Krotko i na temat, bez owijania w bawełnę: straszono mnie już cenzurą, konsulatem, izolacją, blokowano moje imprezy; oczekuję jeszcze jakiegoś planu B, C lub D ze strony - tak zwanej - intelektualnej konkurencji.
Pragnę wyjaśnić ze żadnej intelektualności nie popełniam - jestem skromna polonijna mysz i proszę o łaskawość potężne koleżanki. Wszyscy polonijni poeci już wydali dużo książek, ja jeszcze się nie zdecydowałam na ten desperacki krok, bo to kosztuje forsę. Z resztą, co ja zrobię u taka liczbą ksiazek z własnymi wypocinami.
Jedna Pani w środowisku Polonii artystycznej specjalizuje się w promowaniu wyjątkowego talentu swojego męża i biada temu, kto miałby wątpliwości, że ów małżonek nie jest tak zwany "modnie żeni". Druga pani ma chrapkę na tytuł magistra i literata, dorabia więc sobie mową i innymi środkami wyrazu. Istnieje taka możliwość ze dyplom, tam gdzieś w szafie, jakiś ma, tylko ona nie ma ochoty właśnie nikomu tego udowadniać. Trzecia Pani rozpoczęła tę całą zabawę przed kilku laty i teraz nie wiadomo, gdzie z tym ruchem artystycznych feministek pójść. Szanowny Konsulat ma ważniejsze sprawy na głowie i odpowiednie dyrektywy, więc dyplomatycznie obchodził problem jak zgniłe jajo, a ludzie ganiają od imprezy do imprez - jak to nazwała jedna emigrantka organizacyjne szaleństwo!
Ale to nie jest takie proste. Też mądrzejsi i chcą zarobić pieniądze, też na tym szaleństwie i Polonus musi się zdecydować, kogo poprze, przyjeżdżając na daną imprezę. Proszę bardzo! - jeśli pojedzie do niedoszłej magister, to obrazi się. Jeśli zaś przyjedzie do mnie do Dortmundu, to wykleci ze środowiska z groźbą srogiej izolacjii, a jeśli nie przyjedzie nigdzie, no to będzie afront i już. Trzeba się pochlastać i już inaczej z ta Polonią nie ma rady.
Władni opiekunowie udają ze wszystko jest "okej", no i szafa gra. Ja zapraszam do Dortmundu na karnawał. Przyjmuje zgłoszenia już teraz telefonicznie - kto się nie boi, niech się zgłosi. Tylko istnieje mały szkopuł - nie mogę podać teraz daty imprezy, bo panie moje konkurentki zaraz w tym samym terminie zrobią czytanie wierszyków z wyścigiem, kto więcej i śmiesznej napisze ecie pecie i jestem załatwiona.
Tu nie ma się, co śmiać. Tu idzie o prestiż i mimo wszystko na śmierć i życie. Nie prawda? Ano zaraz podam przykład. 17 grudnia zostałam zaproszona na dzielenie się opłatkiem, wzięłam swoich dwóch wnusiów i kolegę zastępcę z naszego stowarzyszenia i pojechałam, bo był tez fajny program dla dzieci. Co ciekawe opłatkiem się dzielili chrześcijanie, ale tylko miedzy sobą - ze mną nikt nie chciał się podzielić. Pani działaczka od kreowania męża udawała że mnie nie widzi.
Fajnie jest, ten trójkąt bermudzki spełnia jakieś wymogi!
Pozdrawiam polonijnie i naszych opiekunów, a szczególnie konsulat.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?