Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie Towarzystwo Wolontariuszy Życia

Andrzej Moroz
Andrzej Moroz
serce - symbol ludzkiej dobroci.
serce - symbol ludzkiej dobroci. nieznany
Wolontariat to bezintersowne działanie na rzecz drugiego człowieka. Honorowi krwiodawcy to ludzie dający nadzieję na życie. Stąd zrodziło się to nowe polskie stowarzyszenie.

Dawcy Życia

"Krew jest darem życia! To hasło niejednokrotnie mobilizuje ludzi do darowania cząstki siebie samego innym - bezinteresownie, bezimiennie, ot tak, po prostu: człowiek -człowiekowi... Być krwiodawcą, to znaczy dawać potrzebującym ludziom nadzieję na wyzdrowienie, a czasami nawet na życie. Być krwiodawcą, to dawać drugiemu człowiekowi drugie życie. Dlatego też my, polscy krwiodawcy, jesteśmy dumni z tego, że możemy je ratować - po cichu, bez wielkiego rozgłosu, niemal niezauważalnie." - To pierwsze słowa zamieszczone na witrynie internetowej Polskiego Towarzystwa Wolontariuszy Życia - właśnie powstającej ogólnopolskiej organizacji skupiającej w swoich szeregach m.in. honorowych dawców krwi. Powstanie tego stowarzyszenia jest niejako odpowiedzią na potrzeby samych krwiodawców. W ich zgodnej opinii dotychczasowe stowarzyszenia - głównie PCK, ale i powstała kilka lat temu fundacja "Krewniacy" - mało skutecznie zabiegają o potrzeby krwiodawców, co w efekcie skutecznie wpływa na zmniejszanie ich ilości w Polsce. W dobie transformacji gospodarczej i ustrojowej krwiodawcy utracili nie tylko wiele przywilejów. Krzysztof Marek i Paweł Ziemoń z Lublina zwracają uwagę na fakt, że pracodawcy nagminnie łamią prawo, uniemożliwiając krwiodawcom skorzystanie z dnia wolnego po oddaniu krwi. Niestety dotychczas istniejące stowarzyszenia niezbyt skutecznie dbały o respektowanie ustawy o honorowym krwiodawstwie, co ma wpływ na decyzje o zaprzestaniu oddawania krwi przez wielu dawców. - Stojąc przed wyborem, czy być dobrym człowiekiem i stracić pracę, czy być pracownikiem i słuchać o ciągłym braku krwi szczególnie w okresie letnim - mówi pan Paweł - wielu z nas po prostu wybiera pracę, rezygnując z wieloletniego, nieraz bardzo regularnego oddawania krwi.

Od tego roku honorowi krwiodawcy otrzymują kolejną możliwość społecznego zaangażowania, a więc również możliwość dbania o własne sprawy. Jednym z członków towarzystwa jest Dariusz Brzozowski studiujący w Lublinie. Jak twierdzi, towarzystwo to jest wyjątkowe nie tylko na skalę Polski, ale może i Europy. Dlaczego? Bo PTWŻ jest w założeniu organizacją ogólnokrajową, zrzeszającą w swoich szeregach nie tylko honorowych dawców krwi, ale też osoby deklarujące gotowość oddania szpiku kostnego, a nawet organów wewnętrznych w celu ratowania zdrowia i życia innych ludzi. Póki co, Towarzystwo zasilają głównie krwiodawcy, ale z czasem działacze PTWŻ liczą również na dawców szpiku i inne osoby, które działają wolontaryjnie na rzecz ratowania ludzkiego życia. Inicjatorzy przedsięwzięcia zwracali się już do strażaków-ochotników, ale wśród członków stowarzyszenia znajdzie się także miejsce dla ratowników drogowych i osoby dotąd niezrzeszone, które chciałyby działać na rzecz propagowania sposobów ratowania ludzi. Powstały już trzy pierwsze lifeKLUBy (oddziały PTWŻ) w Lublinie, Wojciechowie i zbiorczy - ogólnopolski. W perspektywie są oczywiście kolejne. Klub zbiorczy ma umożliwiać kontakt członkom Towarzystwa oraz wspierać ich działania na rzecz utworzenia klubu lokalnego - w miejscowości zamieszkania, szkole czy zakładzie pracy. Jak na dwa miesiące poświęcone na organizację Towarzystwa jest to dorobek znaczący.

Twórcy Towarzystwa zakładali, że głównym komunikatorem stanie się internet. Życie jednak mocno zweryfikowało ich oczekiwania. Dlatego też poprzez znajomości, rozmowy oraz zaplanowaną kampanię medialną (publikacje artykułów prasowych i spotkania w lokalnych stacjach radiowych) podejmą próbę zachęcenia Polaków do wstępowania w szeregi swojego Towarzystwa. Jak twierdzą, gra jest warta świeczki. Sukcesem jest każdy nowopozyskany i odzyskany honorowy krwiodawca.

Działacze Towarzystwa chcą zdecydowanie wpływać na respektowanie obowiązującego w kraju prawa. Najpierw w kwestii ochrony praw pracowniczych krwiodawców, w tym prawo do usprawiedliwienia nieobecności z powodu oddawania krwi w godzinach pracy czy nauki szkolnej, ale będą też walczyli o zmianę systemu wyróżniania krwiodawców. Monopol jednego stowarzyszenia w dostępie do odznaczeń państwowych oraz umniejszanie roli innych w propagowaniu idei honorowego krwiodawstwa są dla członków Towarzystwa bardzo istotne. Dzisiaj mamy w Polsce setki, jeśli nie tysiące osób, które oddały po kilkadziesiąt litrów krwi. Jako niezrzeszone nie otrzymują one ani Krzyży Zasługi nadawanych przez prezydenta Rzeczypospolitej, ani innych odznaczeń państwowych. Po prostu ustawa jest wadliwa i nikt nie zadbał dotąd o to, by takie odznaczenia były nadawane niemal "z marszu". A przecież ludzie bezinteresownie ratujący ludzkie zdrowie czy życie są nie mniej wartościowi od tych, którzy jadą z bronią do Iraku czy Afganistanu. My, krwiodawcy walczymy o życie innych ludzi. Czas wreszcie zawalczyć również o własne sprawy. Nie oczekujemy przywilejów ani noszenia na rękach. Ale nie wyobrażamy sobie, że nadal sprawy krwiodawców będą traktowane jako mało ważne. I nie tylko o nas chodzi, ale o następne pokolenia krwiodawców w następnych latach. - Bo jeszcze bardzo długo ludzka krew, szpik kostny i przeszczepiane narządy i organy będą jedynym ratunkiem dla setek i tysięcy chorych ludzi. Walcząc o swoje, walczymy o ich sprawy - mówi Dariusz Brzozowski. - Zainteresowanych dołączeniem do Polskiego Towarzystwa Wolontariuszy Życia odsyłam do kontaktu e-mailowego: [email protected] [/i]– kontynuuje pan Dariusz.

Słuchając moich rozmówców, w głowie kołatało mi wiele myśli. Dlaczego tak często skostniałe struktury stoją ponad ludzkimi sprawami? Dlaczego ci bezinteresownie oddani innym (często młodzi ludzie) muszą brać urlop, by oddać krew albo odrobić czas spędzony w punkcie krwiodawstwa, zamiast w zakładzie pracy? Jeszcze niedawno sam, będąc pracownikiem publicznego szpitala, nie mogłem oddawać krwi. Mój pracodawca doceniał tę ideę, ale nie zgodził się ani na założenie klubu honorowych dawców krwi w szpitalu, ani niezbyt chętnie widział moje regularne odwiedziny w stacji krwiodawstwa. Dlaczego? Gdzie leży błąd? I może rzeczywiście rację mają członkowie Polskiego Towarzystwa Wolontariuszy Życia mówiący, że wynika to także ze złej ustawy nieprzystającej do rzeczywistości? No bo gdyby w niedużym zakładzie produkcyjnym, zatrudniającym powiedzmy 20 osób nagle dziesięć z nich poszło oddać krew, to dlaczego za ten humanitarny gest miałby zapłacić właściciel firmy? Jak ten problem rozwiązać? Wydaje się więc, że tak głośne postawienie sprawy przez założycieli Polskiego Towarzystwa Wolontariuszy Życia ma rzeczywiście głęboki sens. Licząc na państwa opinie na ten temat – zachęcam do dołączenia do tego stowarzyszenia ludzi ratujących życie innych. W dobie dominacji pieniądza ma to niezwykle wielkie znaczenie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto