Polska pokonała Łotwę. Jak spisali się nasi reprezentanci?

Mimo, że trybuny były prawie puste, dało się słyszeć zagrzewający do walki doping. Swoją drogą, podczas takiego meczu, widać, jak ważna jest obecność kibiców. Transparenty, meksykańskie fale, kolorowe szaliki. Tym razem tego zabrakło. Nasze orły musiały skupić się wyłącznie na piłce. Wczorajszy mecz, miał na celu skontrolowanie umiejętności piłkarzy, ich kondycji i stylu gry. Teraz czas na ostatnie szlify.

Mecz przebiegał dość spokojnie, momentami był nawet nudny. Co prawda, od początku spotkania było kilka sytuacji pod bramką, ale bez spektakularnych efektów. Za sprawą magicznych rękawic Fabiańskiego, Polakom udało się nie stracić żadnej bramki. Zaczęłam się już nawet zastanawiać, co by było, gdyby Łotysze strzelili naszym gola. Pewnie w szatni, po meczu, odbyłaby się niezła awantura. A tu nagle - niespodzianka! W 81. minucie, po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego, Artur Sobiech uderzeniem głową skierował piłkę wprost do bramki rywali. Radości nie było końca. Orzełki cieszyły się jakby co najmniej dało im to awans z grupy, mimo, że przeciwnik do najsilniejszych nie należy.

Gol był chyba momentem przełomowym, bo odniosłam wrażenie, że zawodnicy zaczęli się ruszać sprawniej. I kilka minut później zaatakowali po raz kolejny bramkę Łotyszy. W podobnym stylu - dośrodkowanie Murawskiego na głowę Wawrzyniaka. Nie udało mu się jednak wycelować i piłka poszybowała nad bramką.

Chłopcy przez półtorej godziny piłkę pokopali w ramach przygotowań. Bramkę strzelili, więc na Euro się nadają! Wciąż jednak nie wiadomo, kto wyjdzie na murawę 8 czerwca. Za 3 dni, "nasi" rozegrają kolejny sparing, tym razem ze Słowacją. W tym meczu mają wziąć udział najlepsi kadrowicze. O tym kto zagra ze Słowacją, zadecyduje oczywiście Franciszek Smuda. Niewątpliwie, wczorajszy mecz pomoże mu w podjęciu właściwej decyzji. Nam pozostaje tylko czekać na pierwszy gwizdek i mocno kibicować naszym!

Znajdź nas na Google+