Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Politycznie niepoprawna otyłość

Marta Jenner
Marta Jenner
Scotch Beef, Smoked Chilli Mayo, Salad & Cajun Relish Gourmet Burger Kitchen Cutty Sark
Scotch Beef, Smoked Chilli Mayo, Salad & Cajun Relish Gourmet Burger Kitchen Cutty Sark Khedara Ariyaratne http://commons.wikimedia.org/wiki/File:29042007283_(477045052).jpg
"Nie jestem gruba, jestem obwodowo upośledzona" - powiada Agnes Nitt, jedna z bohaterek "Carpe jugulum" T. Pratchetta. Udało mi się schudnąć, kiedy przestałam to sobie wmawiać...

W odległych czasach mojego dzieciństwa wśród babć i mamuś panowało przekonanie, że zdrowe dziecko to dziecko dobrze odżywione: pulchne, pucułowate i rumiane niczym bohaterka szkolnej lektury - Pyza, wałęsająca się po polskich dróżkach. Mimo usilnych prób wprowadzenia w życie tego ideału, pulpeciki były w zdecydowanej mniejszości.
Dzieci zawdzięczały to m.in. ograniczonej ofercie programowej ówczesnej telewizji, sprowadzającej się do wieczornej dobranocki i popołudniowej audycji w rodzaju "Zwierzyńca" lub "Pory na Telesfora". Wolny czas spędzały zatem na podwórku, a do szczęścia wystarczyła im sfatygowana piłka, skakanka, a nawet parę metrów gumki do majtek. Dumnie obnosiły podrapane łokcie i kolana - świadectwa ekstremalnych wyczynów na rowerze, wrotkach czy na trzepaku. Zachowaniu smukłej sylwetki sprzyjał dość ubogi asortyment smakołyków, wśród których próżno by szukać chipsów i Coca-Coli. Sprzymierzeńcem było również skromne kieszonkowe, ograniczające zakupy do kilku listków gumy do żucia czy paczki dropsów.

Po latach ze zgrozą obserwowałam na ulicach Londynu koszmarnie utuczone dzieciaki, żywo przypominające już nie wspomnianą Pyzę, a słynnego ludzika firmy Michelin (choć nawet on w ostatniej kampanii reklamowej występuje w szczuplejszej wersji). Co gorsza, opasłe nastolatki bez skrępowania demonstrowały liczne „oponki” i podkreślały obcisłym strojem obfite kształty. I właściwie trudno się im dziwić, skoro użycie słowa "otyłość" w odniesieniu do dziecka z BMI powyżej 30 roku życia jest w Wielkiej Brytanii zakazane jako zbyt szokujące.

Cóż, jeśli to określenie wydaje się komuś zanadto dosadne, ma prawo zastąpić je eufemizmem, ale naprzód powinien sam zobaczyć pewne angielskie rodzeństwo, zastygłe w bezruchu przed ekranem plazmowego telewizora. Przez kilka godzin dziennie jedyną oznaką życia całej trójki był miarowy ruch szczęk metodycznie przeżuwających paszę treściwą w postaci popcornu i batoników. Spacer do kuchni po kolejny przysmak stanowił natomiast jeden z nielicznych przejawów ich aktywności fizycznej.

Dane National Health Service (brytyjski odpowiednik Narodowego Funduszu Zdrowia) są przygnębiające: odsetek otyłych osób powyżej szesnastego roku życia wzrósł z 15 proc. w 1993 r. do 24 proc. w 2007 r. W przypadku dzieci między drugim a piętnastym rokiem życia wzrost wyniósł odpowiednio: z 11 do 17 proc. u chłopców oraz z 12 do 16 proc. w przypadku dziewczynek. Należałoby się zastanowić, czy terapia szokowa nie byłaby skuteczniejsza niż przyjęcie postawy: "Jestem gruby i dobrze mi z tym".

Polacy też nie mają podstaw do optymizmu. Statystyki nie pozostawiają co do tego złudzeń. Wieloośrodkowe Ogólnopolskie Badanie Stanu Zdrowia Ludności przeprowadzone w 2005 r. na reprezentatywnej grupie osób w wieku od 20 do 74 lat wykazało, że niewiele ponad 40 proc. naszych rodaków ma właściwą masę ciała. Badanie Instytutu Żywności i Żywienia pozwoliło porównać odsetek dzieci z nadwagą i otyłością w wieku szkolnym (między 7 a 17 rokiem życia) w latach 1994/95 oraz w roku 2000. Liczba chłopców z tym problemem wzrosła w tym czasie z 8,9 proc. do 11 proc., a liczba dziewcząt - z 8,8 proc. do 11,3 proc.

Nie oszukujmy się, życie to nie baśń, w której z brzydkiego kaczątka wyrasta piękny łabędź. Maluchy z nadwagą staną się kiedyś otyłymi nastolatkami, a potem grubymi dorosłymi. I dalej nie zrobią nic, żeby to zmienić, jeśli w ramach szeroko pojętej politycznej poprawności ktoś będzie ich przekonywać, że nie ma takiej potrzeby, bo "duże jest piękne" a "kochanego ciałka nigdy za wiele". Uwierzą, że można dobrze wyglądać bez katowania się dietą i ćwiczeniami na siłowni - wystarczy odpowiednie ubranie i ściągająca bielizna. Pogodzą się z wizerunkiem sympatycznego tłuścioszka, ale ich ciało nie pogodzi się z obciążeniem, jakie niosą nadliczbowe kilogramy. Prędzej czy później zastrajkują stawy, kręgosłup, serce, trzustka...

Zdaniem lekarzy otyłość tylko w ok. 5 proc. przypadków ma podłoże chorobowe (przy chorobach genetycznych i metabolicznych). Pozostałe 95 proc. to otyłość prosta, czyli wynikająca z przekarmienia. Można jej zapobiec, wpajając od najmłodszych lat właściwe nawyki żywieniowe i zamiłowanie do systematycznego wysiłku fizycznego, natomiast skłanianie dziecka do akceptacji zbędnych kilogramów, tak częste ze względu na wygodnictwo i niefrasobliwość rodziców, to droga do autodestrukcji. Popularne programy "Jak dobrze wyglądać nago" czy "Jak się nie ubierać" doraźnie poprawią obraz własnej nadmiernie "puszystej" osoby, ale nie zapobiegną cukrzycy ani nadciśnieniu.

"Osoby mające skłonność do obojętnego okrucieństwa mawiają, że we wnętrzu każdej grubej dziewczyny jest szczupła dziewczyna i mnóstwo czekolady" pisze Pratchett. Czy to na pewno "obojętne okrucieństwo"? Dla mnie znacznie gorsze jest stwierdzenie: "Jesteś gruba, ale to nie moja sprawa, skoro ci z tym dobrze, to tyj sobie dalej!" Czy nie lepiej powiedzieć: "Jesteś wspaniałą osobą, akceptuję ciebie, ale właśnie dlatego nie akceptuję twojego tycia, bo nie mogę przystać na to, że powoli się zabijasz"?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto