Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polaku płać i nie choruj

Danuta Matyja
Danuta Matyja
Do niedawna uśmiechałam się z niedowierzaniem, gdy ktoś mi mówił: - Żeby chorować, trzeba mieć naprawdę końskie zdrowie . Dzisiaj doświadczyłam prawdy, jaka kryje się w tym stwierdzeniu.

Obudziłam się z potwornym bólem. Moja prawa ręka drętwiała, palce były zimne, a pod pachą coś pulsowało, jakby miała tam zaraz wybuchnąć bomba. Znam trochę anatomię człowieka. By zdobyć tytuł technika fizjoterapii, musiałam przejść też taki przedmiot. Wiedziałam więc, że przez dół pachowy biegną nerwy i naczynia odpowiadające za prawidłowe odżywienie i funkcjonowanie całej ręki. Obejrzałam się zatem w lustrze i gdy zobaczyłam spory guz wypełniony ropą, uznałam, że sprawa jest poważna.

Nie zastanawiając się długo, wykręciłam numer do stacji pogotowia w swojej dzielnicy, by dowiedzieć się, gdzie mogę zgłosić się na ostry dyżur i czy w mojej sytuacji otrzymam tam pomoc. Powiedziano mi, że mam szybko udać się do szpitala na peryferiach Poznania. Na wpół przytomna z bólu wsiadłam w autobus i pojechałam. Tu chyba popełniłam pierwszy błąd. Trzeba było bowiem zemdleć z bólu na przystanku autobusowym i czekać, aż mnie stamtąd karetka zabierze. Dlaczego? - Proszę pani, Pani stan nie zagraża życiu, więc proszę udać się do lekarza rodzinnego - usłyszałam na ostrym dyżurze. Nie pomogły tłumaczenia, że ręka mi drętwieje, że to "coś" pod moją pachą bardzo szybko się powiększa, a ja już nie mogę znieść bólu. To był mój drugi błąd - nie trzeba było robić z siebie twardziela i starać się logicznie tłumaczyć swojej sytuacji. Należało najzwyczajniej stracić przytomność na oczach pani doktor ze mną rozmawiającej.

Udałam się więc do centrum miasta, gdyż tam przyjmuje mój lekarz rodzinny. Pech chciał, że go akurat nie było. Na szczęście zostałam od razu przyjęta przez innego internistę. Lekarka, tak jak ja to wcześniej przypuszczałam, stwierdziła: - To ropień. Proszę szybko udać się do najbliższego szpitala, do poradni chirurgicznej. Trzeba to zaraz naciąć i usunąć ropę. Ze skierowaniem w ręku i coraz bardziej puchnącą i drętwiejącą ręką udałam się tam, gdzie mnie skierowała internistka. Weszłam do szpitala i usłyszałam: - Tutaj mamy poradnie, które przyjmują tylko pacjentów z oddziału chirurgicznego - proszę pójść kilka ulic dalej. Rzeczywiście kilka ulic dalej znajdowała się poradnia, ale niestety chirurga nie było. Spotkałam za to pierwszą osobę, która przejęła się moim stanem - recepcjonistkę poradni. Zawiadomiła ona swoją przełożoną, że trzeba mi natychmiast pomóc. Kierowniczka od razu zaprowadziła mnie do swojego gabinetu i zaczęła szukać w Poznaniu chirurga, który mnie przyjmie. Wreszcie udało się! Znalazł się lekarz, który powiedział, że przyjmie mnie, ze względu na mój stan, poza "numerkami", których - notabene - dawno już zabrakło. Znów przejechałam tramwajem pół Poznania i w końcu znalazłam się na stole chirurgicznym.

W tym miejscu chciałabym podziękować Pani Zydorczak z NZOZ Ellmed w Poznaniu za pomoc mi okazaną. Kto wie, ile jeszcze musiałabym się błąkać po Poznaniu i jak by się ta historia skończyła. Dobrze wiedzieć, że pośród biurokracji, procedur i strajków lekarzy można liczyć na ludzką życzliwość w trudnych sytuacjach. Szkoda tylko, że takiej pomocy nie otrzymałam tam, gdzie powinnam ją otrzymać. Szkoda też, że na własnej skórze przekonałam się, jak końskie zdrowie trzeba mieć, gdy potrzeba natychmiastowej pomocy lekarskiej. Jutro, na zmianę opatrunku jestem już umówiona... w prywatnej placówce służby zdrowia. Na kontrolę też już jestem umówiona... w prywatnej placówce służby zdrowia. A podatki i składki zdrowotne płacę... Każdy płaci, lecz nie każdy pewnie zdążył się przekonać na własnej skórze, że na publiczną służbę zdrowia nie ma co liczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto