Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracujący nie-pracownicy, czyli nielegalne dni próbne

Edyta Mucha
Edyta Mucha
Zdjęcie ilustracyjne.
Zdjęcie ilustracyjne. http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Pottinger_Shop_2.JPG
Pracodawcy nagminnie wykorzystują luki w prawie. Proceder zapraszania osób poszukujących pracy na dni próbne jest coraz bardziej powszechny.

Praca „na czarno”, kłamstwa w ogłoszeniach rekrutacyjnych, fałszowanie umów. To tylko niektóre oszustwa na rynku pracy. Pracodawcy znaleźli kolejny sposób na tanią siłę roboczą – „dni próbne”. Z jednej strony nielegalne, z drugiej, brak konkretnego przepisu, który by ich zabraniał. Jak to możliwe? I dlaczego nikt nie zajmuje się tą formą biznesowego oszustwa?

Dlaczego nielegalne?

Często po pozytywnym przejściu rozmowy kwalifikacyjnej, rekrutowana osoba jest zapraszana na swoje potencjalne stanowisko pracy. W zależności od firmy – na godzinę, dzień, lub kilka dni, w celu sprawdzenia faktycznych umiejętności i przydatności dla danej placówki. Ale o wynagrodzeniu za ten czas nie ma w ogóle mowy.

- Taką praktykę można z pewnością uznać za służącą obejściu przepisów kodeksu pracy – mówi dr Piotr Wąż, starszy specjalista z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach. – Cel, jakiemu mają służyć tego rodzaju „dni próby” realizuje w zupełności instytucja umów o pracę na okres próbny, krótkotrwałych umów na czas określony, czy wreszcie umów na czas wykonywania określonej pracy. Zawarcie każdej z tych umów pozwala na weryfikację przydatności pracownika w zakresie konkretnego stanowiska.

Początkowe sprawdzenie kandydata powinno mieć miejsce na rozmowie kwalifikacyjnej, a umowę o pracę podpisuje się najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy przez pracownika. Niektórzy pracodawcy nie podpisują umów, uważając, że dzięki temu nie podlegają kodeksowi pracy. Zapominają jednak, że samo niepotwierdzenie na piśmie umowy jest wykroczeniem i grozi za to grzywna od 1 tys. do 30 tys. zł.

Tania siła robocza

Dni próbne są nieodpłatne. Pracodawca stosujący ten proceder nie płaci kandydatom wynagrodzenia, nie musi też odprowadzać za nich podatku. W niektórych firmach taki okres próbny trwa nawet 2 tygodnie, co pozwala zaoszczędzić fundusze przeznaczone na wypłaty. Po zakończeniu „współpracy” z jedną osobą, przyjmuje się następną. Zdarza się, że kartka z ogłoszeniem o pracę wisi na witrynie sklepu nawet kilka miesięcy. Proceder ten nasilony jest zwłaszcza w okresie świątecznym i urlopowym, kiedy w sklepach odzieżowych, restauracjach, a nawet biurach, brakuje rąk do pracy.

- Starałam się jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków, wykazać się. Na nic się to zdało, w trakcie moich "dni próbnych” kolejne osoby przychodziły złożyć dokumenty, a dzień przed moim odejściem przyjęto na takich samych zasadach inną osobę. Przechodząc koło tego sklepu jakiś czas później, widziałam kolejnych „naiwnych” – mówi Ania, jedna z oszukanych osób, pracujących za darmo w sklepie z markową odzieżą.
Inna dziewczyna, Justyna, dodaje: – W moim przypadku, był to tylko jeden dzień próbny, więc teoretycznie powinnam się cieszyć, ale po takim ciężkim i stresującym dniu, czułam się wykorzystana.

Dlaczego młodzi ludzie w ogóle godzą się na taki układ proponowany przez pracodawcę? – Dokoła mówi się o tym, że poprawiła się sytuacja na rynku pracy, ale ja tego nie widzę, wciąż jest bardzo trudno o zatrudnienie. Wiem, że stosuje się taki układ, ale może akurat się uda, muszę próbować, to moja pierwsza praca – komentuje Tomek.

Pracodawcy wykorzystują brak doświadczenia i chęć wykazania się osób szukających zatrudnienia. Fora internetowe pełne są wpisów rozgoryczonych osób, które straciły czas i pieniądze na dojazdy do pracy, którą –jak się okazało, wykonywały za darmo. Wiele z nich zastanawia się, czy można cokolwiek w takiej sytuacji zrobić.

Gdzie zgłosić naruszenie prawa?

Istnieją firmy, które po okresie próbnym dają realne szanse na pracę. Ale jeśli osoba, która wykonywała pracę, nie otrzymała zatrudnienia ani wynagrodzenia, może wystąpić z powództwem do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. Powództwo można wnieść osobiście lub za pośrednictwem Państwowej Inspekcji Pracy, której pracownik jest uprawniony do reprezentowania poszkodowanego przed sądem pracy.

Jak mówi wcześniej cytowany Piotr Wąż: – Najistotniejszym zagadnieniem jest kwestia, czy w ogóle możemy mówić o stosunku pracy, który zgodnie z art. 22 kodeksu pracy, charakteryzuje się zatrudnianiem pracownika we wskazanym przez pracodawcę miejscu i czasie, w którym pracownik ma osobiście wykonywać pracę określonego rodzaju, na rzecz i pod kierownictwem pracodawcy.

Aby pozew został pozytywnie rozpatrzony, należy przedstawić dowody odbycia takich „dni próbnych”. Ze względu na brak dokumentacji potwierdzających tę praktykę, jedyną możliwością wykazania istnienia stosunku pracy mogą okazać się świadkowie zdarzenia. Dopiero decyzja sądu rodzi określone skutki prawne, a więc wypłacenie pracownikowi wynagrodzenia.

Walka o swoje prawa

Proceder „dni próbnych” jest wciąż powszechny, bo mało kto ma ochotę przechodzić przez cały biurokratyczny proces odzyskiwania pieniędzy. Jednak nie tylko o pieniądze tutaj chodzi. Ważne jest wykazanie, że pracodawcy powinni poważnie traktować każdego kandydata starającego się o pracę. Podjęcie stanowczego działania może pomóc innym osobom, które do takiej „naznaczonej” firmy już się nie udadzą.
Jedynym skutecznym sposobem, aby nie dać się oszukać, jest stanowcza odmowa pójścia na „dni próbne” i oświadczenie pracodawcy, składającemu taką propozycję, że praca bez umowy, nawet przez godzinę, jest nielegalna.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto