Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powrót starych mistrzów, czyli podsumowanie 3. kolejki Orange Ekstraklasy

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Za nami trzecia seria spotkań na boiskach Orange Ekstraklasy. W najciekawszych pojedynkach weekendu Wisła Kraków rozgromiła Koronę Kielce, a Lech Poznań Górnika Zabrze. W Bełchatowie mistrz pokonał wicemistrza. Fotel lidera tabeli utrzymała Legia Warszawa.

Rozbłysk Białej Gwiazdy

Już w piątkowy wieczór kibice byli świadkami fantastycznego widowiska w Krakowie, gdzie miejscowa Wisła niczym walec przejechała się po zespole Korony Kielce, wygrywając 4:0. Po triumfie w Chicago Trophy i zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin to trzeci sukces podopiecznych Macieja Skorży w tym sezonie. Piłkarze spod Wawelu nadal nie grają może równie olśniewająco jak za czasów Henryka Kasperczaka, lecz tak dobrej postawy swoich ulubieńców krakowscy fani nie widzieli od dawna. Gospodarze bez większego trudu zmietli z boiska kielczan, prezentując futbol efektywny, a zarazem atrakcyjny dla oka. Skutecznością w drużynie Wisły znów błysnął Paweł Brożek. Strzelec jedynego gola w Lubinie tym razem trafił do siatki rywala dwukrotnie, a po jednej bramce dołożyli Brazylijczyk Cleber i Andrzej Niedzielan. To właśnie Niedzielan i Kamil Kosowski po raz kolejny potwierdzili, że na polskie stadiony wracają w wielkim stylu i będą czołowymi postaciami "Białej Gwiazdy", która z każdym tygodniem świeci coraz jaśniej. Koronę stać było jedynie na piękne uderzenie z połowy boiska Piotra Świerczewskiego, po którym odbita od poprzeczki piłka spadła za linią bramkową, lecz sędzia gola nie uznał. Nowa Wisła świetnie zaprezentowała się w pierwszym meczu przed własną publicznością w tym sezonie i już na wstępie rozgrywek jest poważnym kandydatem do walki o mistrzostwo Polski.

Zwycięskie 1:0, czyli solidarność beniaminków

W drugim piątkowym pojedynku Ruch Chorzów pokonał Zagłębie Sosnowiec 1:0, a zwycięską bramkę dla "Niebieskich" zdobył weteran ligowych boisk, rozgrywający 283. spotkanie w polskiej ekstraklasie Tomasz Sokołowski. Takim samym wynikiem zakończyły się mecze innych beniaminków. Szczególną niespodzianką może być skromna wygrana Polonii Bytom (notabene również w Chorzowie) nad Cracovią. Oba kluby stworzyły bardzo słabe widowisko, ale dzięki golowi Michała Zielińskiego to bytomianie odnieśli zasłużone zwycięstwo. Drugi raz komplet punktów przed własną publicznością wywalczyła Jagiellonia, pokonując także 1:0 ŁKS Łódź.

Nosił wilk razy kilka...

Remisem zakończyła się natomiast potyczka Odry Wodzisław z Widzewem Łódź. Gospodarze objęli prowadzenie w 38. minucie, kiedy to błąd łódzkich obrońców wykorzystał Marcin Nowacki, nie dając szans na skuteczną interwencję Bartoszowi Fabiniakowi. W ostatnich meczach Odra trafiała do siatki rywali w końcowych minutach, zapewniając sobie remis z ŁKS i wygraną z Zagłębiem Sosnowiec. "Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka" - mówi znane przysłowie i tym razem to wodzisławianie zostali zabici własną bronią. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry na strzał zza pola karnego zdecydował się Piotr Kuklis i piłka wpadła w okienko bramki Krzysztofa Pilarza. Zawodnicy Odry mieli zatem prawo odczuwać w sobotni wieczór spory niedosyt, a widzewiacy cieszyć się mogli z wymęczonego punktu. Nie ulega jednak wątpliwości, że przed kolejnymi spotkaniami z silniejszymi przeciwnikami (Wisła Kraków, Lech Poznań) styl gry zespołu nie napawa łódzkich kibiców optymizmem.

Kanonierzy z Poznania

Po raz kolejny grad bramek zobaczyli fani zgromadzeni na stadionie przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu. Dwadzieścia tysięcy widzów tradycyjnie już było świadkami emocjonującego widowiska, choć po pierwszej połowie nic nie zwiastowało kanonady goli, jaka nastąpić miała po przerwie. Worek z bramkami w 55. minucie otworzył niezawodny Piotr Reiss. Powracający do składu po kontuzji kapitan "Kolejorza" najpierw dał się sfaulować przed polem karnym debiutującego w barwach Górnika Tomaszowi Hajcie, by po chwili pięknym strzałem dać gospodarzom zasłużone prowadzenie. Kilka chwil później na 2:0 podwyższył Jakub Wilk, wykorzystując dokładne podanie Marcina Zająca. W 73. minucie poznańscy kibice mogli zadrżeć o końcowy wynik, kiedy to rozgrywającego pierwszy mecz w barwach Lecha Emiliana Dolhę pokonał Dawid Jarka. Niepokój ten trwał jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund. Po wznowieniu gry ładną akcję po prawej stronie boiska przeprowadził Zając, po czym podał piłkę do Hernana Rengifo, który zdobył trzecią bramkę dla drużyny Franciszka Smudy. Było to premierowe trafienie Peruwiańczyka w Orange Ekstraklasie. Pewne zwycięstwo Lecha tuż przed końcem spotkania przypieczętował świetnie dysponowany Zając. "Kolejorz" do perfekcji opanował stwarzanie prawdziwych piłkarskich spektakli przed własną publicznością. Nic więc dziwnego, że na trybunach przy ul. Bułgarskiej regularnie zjawia się kilkanaście (i więcej!) tysięcy kibiców, spragnionych efektownej gry i deszczu goli swoich ulubieńców. Tak było przed dwoma tygodniami, gdy piłkarze trenera Smudy pokonywali Zagłębie Sosnowiec oraz w sobotę, gdy nokautowali - chwilami całkowicie bezradnego - Górnika, w obu przypadkach czterokrotnie trafiając do bramki rywali.

Hit bez fajerwerków

Jeszcze kilka miesiecy starcia późniejszego mistrza z wicemistrzem Polski elektryzowały całą kibicowską społeczność nad Wisłą. Tym razem miało być podobnie, choć pierwszą przesłanką o dużo gorszej niż w poprzednim sezonie formie obu drużyn mogły być ostatnie tygodnie. GKS najpierw męczył się w Pucharze UEFA z gruzińskim Ameri Tbilisi, a kilka dni później zaledwie zremisował w lidze z niżej notowanym Widzewem. O wiele więcej powodów do zmartwień było jednak w Lubinie. Tydzień temu Zagłębie przegrało na własnym stadionie z Wisłą Kraków, by w minioną środę na dobre pożegnać się z rozgrywkami Ligi Mistrzów. Mimo to, sobotni mecz określany był mianem hitu kolejki i tylko postawa zawodników miała pokazać, czy na to miano rzeczywiście zasługuje. Niestety, poziom samego spotkania był wielce nieadekwatny do medialnej otoczki wokół niego. Bełchatowianie sprawiali wrażenie, jakby wcale nie zależało im na odbudowie dobrego wizerunku przed własną publicznością, a goście nie pozostawali im dłużni w kwestii nieporadności kolejnych akcji. To Zagłębie miało jednak powody do radości w 60. minucie, kiedy to gola na wagę trzech punktów zdobył Maciej Iwański. 26-letni pomocnik skutecznie uderzył z rzutu wolnego w środek bramki Łukasza Sapeli, który nie pozostawał w tej sytuacji bez winy. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i podopieczni Czesława Michniewicza - przynajmniej w pewnym stopniu - powetowali sobie ból porażki w Bukareszcie. Poziom sobotniego pojedynku bardziej przypominał jednak spotkanie ligowych średniaków aniżeli konfrontację mistrza i wicemistrza Polski. Jeśli oba kluby nie poprawią w najbliższym czasie swojej gry, powtórzenie czołowych miejsc z minionego sezonu będzie niezwykle trudne.

Passa szczęśliwie przerwana

W meczu zamykającym 3. kolejkę Legia Warszawa podejmowała Groclin Grodzisk Wielkopolski. W świetle dotychczasowych osiągnięć obu ekip, to w gospodarzach upatrywać należało zdecydowanego faworyta niedzielnej potyczki. Statystyki mówiły tymczasem co innego. "Wojskowi" nie wygrali z Groclinem przed własną publicznością od siedmiu lat, przegrywając trzy ostatnie pojedynki. Fatalna passa warszawskiego zespołu miała się jednak skończyć, czego oznaką były już pierwsze chwile spotkania. Ataki legionistów przyniosły efekt w 22. minucie, kiedy to dobre podanie Rogera wykorzystał Bartłomiej Grzelak. Goście próbowali wyrównać, lecz doskonałe okazje do strzelenia gola marnowali Bartosz Ślusarski, Adrian Sikora i Jarosław Lato. Mimo przewagi w drugiej połowie, piłkarze Groclinu nie zdołali pokonać świetnie dysponowanego w bramce gospodarzy Jana Muchy. Przy coraz groźniejszych akcjach grodziszczan, kibice zgromadzeni przy ul. Łazienkowskiej do końcowego gwizdka sędziego drżeć musieli o utrzymanie wyniku, jednak ten nie uległ już zmianie. Legia szczęśliwie ograła Dyskobolię i z kompletem trzech zwycięstw prowadzi w tabeli Orange Ekstraklasy.

Jeśli Wisła i Legia utrzymają obecną formę, trudno będzie o zespół zdolny powstrzymać kluby z Krakowa i Warszawy. Zwłaszcza że bohaterowie poprzedniego sezonu, Zagłębie Lubin i GKS Bełchatów spisują się jak do tej pory poniżej oczekiwań. Czyżby po roku niespodzianek Polskę czekał więc powrót starych mistrzów?

Wyniki 3. kolejki:
Ruch Chorzów 1:0 Zagłębie Sosnowiec
Wisła Kraków 4:0 Korona Kielce
Jagiellonia Białystok 1:0 ŁKS Łódź
Polonia Bytom 1:0 Cracovia Kraków
Odra Wodzisław 1:1 Widzew Łódź
Lech Poznań 4:1 Górnik Zabrze
GKS Bełchatów 0:1 Zagłębie Lubin
Legia Warszawa 1:0 Groclin Grodzisk Wielkopolski

Tabela Orange Ekstraklasy po trzech kolejkach:
1. Legia Warszawa 9 pkt
2. Wisła Kraków* 6
3. Lech Poznań 6
4. Ruch Chorzów 6
5. Jagiellonia Białystok 6
6. Zagłębie Lubin 6
7. Odra Wodzisław 5
8. GKS Bełchatów 4
9. Polonia Bytom 4
10. Groclin Grodzisk Wielkopolski 3
11. Cracovia Kraków 3
12. Korona Kielce 3
13. ŁKS Łódź 2
13. Widzew Łódź 2
15. Górnik Zabrze* 0
16. Zagłębie Sosnowiec** -4

* Wisła Kraków i Górnik Zabrze mają do rozegrania zaległe spotkanie 1. kolejki, które odbędzie się we wtorek
** Minusowe punkty Zagłębia Sosnowiec to część kary za przestępstwa korupcyjne

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto