujące jedna po drugiej porażki obrońców życia w parlamencie zapracowały na zmianę społecznej świadomości i mentalności. Ta zaś otwiera drogę fali zmian politycznych.

W sporze aborcyjnym jak w lustrze odbija się dylemat naszych czasów: co jest ważniejsze: miłość i więzi (prolife) czy wolność (prochoice)? Którą z tych wartości uznamy za absolutną?

Kompromis czy ewolucja?

Politycy i media nie wiedzą, jaką dać odpowiedź - nie robiąc wrażenia "złej woli" - na propozycję poszerzenia prawnej ochrony życia poczętego o dzieci dotknięte wadami genetycznymi. Atakują Kościół.

W trudnych dla katolików początkach lat 90. udało się zrobić, z perspektywy obrońców życia poczętego, wyraźny krok do przodu, przez wprowadzenie prawnego zakazu aborcji, którą od tamtego czasu zaczęto traktować jako wyjątek. Z czasem poglądy Polaków na życie poczęte - adekwatnie do społecznej zasady spójności i redukcji dysonansu - przesuwały się w kierunku proponowanym przez prawo: zapewnienia większej ochrony płodowi ludzkiemu.

Liberalna prasa bezpardonowo zaganiała spór aborcyjny na teren Kościoła, który jej zdaniem skracał dystans indywidualnego wyboru. Wykorzystywano antyklerykalne nastroje dla przesłonienia rzeczywistych problemów narosłych wokół prokreacji przez dziesiątki lat. Dziś to hierarchia katolicka apeluje o poszanowanie wolności sumienia, które chce się przyporządkować partyjnej dyscyplinie, nawet w stricte moralnych głosowaniach. O deklaracji episkopatu w sprawie wolności sumienia opacznie pisano: "Biskupi wchodzą do politycznej gry w sprawie aborcji".

Groźba złamania mitycznego kompromisu, którym straszy się obie strony konfliktu, już tak nie elektryzuje jak kiedyś. Sojusznicy życia dysponowali w Sejmie około dwudziestu głosami więcej. W drugim sejmowym głosowaniu 24 października za wprowadzeniem projektu pod obrady opowiedziało się 268 posłów, przeciwko było 171. Petycje składane do Urzędu Marszałkowskiego podpisywane są przez setki tysięcy ludzi. Żaden społeczny, w tym feministyczny projekt nie ma szans na tak szeroki i błyskawiczny aplauz.

Obrońcom nienarodzonych sprzyjają sondaże. Ostatni z nich ponownie zanotował przyrost poparcia społecznego dla radykalnych rozwiązań prolife - o 10 pkt proc. więcej niż w 2007 r. 80 proc. Polaków uważa, że zawsze i niezależnie od okoliczności ludzkie życie powinno być chronione od poczęcia do naturalnej śmierci.
Działacze i politycy są stosunkowo umiarkowani i proponują, póki co, szansę narodzin dzieciom dotkniętym wadami genetycznymi. Jest ich około 600 rocznie. Religijne ośrodki chcą im zapewnić opiekę lub umożliwić oddanie do adopcji.

Na wyobraźnię sondowanej opinii publicznej musiał podziałać czysto ludzki odruch solidarności z najsłabszymi. "Co szkodzi urodzić dziecko i oddać je parom bezdzietnym? Lepiej żeby urodziło się, niż żeby odebrano mu życie" - tłumaczyła jedna z respondentek.

Lobbing

Ruchy prolife nauczyły się poruszać w świecie lobbingu i wpływu społecznego. Mają lepiej rozwinięte i zakorzenione struktury lokalne niż organizacje aborcyjne. Dysponują unikalnym kapitałem ludzkim i społecznym, choć na ich konta wpływa dużo mniej pieniędzy. Częściej pojawiają się na ulicach i bardziej kojarzą się opinii publicznej z życzliwością i konkretnymi działaniami wobec matki i dziecka.

Rachunek społecznego odbioru wystawiony federacjom aborcyjnym jest prosty – identyfikowane są z uśmiercaniem.

Ostatecznie to Kościół nie oglądając się na ślamazarne państwo niesie materialną i psychologiczną pomoc ciężarnym i rodzinom. W każdej diecezji zostały uruchomione domy samotnych matek i okna życia, w których wsparcia udziela się tysiącom porzuconych przez społeczeństwo kobiet.

Bernard Nathanson

Nie bez znaczenia dla odwrotu mentalności prochoice było zdemaskowanie nieetycznych technik wpływu społecznego, którymi posługiwali się aborcjoniści.

Dr Bernard Nathanson, założyciel ruchu prolifowego, opisał w książce "Aborting America" kulisy wymuszania na opinii publicznej i składzie sędziowskim dopuszczalności przerywania ciąży w USA. Autor miażdżąco konkludował: zakłamywane statystyki, sondaże robione na zamówienie, zmowa medialna, dobierane drastyczne historie wyssane z palca były akceptowaną w dobrej wierze praktyką manipulowania społeczeństwem. Liczył się skutek.

Najważniejsza refleksja nawróconego ginekologa nie wiązała się z oddziaływaniem na społeczeństwo. Nathanson postawił pytanie: dlaczego aborcja stała się oczkiem w głowie potężnego lobby? Uważał, że nowe ustawodawstwo depenalizujące przerywanie ciąży jest częścią szerszej strategii izolowania seksualności od prokreacji, której końcowy efekt to słabe, rozbite społeczeństwo i słabe, poranione jednostki.

"Seksualność stała się wartością wyżej sytuowaną niż prokreacja" - zauważał. Głównym zadaniem polityki społecznej - głosił - nie jest organizowanie swobody seksualnej gwarantowanej przez dostęp do aborcji, ale zapewnienie zastępowalności pokoleń.

Nauka toruje drogę zmianie

Przesileniem w walce z aborcjonistami był postęp technologiczny. Obrazowanie USG zadało najdotkliwszy cios największej amerykańskiej organizacji broniącej tzw. praw reprodukcyjnych "Planned Parenthood". Naukowe dywagacje mało ludzi obchodzą. Gdy widzimy życie, ulegamy sugestii, że jest to niezwykły proces, poza matczyną kontrolą. W perspektywie anatomicznego obrazowania argument, niestety powracający ("Kropka nad i" ), że dziecko nie jest, choćby pasywnym, podmiotem mieszczącym się w ludzkim profilu gatunkowym, upada.

Siłę proliferom dała nauka, zwłaszcza genetyka, dzięki której znamy magiczny próg nabycia przez płód cech istoty ludzkiej. Wtedy pojawia się kod genetyczny z niepowtarzalną charakterystyką jednostki. Proces połączenia plemnika z komórką jajową, czyli moment zlania się dwóch gamet (męskiej i żeńskiej) jest drugim zasadniczym kryterium.

W społeczną świadomość wdrukowały się kluczowe elementy wiedzy o embrionie: że jest czymś mocno zindywidualizowanym i odrębnym.

Życie ludzkie na prenatalnym odcinku nie bez powodu nazywa się embrionalnym. Od momentu zapłodnienia istnieje już organiczny plan, regulujący proces osobniczy zygoty. W całym okresie rozwojowym ustrój stara się pozostać tym, czym był od chwili zapłodnienia. Jest to zasada zachowania indywidualności jedynej i niepowtarzalnej. Układ nukleotydów w kwasach nukleinowych opisuje swoistość, porównywalna do układów linii papilarnych palców. "Pamięć immunologiczna" nowej istoty konstruuje własny i niepowtarzalny system obrony immunologicznej pozwalający zneutralizować czy odrzucić struktury rozpoznane jako obce dla organizmu. Na wcześniejszych etapach szlaki rozwojowe gamet są zasadniczo niezależne od siebie. Natychmiast po połączeniu obydwie komórki wkraczają na jeden, wspólny tor rozwoju, na których wchodzą we wzajemne interakcje w sposób uporządkowany i przewidywalny.

Francuski biolog, profesor Lejeune pisze: "To, co definiuje istotę ludzką, to jej przynależność do naszego gatunku. Ani żaden młodzieniec, ani żaden staruszek nie przeniósł się z jednego gatunku do innego. Należą do rodzaju ludzkiego. Jeżeli wprowadzi się zróżnicowanie między istotami ludzkimi, należy podać powody, dla których to zróżnicowanie się wprowadza. Czy ta istota jest istotą ludzką? Wobec tego, że jest istotą i jest ludzką, jest istotą ludzką".

Socjologia aborcji

Utartym zwyczajem datowanym jeszcze na lata 70. środowiska prochoice łączą zakaz przerywania ciąży z nieuchronną eskalacją podziemia aborcyjnego. W Irlandii około 800 kobiet rocznie udaje się do brytyjskich klinik aborcyjnych. Mimo zakazu nie odnotowuje się tam zjawiska podziemnej aborcji, którym próbują przerazić feministki.Idealnym wskaźnikiem mierzącym zjawisko podziemia aborcyjnego jest umieralność okołoporodowa. Opublikowane w renomowanym czasopiśmie naukowym "European Journal of Public Health" dane dowodzą, że Dunki poddające się aborcji umierają trzy razy częściej od tych kobiet, które nigdy nie przeszły zabiegu usunięcia ciąży. Tam gdzie dokonuje się przerwania ciąży, legalnego lub nie, zawsze zwyżkuje liczba zgonów okołoporodowych. W Polsce ilość tych zgonów zmniejszyła się po wprowadzeniu ustawy zaostrzającej regulacje aborcyjne.

80 proc. kobiet, które poddały się aborcji, przeżywa depresję, a 40 proc. spośród nich nosi się z zamiarami samobójczymi - wynika z raportu hiszpańskich psychiatrów. Problemy w życiu seksualnym miało 40 proc. badanych. Odnotowano częstsze uzależnienie od narkotyków, szczególnie u kobiet młodych (30 proc.), zmiany w zachowaniu (60 proc) i nerwice (70 proc.).

Najnowsze dane, opublikowane przez renomowane brytyjskie pismo naukowe "British Journal of Psychiatry", pokazują, że u kobiet, które przerwały ciążę, o 81 proc. wzrasta ryzyko poważnych zaburzeń psychicznych. U podłoża 10 proc. wszystkich kobiecych problemów ze zdrowiem psychicznym leży dokonana wcześniej aborcja.

Prof. Priscilla K. Coleman - psycholog z Uniwersytetu Bowling Green w stanie Ohio w USA dotarła do personaliów 877 tys. kobiet, wśród których prawie 164 tys. dokonało aborcji. Przyjęła bardzo rygorystyczną metodologię. Studium uwzględniło przypadki, gdy problemy psychiczne pacjentek ujawniły się jeszcze przed tym "zabiegiem". Wynika z niego, że u kobiet, które przerwały ciążę, wzrasta o 34 proc. ryzyko zaburzeń lękowych, a o 37 proc. ryzyko depresji. Kobiety takie o 110 proc. są bardziej skłonne nadużywać alkoholu i o 220 proc. marihuany. Aborcja ma także wpływ na ryzyko popełnienia przez kobietę samobójstwa (155 proc.).

Wstrząsające statystyki dostarczyli badacze fińscy*. Na podstawie rozkładu incydentów suicydalnych związanych z ciążą stwierdzili, że odsetek samobójstw po zabiegu aborcji był dwukrotnie wyższy (34,7 proc.) od odsetka samobójstw po samoczynnym poronieniu (18,1 proc.) i sześciokrotnie wyższy od samobójstw po udanym porodzie (5,4 proc.).

Dlaczego nie?

Gorszym od samego przerwania ciąży jest społeczny klimat przyzwolenia na ingerencję w proces życia i niezrozumienie odrębności oraz indywidualności embrionu. Założenie, że jest on tkanką matki stoi w sprzeczności z całą dotychczasową wiedzą medyczną. A przecież działalność położnicza ma głębszy sens w oparciu o rozróżnienie kobiety i jej dziecka w fazie prenatalnej.
Afirmowanie odrębności embrionu i szacunek dla życia stwarza wyższą jakościowo troskę o dziecko i kobietę w ciąży. Im bardziej postrzegamy poczęte życie jako odrębne i zindywidualizowane, tym więcej możemy zaoferować matce i jej dziecku.

Aborcja jest zjawiskiem destrukcyjnym w samym rdzeniu ewaluacji osobnego życia jako mało znaczącego epizodu, nie wartego kategorycznej ochrony. Zdjęcie konsekwentnej ochrony z istot poczętych mentalizuje brak wrażliwości na życie, ponieważ eliminowanie jednych płodów obniża wartość pozostałych, które przeżyły.

Z powodu obojętności na życie najbardziej cierpią kobiety, którym nie daje się konstruktywnej alternatywy chroniącej zarówno je same, jak ich dzieci.

*Mika Gissler, Elina Hemminki, Jouko Lonnqvist: Suicides after pregnancy in Finland, 1987-94: register linkage study. 1996.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto