Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska muzyka powraca w dobrym stylu

Oliwia Piotrowska
Oliwia Piotrowska
D'Archangel w Warszawie, fot. Oliwia Piotrowska
D'Archangel w Warszawie, fot. Oliwia Piotrowska
Po suchych latach próżnego wyczekiwania ciekawostek na rodzimej scenie muzycznej, doczekaliśmy się prawdziwego wysypu genialnych projektów. Subiektywnego przeglądu część pierwsza.

Dla tych, którzy naprawdę kochają muzykę, zaczyna się dobry czas – nie sposób nie zauważyć wyraźnego ożywienia na polskiej scenie. Po latach posuchy oraz więcej młodych muzyków znów sięga po gitarę. Mam nadzieję, że to koniec odsmażania Maryli Rodowicz i Perfectu – wszak idzie nowe...

Do you really think that you know my all secrets?
... czyli Agonised by Love

Agonised by Love ma na swoim koncie między innymi wydaną w Belgii i w Polsce płytę All of White Horizons
. Poszukujący muzyki zapewne zetknęli się już z nimi – a jeśli nie, na pewno powinni to zrobić. Mamy bowiem do czynienia z zespołem konsekwentnie łączącym nowoczesne brzmienia ze stylistyką new romantic. Wokalista Rafał Tomaszczuk nie kryje swojej fascynacji złotą erą muzyki elektronicznej – latami 80tymi. Całość ABL jest
w jakimś sensie romantyczna, bez zbędnego kiczu i
bez obaw przed rockowym pazurem, którym na scenie genialnie drapie gitara Wojtka Pawłowskiego. Zespół ma na swoim koncie wiele koncertów u nas i w Europie, stawia także wyraźnie na publiczność przyzwyczajoną do eksperymentów aranżacyjcyjnych (w wykonaniu Mariusza Gryciuka i, ostatnio, Bartosza Hervy).

Grupę porównuje się do Clan of Xymox czy Diary of Dreams, ale ABL nie jest kalką innych artystów – płyta jest niezwykle różnorodna, a po koncertach można spodziewać się naprawdę wszystkiego (no, prawie). Swoje pięć minut mają w materiale ABL zarówno ciepłe, romantyczne utwory, jak i piekielnie bitowe kompozycje. Czekamy na drugi album. Do posłuchania zapraszam na http://agonisedbylove.art.pl/
i http://www.myspace.com/agonisedbylove

All my lovers have to fall

... czyli D'Archangel

Zespół powstał w 2001 roku we Wrocławiu – i choć u nas nie jest zbyt dobrze znany, grał na jednym z
największych europejskich festiwali – Wave Gothic Treffen w Lipsku. D'Archangel to prawdziwa perełka na scenie, są nieprawdopodobnie skupieni, wyglądają olśniewająco, nie ma zbędnych ruchów ani słów. Ale najważniejsza jest muzyka – w tym wypadku dopracowana do najdrobniejszego szczegółu mieszanka ciężkich, industrialnych gitar z chwytliwą, popową chwilami elektroniką w pięknym, przestrzennym wydaniu. Silny wokal Angelo brzmi naprawdę dobrze w otoczeniu zarówno spokojnych, transowych utworów (Kłajpeda
), jak i szybkich, tanecznych wręcz kompozycji (Biegnę
). Do posłuchania na www.http://www.darchangel.art.pl/

We're just a part of the game in which the main prize is death

... czyli Deathcam Project

Projekt Voida i Betreyala powstał w 2001 roku, ale fani wciąż cierpliwie czekają na wydanie płyty.
W nieprawdopodobnie żywy sposób panowie z deathcamp grają o śmierci – a niewielu gra o śmierci z taką ekspresją sceniczną. Obszary ich zainteresowań, jak mogłoby się wydawać, zostały do cna wyeksploatowane – rock gotycki, death-rock, chwilami industrial. Ale mylicie się, sądząc, że wszystko to już było. Deathcamp to kolejny projekt poszukujący w przeróżnych stylach, stąd riffowe utwory otacza tło elektronicznych bitów, klików i trzasków. Void ma jeden z najlepszych wokali, jakie udało mi się słyszeć ze sceny, a seksualny Rule and Control
awansował w pewnych kręgach do miana piosenki roku. Recenzje ich występów są zazwyczaj miażdżąco dobre – a i jest na co popatrzeć. Zainteresowanych odsyłam na http://deathcampproject.com/
i www.myspace.com/deathcampproject

Killer klowns from outer space...

czyli
Miguel and the Living Dead

Taaaak, punk żyje i ma się świetnie. Wydana w ubiegłym roku w Niemczech płyta Alarm!!!
to 13 gitarowych kompozycji, utrzymanych w stylistyce psychobilly – death rock – terror punk. Usłyszycie też elementy ska i wyraźną inspirację legendami lat 80tych, jak Alien Sex Fiend czy Bauhaus. To, co mnie przekonuje w wykonaniu Migueli, to absolutna szczerość w tym, co robią. Widać wyraźnie, jak bardzo kręcą ich horrory i surrealizm; na scenie wyglądają jak zaangażowani statyści z Nocy Żywych Trupów
, a teksty wydają się streszczeniem filmowej klasyki horroru (klasy C) w rodzaju Evil Dead
. Miguel jest absolutnie wyjątkowo energiczny, szalony, rockandrollowy i porywający. Potrawa obowiązkowa dla wszystkich muzycznych smakoszy. Próbka na http://www.myspace.com/miguelandthelivingdead

...ciąg dalszy nastąpi.

PS Śródtytuły pochodzą z
tekstów zespołów.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto