Za kilka dni do rąk czytelników trafi niezwykła książka Ewy Przewięźlikowskiej "Uzdrowienie jest darem Boga. Żyję z rakiem". Ukaże się nakładem krakowskiego Wydawnictwa WAM. Jest ona autobiografią opowiadającą o tym jak sobie autorka radzi z tą chorobą.
"Mój „przypadek” jest skomplikowany. Przeszłam przez prawie wszystkie możliwe terapie medyczne, m.in.: siedem operacji na otwartym brzuchu, radioterapię, chemioterapię, zabiegi endoskopowe, hormonoterapię, antybiotykoterapię celowaną, wyprowadzenie nefrostomii, urostomii i kolostomii. Tak, żyję teraz z trzema workami przymocowanymi do brzucha i nadal cieszę się z życia!
"Przeciwnik” – rak jest wyjątkowo trudny, przebiegły, bezwzględny i nieprzewidywalny!
Z drugiej strony – tylko i aż – wiara w Boga, miłość, poświęcenie, złote ręce chirurgów, wiedza lekarzy i moja wola życia. Mieszają się i przenikają obronne czynniki duszy i ciała.
Twierdzę, że w mojej ciężkiej chorobie jestem szczęściarą. Spotkałam na swojej drodze tylu życzliwych i mądrych ludzi – dopatruję się w tym Bożego planu.
Po tylu dramatycznych przejściach sama się dziwię, że nadal żyję, funkcjonuję prawie bez przeszkód i mogę cieszyć się z kochanego męża, z wnucząt, synów, synowych i z mojego pięknego miejsca na ziemi.
Zdaję sobie sprawę z konieczności odejścia z tego świata, ale przyznam, że tak bardzo mi się nie spieszy. Przecież wieczność zaczyna się już tutaj na ziemi. Jest tutaj z nami żywy Bóg i widocznie chciał mnie jeszcze pozostawić na ziemi. Nie znamy swojego limitu życia – i bardzo dobrze! Zawsze możemy mieć nadzieję na dłuższe lata (...)
Co w takim razie trzeba zrobić?
Przywołać na pomoc Pana Boga, zrobić dokładne badania, poddać się koniecznej terapii. Lekarze dobrze wiedzą, co można zrobić w konkretnej sytuacji. Pacjenci nie muszą się na wszystkim znać. Dobrze jest jednak powierzyć diagnozę i działanie lekarzy Duchowi Świętemu. Modlitwa na pewno bardzo się tutaj przyda, a prawda o chorobie naprawdę wyzwala z lęku przed nieznanym i umożliwia podjęcie właściwego leczenia (...)
Jeśli nie mogę ostatecznie pokonać choroby, to muszę ją oswoić, zdyscyplinować, nie oddać jej wszystkich dziedzin mojego życia. W każdym położeniu warto Bogu dziękować i zawsze można się komuś przydać. Nawet leżąc na szpitalnym łóżku, można rozdawać dobre słowa, modlić się wspólnie, służyć radą. A kiedy jest bardzo ciężko – przyjąć z wdzięcznością i pokorą posługę rodziny, lekarzy, pielęgniarek, kapłana.
Dzieląc się moimi przemyśleniami i moim doświadczeniem – wierzę, że mogę pomóc osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji. Mogę dać innym promyk nadziei.
Moja opowieść jest w sumie optymistyczna, nie ze względu na spektakularne zwycięstwo nad rakiem, ale na, jak dotąd, wyrównaną walkę z objawami choroby i radość życia mimo wszystkich przeciwności."
Polecam lekturę tej książki. Nie będzie lekka, łatwa i przyjemna, ale będzie niezwykle pomocna zarówno dla chorych jak i dla ich bliskich. Jest to bowiem przekaz autentyczny. Powinny sięgnąć po nią i osoby zdrowe, które teraz nie dopuszczają myśli, że ich może dotknąć ta lub inna choroba.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?