Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci w Bydgoszczy i w kraju wciąż muszą płacić za rozbite radiowozy. I to niemało

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Po ostatniej kolizji policyjnego BMW z tramwajem na rondzie Fordońskim powraca sprawa braku ubezpieczenia radiowozów. Za zniszczenie pojazdów z własnej winy policjanci muszą płacić... z własnej kieszeni albo ubezpieczenia, które sami wykupują. na zdjęciu: kolizja policyjnego nieoznakowanego BMW z tramwajem na rondzie Fordońskim z ub. piatku.
Po ostatniej kolizji policyjnego BMW z tramwajem na rondzie Fordońskim powraca sprawa braku ubezpieczenia radiowozów. Za zniszczenie pojazdów z własnej winy policjanci muszą płacić... z własnej kieszeni albo ubezpieczenia, które sami wykupują. na zdjęciu: kolizja policyjnego nieoznakowanego BMW z tramwajem na rondzie Fordońskim z ub. piatku. ITS
Po ostatniej kolizji policyjnego BMW z tramwajem na rondzie Fordońskim powraca sprawa braku ubezpieczenia radiowozów. Za zniszczenie pojazdów z własnej winy policjanci muszą płacić... z własnej kieszeni albo ubezpieczenia, które sami wykupują.

Zobacz wideo: Bydgoscy "wywiadowcy" w służbie:

od 16 lat

Piątkowa kolizja nieoznakowanego radiowozu na rondzie Fordońskim nie była pierwsza. W 2019 roku na skrzyżowaniu ulic Fordońskiej i Fabrycznej doszło do zderzenia nieoznakowanego policyjnego BMW z tramwajem. Wina leżała po stronie kierującego radiowozem policjanta - włączył sygnały świetlne i chciał zawrócić, ale nie ustąpił pierwszeństwa tramwajowi. W ostatni piątek do niemal identycznej sytuacji doszło na rondzie Fordońskim. Jak informuje kom. Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, policjanci poruszający się nieoznakowanym radiowozem zamierzali podjąć interwencję... wobec pieszej. Włączyli sygnały i wjechali na rondo na czerwonym świetle wprost pod tramwaj.

Pozostaje pytanie, kto płaci za naprawy drogich radiowozów. Koszty małe nie są, bo w przypadku z ul. Fordońskiej z 2019 roku naprawa - jak wiemy nieoficjalnie - kosztowała około 40 tysięcy złotych... Odpowiedź jest prosta - policjanci.

Związkowcy już od dawna powtarzają, że ta sytuacja jest, delikatnie mówiąc, niekomfortowa. Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów, nazywa ja wprost "patologią", bo... policjanci sami sobie wykupują polisy ubezpieczeniowe.

- Jeśli jest to zwykłe wykroczenie drogowe, zawinione przez funkcjonariusza, w sposób nieumyślny, na przykład przez nieuwagę, to za wyrządzoną szkodę odpowiada do trzech wysokości pensji. Natomiast jeśli wina jest umyślna, czyli funkcjonariusz działa w sposób zamierzony i celowy, wówczas odpowiada do pełnej wysokości wyrządzonej szkody. Od takich szkód można się ubezpieczyć u ubezpieczyciela, który ma taką opcję w swojej ofercie. Jest to dobrowolne, koszt jest niewielki i korzysta z niej większość policjantów. W służbie funkcjonuje też takie pojęcie „działania w granicach dopuszczalnego ryzyka”. Jest to np. wykonywanie czynności w czasie pościgu za przestępcą. Wówczas funkcjonariusz nie ponosi odpowiedzialności materialnej za wyrządzoną szkodę. - mówi "Expressowi Bydgoskiemu" nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.

Koszt takiego ubezpieczenia to mniej więcej średnio 25 zł miesięcznie.

Odpowiedzialność majątkową policjantów reguluje ustawa. Takie same przepisy dotyczą m.in. funkcjonariuszy Straży Granicznej, Straży Marszałkowskiej, Służby Celno-Skarbowej, Służby Ochrony Państwa, strażaków czy CBA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Policjanci w Bydgoszczy i w kraju wciąż muszą płacić za rozbite radiowozy. I to niemało - Express Bydgoski

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto