Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polsko-czeskie gafy - "Pomalu, a jeszcze raz!" w Teatrze Capitol

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Olga Bończyk, Hanna Śleszyńska, Igor Šebo i Krzysztof Tyniec
Olga Bończyk, Hanna Śleszyńska, Igor Šebo i Krzysztof Tyniec Teatr Capitol
Słowacki autor, polski reżyser oraz czeski kompozytor - to przepis na zabawną i okraszoną lirycznymi piosenkami sztukę.

Spektakl "Pomalu, a jeszcze raz!" w reżyserii Roberta Talarczyka to komedia liryczna, która rozgrywa się w teatrze. Trwają przygotowania do premiery sztuki, w której zagrać ma czwórka aktorów. Pech chce, że podczas próby umiera Janusz, odtwórca jednej z głównych ról. Pozostała trójka staje przed poważnym problemem, czy sztuka w ogóle się odbędzie.

Olga (Bończyk), Hanna (Śleszyńska) i Krzysztof (Tyniec) zaczynają gorączkowo poszukiwać zastępstwa. Jednak nikt nie chce się zgodzić, bo mają już inne plany (padają znane imiona, które łatwo rozszyfrować - Borys, Marek czy Tomasz). Na szczęście w ostatniej chwili udaje się znaleźć aktora, który jest... Słowakiem mieszkającym w Pradze. Co z tego wyniknie?

Sztuka Igora Šebo powstała z myślą o chorzowskich aktorkach Marii Meyer i Elżbiecie Okupskiej, które autor poznał na Festiwalu Piosenki Chansonfest w Zagrzebiu. Początkowo grana była w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Jednak od 2008 roku weszła do repertuaru Teatru Capitol. Na potrzeby warszawskiej adaptacji został zmieniony nieco scenariusz sztuki, by dopasować go do grających w nim aktorek. Bowiem, w sztuce jest wiele nawiązań do prywatnego życia artystek, oczywiście dodana jest także fikcja.

Nie widziałam wersji chorzowskiej, jednak warszawska jest znakomita. Dużym walorem spektaklu jest świetna obsada - Hanna Śleszyńska, która gdy tylko pojawia się na scenie budzi wiele pozytywnych emocji, Olga Bończyk, która potrafi pięknie śpiewać oraz Krzysztof Tyniec, który potrafi zagrać i komicznie, i refleksyjnie (zastąpił on Roberta Talarczyka). Całości dopełnia Igor Šebo, który nie tylko pisze ciekawe scenariusze, lecz także dobrze gra nieco zagubionego Słowaka mówiącego po czesku. Przy takich aktorach sukces jest gwarantowany.

Spektakl wzbogacają liryczne piosenki Roberta Talarczyka i Pawła Cmirala do muzyki Jiřiego Toufara oraz piosenka "Tanie dranie" Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. I choć wszystkie utwory były świetne, to kilka zapadło mi w pamięć na dłużej.

Najbardziej piosenka, którą zaśpiewali na początku Olga Bończyk, Hanna Śleszyńska i Krzysztof Tyniec. Kolejny dzień czarnego słońca czarny blask. Mój czarny cień u moich czarnych leży stóp. A czarny kot na czarnej szafy zasnął dnie. Na czarny klucz zamykam drzwi.
Kolejnym utworem było "Milion łez" w wykonaniu Olgi Bończyk. I nie ma cię. Na moją głowę pada deszcz. Po szybach płynie milion łez. Mój anioł płacze też. I nie ma mnie. Bo tam, gdzie jesteś słońce, śmiech. Rozgrzany piasek, morza śpiew. A u mnie pada deszcz.

Podobała mi się także piosenka "Ten jeden dzień" w wykonaniu Olgi Bończyk i Igora Šebo. Daj mi jeden zwykły dzień. Jeszcze jeden szary dzień. Może nawet padać deszcz. Wszystko jedno. Jeszcze jeden głupi dzień. Ten ostatni zwykły dzień. Potem mogę nawet żyć. Już bez ciebie.

Najbardziej celny był utwór w wykonaniu Hanny Śleszyńskiej. Teatr jest lustrem. W nim przegląda się świat. Więc nie myśl o jutrze. Kiedy aktor dziś gra. Starą baśń o miłości. Lub zdradzie czy łzach. Zamknij oczy na chwilę. I marz...

Zabawna była piosenka w wykonaniu Olgi Bończyk, Krzysztofa Tyńca i Hanny Śleszyńskiej. Niech mnie jasny trafi szlag. Mam koszule twoje prać. Zmywać, czyścić, w kuchni tkwić. I domową kurą być? Ty mnie tłamsisz jak ten zbir. Mnie się scena wielka śni. A przy tobie marny los. Durne życie, pusty trzos. Ależ kochanie w tym dziwnym stanie. Nie wiesz, co mówisz. Ej, stary nudzisz.

Warto wspomnieć o pomysłowej scenografii Michała Urbana - tajemnicza bryła, która po rozłożeniu staje się kulisami teatru, czyli miejscem prób i garderobą oraz kostiumach - strojne sukienki, kapelusze, a także zwyczajne spodnie i kurtki, jak to na próbach.

"Pomalu, a jeszcze raz!" to komedia omyłek językowych i obyczajowych, w której żartuje się ze stereotypów narodowych - czeskich, słowackich i polskich. Możemy także podejrzeć teatr od kuchni, zobaczyć, jak wyglądają próby. I przekonać się, jak zachowują się aktorzy, gdy nie widzi ich publiczność. Polecam ten spektakl każdemu bez wyjątku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto