Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska - Rosja. Czy mamy coś za uszami?

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Ostatnie dwa tygodnie przed zapowiedzianą wizyta premiera Rosji w Polsce, przyniosły niesłychany atak propagandy rosyjskiej wymierzony w nasz kraj.

"Odkrycia" i rewelacje historyczne głoszone w Rosji na temat początków i przyczyn wybuchu II wojny światowej komentowane są na wszelkie sposoby przez ludzi zajmujących się zawodowo historią, polityką a również - jak można przekonać się na forach internetowych, przez zwykłych obywateli - zarówno tych piszących blogi, jak i tych, którzy na bakier z gramatyką piszą komentarze. Co nie znaczy, że nie myślą.

Interesująca dyskusję na temat numer jeden odbyli miedzy innymi panowie Dariusz Baliszewski i Andrzej Friszke. Obaj historycy doszli do zgodnego wniosku, że "nie ma sensu poważnie dyskutować o sensacjach SWR. - To tak, jakby ogłaszać teraz, że Lenin był niemieckim agentem.”
Rzecz w tym, że Lenin agentem niemieckim był. Fakt, że scenariusz niemiecki za ich własne pieniądze został przez bolszewików zmodyfikowany, nie zmienia faktu, że Niemcom carska Rosja zawdzięcza swój tragiczny i ostateczny upadek, a Europa - powstanie bolszewickiego potwora.

Tekst, z którego cytuję interesujący fragment Myśli Polskiej nie pozostawia złudzeń: „Ledwie Lenin i spółka znaleźli się w Piotrogrodzie, Parvus zażądał 15 milionów rubli w złocie na propagandę bolszewicką. Zażądał i otrzymał. Za te pieniądze bolszewicy kupili najnowocześniejsze maszyny drukarskie; ich prasa ukazywała się w największych nakładach. Użyto ich również do innych celów; przekupywania proletariatu stolicy oraz niektórych innych miast. Za jeden dzień strajku, demonstracji i rozrzucania ulotek płacono 10-70 rubli, czyli więcej niż można było zarobić uczciwie pracując w fabryce. Stawka za wzięcie udziału w strzelaninie była naturalnie znacznie wyższa – 120 do 140 rubli".

Nie wiemy kto i ile płaci obecnie propagandzistom rosyjskim za zmasowany atak na Polskę, niemniej trudno oprzeć się wrażeniu, że solenne obchody 70 rocznicy wybuchu wojny stały się dogodnym dla takiej akcji pretekstem. Tak, jak kilkanaście miesięcy temu wojna gruzińsko - rosyjska była nader dogodnym pretekstem do antyrosyjskiej propagandy w Polsce. Nie muszę przypominać, komu ówczesną nagonkę na Rosję zawdzięczamy: ktoś tam latał, występował na wiecach, pokrzykiwał i dał się wpuścić w maliny. Z odpowiednimi reperkusjami zarówno w Rosji jak i w całej Europie, która akurat miała całkiem inny ogląd sytuacji.

W bolesnym zdumieniu i z zapartym tchem oczekujemy na dialog premierów Tuska i Putina, który odbędzie się 1 września w przytomności licznych delegacji zagranicznych, a przede wszystkim Angeli Merkel.

Tymczasem, wracając do naszego internetowego grajdołka możemy poczytać wypowiedzi, które może nie przyklaskują Rosjanom, ale przecież wyrażają wątpliwości od lat zatruwające zwyczajną, siermiężną wiedzę przeciętnego Polaka o początku wojny. Dla przykładu wypowiedź pod blogiemPiechocińskiego:"(...)dotychczas plucie następowało tylko z jednej strony, ze strony Polski, czyli waszej - polityków. Dziś następuje odwet….Polska nie jest niewinnym pępkiem świata i również wiele ma za uszami". "Wiele ma za uszami…”.

Czy jest coś na rzeczy? Biorąc pod uwagę, że wypowiedzi organizacji wypędzonych pod duchowym kierownictwem niejakiej Steinbach, mają swe źródło w zaszłościach nie podlegających dyskusji, lecz są histerycznie wyolbrzymiane i zmanipulowane - należałoby może zapytać, na jakiej podstawie Rosjanie oskarżają nas o współpracę z Niemcami imputując ewentualny najazd na Rosję? Bo może być tak, że polsko - niemieckie stosunki dyplomatyczne (trudno, żeby ich nie było po odzyskaniu niepodległości) są w taki właśnie sposób - jak widzimy - interpretowane?
A może, biorąc pod uwagę wyjatkową sprawność rosyjskiego wywiadu w fałszowaniu dokumentów i prowokacjach, władze naszego kraju powinny pomyśleć o szerszej publikacji dokumentów z tamtych czasów?

Przecież szeregowy obywatel nie ma czasu, zamiłowania ani możliwości sięgnięcia do źródeł dających obraz stosunków polsko niemieckich. Może trzeba treśc taklich dokumentów wtłoczyć do głów i zakodować w pamięci?

Kołacze nam się w głowach pojęcie korytarza, którego nie chcieliśmy Niemcom oddać; co mieli nam za złe nie tylko Niemcy, ale i nasi „sojusznicy” na zachodzie Europy. Może warto pokazać narodowi takie dokumenty, z których wyniknie jednoznacznie (?) że "nie mamy nic za uszami".

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto