Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polski ksiądz zamieszany w kradzież watykańskich dokumentów?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Dziś drugi dzień sprawy sądowej byłego kamerdynera papieskiego, Paolo Gabriele, który wykradł z pomieszczeń watykańskich tajne dokumenty i przekazał je włoskiemu dziennikarzowi, a także polskiemu tajemniczemu księdzu B.

Z nieznanych wcześniej dokumentów, które wyciekły z apartamentów Watykanu i ujrzały światło dzienne, dowiadujemy się o tajemniczym polskim księdzu, pełniącym rolę kierownika duchowego papieskiego kamerdynera, Paolo Gabriele. Były kamerdyner Gabriele jest obecnie sądzony w Watykanie za kradzież dokumentów. Ale kim faktycznie był tam i jaką pełnił rolę polski ksiądz - pytają włoskie media. Teraz tożsamość polskiego spowiednika majordomusa (łac. maiordomus, staropolski - domarad, czyli "starszy domu", w średniowiecznej Europie - urzędnik zarządzający dworem możnowładcy), to największa zagadka tego papieskiego skandalu.

Wątek księdza B., ojca duchowego, czyli spowiednika i powiernika majordomusa Paolo Gabriele, po raz pierwszy pojawił się w sprawie, gdy w sierpniu wyszły na jaw fragmenty zeznań niewiernego kamerdynera, stojącego przed watykańskim wymiarem sprawiedliwości.

Właśnie wtedy w nich Paolo Gabriele mówił o "księdzu B.", który na jego prośbę (kamerdynera), przechowywał kopie tajnych papieskich dokumentów, wyniesionych ukradkiem zza Spiżowej Bramy, a "następnie je spalił" – czytamy w serwisie wyborcza.pl.

Przed dzisiejszą, drugą rozprawą w procesie kamerdynera przed sądem w Watykanie, prasa i włoska agencja Ansa zwracają uwagę na to, że pytania o "księdzu B.", są tym bardziej zasadne, że żaden ksiądz, który mógłby być powiernikiem i spowiednikiem majordomusa, nie figuruje na liście osób powołanych na świadków.

Obserwatorzy sprawy watykańskiej snują przypuszczenia, że być może nazwisko to nie zostanie ujawnione w trakcie całego postępowania, łącznie z procesem sądowym. A to mogłoby znaczyć, że cały ten wątek "księżowski", dotyczący - jak wszystko na to wskazuje - osoby pełniącej szczególnie ważną rolę w tej sprawie, pozostałby raczej na zawsze tajemniczy, bo nigdy nie byłby niewyjaśniony.

Włoskie media, poszukujące i roztrząsające sprawę "księdza B.", wskazują dwie hipotezy. Jedna z hipotez mówi, że chodzi być może o naczelnika wydziału, w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Według drugiej hipotezy, tym ściśle tajnym kierownikiem duchowym jest polski ksiądz z rzymskiego kościoła Santo Spirito in Sassia, ośrodka kultu św. Faustyny Kowalskiej w Wiecznym Mieście, leżącego na wyciągnięcie ręki od Watykanu. Ksiądz ten, według agencji Ansa, został nie tak dawno temu "oddalony" z kościoła Santo Spirito in Sassia, do którego często chodził Paolo Gabriele, jako żarliwy czciciel polskiej świętej Faustyny.

Z ujawnionych przez Watykan ustaleń z dochodzenia, kamerdyner Paolo Gabriele powiedział przesłuchującemu go promotorowi sprawiedliwości, czyli w służbie cywilnej odpowiednikowi prokuratora, że skopiował wszystkie tajne dokumenty, które przekazał włoskiemu dziennikarzowi Gianluigiemu Nuzziemu, autorowi wydanej później książki "Jego Świątobliwość". Kopie wszystkich tajnych materiałów Paolo Gabriele dał też swemu ojcu duchowemu, który w zeznaniach figuruje jako "ksiądz B".

"Ksiądz B", jak wynika z dokumentów śledztwa, został 28 czerwca br. przesłuchany w charakterze świadka przez watykański wymiar sprawiedliwości. W swoich zeznaniach potwierdził, że w lutym i marcu bieżącego roku otrzymał od Paolo Gabriele "serię dokumentów, przechowywanych w pudle z herbem papieskim".

Ponadto tajemniczy duchowny wyjaśnił, że nie znał zawartości skrzyni z "papieskim herbem" i że majordomus nie udzielił mu "żadnych wskazówek". Powiedział jedynie, że są to "bardzo ważne dokumenty, dotyczące Stolicy Apostolskiej". Ksiądz B. oświadczył wymiarowi sprawiedliwości, że przechowywał je przez kilka dni, a następnie spalił.

Duchowny (ksiądz B.), cytowany w materiałach z zeznań, oświadczył: "Wiedziałem, że są one owocem nielegalnej, nieuczciwej działalności i obawiałem się, że mogą one zostać również wykorzystane w sposób nielegalny i nieuczciwy". Poinformował śledczych również, że nie miał zamiaru nikogo zawiadamiać o kradzieży dokumentów, gdy zasłania go kurtyna tajemnicy spowiedzi.

Natomiast Paolo Gabriele zeznał śledczym, że gdy został w maju br. w kręgu podejrzeń, jako sprawca kradzieży dokumentów – stanowczo zaprzeczał wtedy, jakoby był za to odpowiedzialny, gdyż kierował się wskazówkami swego kierownika duchowego, który radził mu, żeby poczekał na rozwój wydarzeń. Poza tym kamerdyner miał powiedzieć, jakoby ksiądz sugerował mu, aby przyznał się do winy tylko wtedy, gdyby zapytał go o to samo, papież Benedykt XVI.

Włoska agencja prasowa Ansa zwraca uwagę, że nasuwa się tutaj uzasadnione pytanie, czy o tym wszystkim będzie mowa podczas procesu przed sądem. Na razie, zauważa Ansa, wiadomo tylko to, co jest pewne, że - o ile nie dojdzie do żadnych nieprzewidzianych i zaskakujących wydarzeń – tajemniczy ksiądz B. nie pojawi się przed sądem jako świadek.

Stanisław Cybruch

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto