Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie ofiary austriackich domów dziecka

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikimedia Commons
Wśród dziesiątek tysięcy "dzieci bitych i gwałconych przez wychowawców w austriackich domach dziecka byli Polacy". To dzieci polskich robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych, którzy po wojnie nie wrócili do kraju.

Po wojnie, w Austrii, będącej w rękach czterech mocarstw okupacyjnych – amerykańskiej, brytyjskiej, francuskiej i radzieckiej – uprawiano na szeroką skalę nieludzką politykę obchodzenia się z dziećmi robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych, które trafiły do sierocińców i domów dziecka.

Zobacz zdjęcie - Jenö (Jöri) Molnar z kolegami z sierocińca w Leonstein. (Arch. prywatne) -wyborcza.pl.

Wobec dzieci nie swoich, w Austrii prowadzono w latach powojennych nieludzką politykę, którą gorliwie wykonywali wychowawcy domów dziecka. Jak podaje wyborcza.pl - Piekło sierot, wśród dziesiątek tysięcy "dzieci bitych i gwałconych przez wychowawców w austriackich domach dziecka byli Polacy". To dzieci polskich robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych, którzy po wojnie nie wrócili do kraju.

Niemcy w latach 40. przywieźli ich rodziców do Austrii, jako ludzi drugiej kategorii, w bydlęcych wagonach i traktowali jak niewolników. Po wojnie – rodzice i dzieci – nadal byli dla austriackich urzędników, ludźmi drugiej kategorii. W oparciu o tę bezduszną zasadę, odbierano im dzieci, gdyż uważano, że - podobnie jak samotne matki - nie nadają się oni na "pełnowartościowych rodziców". W ten prosty i nigdy nie zalegalizowany sposób ich dzieci stawały się "ofiarami wojny".

"Wybiorcza" opisuje losy kilku polskich dzieci z sierocińców, m.in. Stefanii Żupańskiej, która została przywieziona do sierocińca dla niemowląt w Wels, pod Linzem 15 maja 1947 roku. Miała wtedy osiem miesięcy. W trzy lata później, podobny los spotkał Irmę Łukażewską oraz bliźniaków: Karla i Franza Mikszowskich, których przywieziono do sierocińca 23 czerwca 1951 roku, gdy mieli 10 dni.

Na fragmencie listy przyjęć w sierocińcu w Wels, dziennikarz polski znalazł informację, z której wynika, że w latach 1947-1952 "przewinęło się przez niego dziewięcioro dzieci oznaczonych jako "Pole", czyli Polacy". Bliźniaków - Karla i Franza Mikszowskich opisano, jako bezpaństwowców. Typowe polskie nazwiska nosi też kilkoro innych dzieci. Na liście są też dopiski "DP", czyli "displaced person". Takim oznaczeniem, alianci określali więźniów i byłych robotników przymusowych oraz ich dzieci, którzy po wojnie nie wrócili do kraju.

Polaków z sierocińca w miejscowości Wels rozsyłano po innych austriackich placówkach, gdzie "czekało ich piekło", pod wrogim numerem "71". Dzieci w nowych placówkach uświadamiano: "Jesteś nr 71". Na zdjęciu w artykule – panorama Wels (górne foto) i Starówka Linzu (dolne foto). Wikipedia.

Jak czytamy w "Gazecie", w austriackich sierocińcach "działy się dantejskie sceny". "Wychowawcy (dawni naziści, a nawet członkowie SS) maltretowali wychowanków i wykorzystywali ich seksualnie. Dzieci zmuszano do niewolniczej pracy i przeprowadzano na nich pseudonaukowe eksperymenty, np. by poskromić krnąbrne, zarażano je malarią lub długo naświetlano promieniami rentgena. Liczba ofiar jest ogromna, bo - według historyków - od końca lat 40. do końca 80., przez austriackie sierocińce przewinęło się 100 tys. dzieci. Do tej pory o Polakach nie było jednak mowy" – pisze "Wyborcza".

Część dramatycznej, a chwilami tragicznej listy z sierocińca, odnalazł w archiwach Jenö Molnar, bohater reportażu prasowego. Malutki Jenö odebrany matce - w domu dziecka "był bity i wykorzystywany seksualnie". Teraz postanowił to nagłośnić. Pozwał przed dwoma laty Austrię do sądu i żąda 1,6 mln euro odszkodowania, za utracone dzieciństwo. Proces trwa.

Będąc w sierocińcu w Leonstein, zaprzyjaźnił się z synem polskiego oficera. Po latach w archiwach austriackich odnalazł listy, które ojciec oficer pisał do chłopca. Wychowawcy jednak nigdy ich nie przekazali, a "dziecku wmówili, że jest sierotą".

Na liście dzieci z innego sierocińca - w Wegscheid leżącym na przedmieściach Linzu - wśród 3,3 tys. nazwisk, figuruje kilkoro dzieci urodzonych w Polsce. Są to m.in. Roman Sokolowski ze Szczecina, Dariusz Grochalski z Krakowa i Katrin Jacyszyn, której miejsce urodzenia podano - "Polen". Kilkanaście innych dzieci z listy nosi polskie nazwiska, choć "przyszły na świat w latach 40. i 50. w Austrii".

Mroczne sprawy domów dziecka z lat powojennych, bada austriacki naukowiec, profesor Michael John. - W Wegscheid znajdował się jeden z najstraszliwszych sierocińców w całym kraju. Wychowawcy, głównie mężczyźni, znęcali się nad dziećmi. Polaków to nie ominęło - mówi prof. Michael John z uniwersytetu w Linzu, który prowadzi badania na temat mrocznej przeszłości austriackich domów dziecka.

W całej Austrii polskich dzieci w latach powojennych mogło być kilkaset. - W Austrii osiedliły się tysiące Polaków, którzy nie wrócili po wojnie do ojczyzny. W tej sprawie trzeba przeprowadzić badania - mówi o dzieciach z Wels i Wegscheid historyk, prof. Bogusław Dybaś, szef stacji naukowej Polskiej Akademii Nauk w Wiedniu.

Gdyby udało się odnaleźć polskie dzieci z sierocińców landu Górnej Austrii i gdyby dziś te dorosłe osoby zgłosiły się do władz landu, mogłyby otrzymać co najmniej po kilka tysięcy euro odszkodowania, tak jak 2,5 tys. innych zgłoszonych austriackich ofiar sierocińców. Niestety, Polakami z sierocińców, nikt dotąd jeszcze w Austrii się nie zajmował. - My zajmiemy się tą sprawą - zapewnia Romuald Szoka, zastępca ambasadora RP w Wiedniu. Pomoc w sprawie deklaruje również MSZ w Polsce.

Stanisław Cybruch

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto