Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawda o wojnie w Osetii Południowej

Mariusz Orłowski
Mariusz Orłowski
Przed wojną w Osetii przeciw instalacji w Polsce amerykańskich baz rakietowych opowiadało się 60 proc. obywateli (CBOS), po wojnie 60 proc. opowiada się za ich instalacją (GfK Polonia). Gdyby Polacy posiadali minimum zdrowego sceptycyzmu i racjonalizmu, byłoby zupełnie inaczej. Lub gdyby przynajmniej politycy i dziennikarze z premedytacją nie kłamali.

Osetyjczycy wywodzą się od plemion koczowniczych, zamieszkujących stepy w okolicach Kaukazu już w starożytności. Do najazdu mongolskiego w XIII w., na północ od Kaukazu, posiadali oni królestwo Alania. Wyparci przez Mongołów osiedlili się na terenach współczesnej Osetii. W XIX w. zostali wcieleni do carskiej Rosji; na obszarze dzisiejszej Osetii Południowej - w 1846 r. - władze carskie utworzyły Okręg Osetyjski, co uważa się za początek istnienia Osetii Południowej. Po upadku imperium rosyjskiego Osetię Południową zagarnęła Gruzja. W latach 1918-20 Osetyjczycy zorganizowali trzy powstania przeciwko okupacji gruzińskiej, dążąc do wygnania Gruzinów ze swojego terytorium i do przyłączenia się do bolszewickiej Rosji. W 1922 r. Osetia wraz z Gruzją zostały przyłączone do ZSRR, a władze komunistyczne nadały Osetii Południowej status Obwodu Autonomicznego. W kolejnych latach władze Gruzińskiej SSR próbowały zatrzeć odrębność Osetii Południowej, wysyłając na jej terytorium gruzińskich osadników, zmieniając osetyjską nazwę Cchinwali na gruzińską Staliniri, itp.

W okresie pierestrojki dwie organizacje intelektualistów osetyjskich, jedna z Osetii Północnej a druga Południowej, wystąpiły z hasłem „Jeden naród – jedna republika”, domagając się połączenia Osetii w ramach republiki ZSSR. W wyniku czego Rada Obwodu, w 1989 r., zmieniła status Osetii na Republikę Autonomiczną. Parlament Gruzji odmówił tym działaniom podstaw prawnych; Gruzja zablokowała dostawy energii do Osetii i ogłosiła tam stan wyjątkowy; pod hasłem pierwszego pokomunistycznego gruzińskiego przywódcy Zwiada Gamsachudii „Gruzja dla Gruzinów”, w styczniu 1990 r. wojska gruzińskie zaatakowały Osetię. W efekcie tej wojny zginęło kilkaset osób i wyemigrowało ok. 100 tys. 14 mają 1992 r. zawarto rozejm. 25 maja Gruzini zerwali go, na co Osetyjczycy odpowiedzieli zamknięciem na trzy tygodnie rosyjskiego gazu płynącego gazociągiem do Armenii oraz ogłoszeniem niepodległości. Wojnę zakończono 25 czerwca 1992 r. podpisaniem porozumienia w Dagomysie. Na jego mocy, w Osetii Południowej zaczęły stacjonować Siły Pokojowe złożone z Osetyjczyków, Rosjan i Gruzinów.

Z lęku przed przeprowadzeniem referendum w Osetii Południowej potwierdzającego niepodległość kraju, połączenie Osetii Południowej z Północną (wchodzącą w skład Federacji Rosyjskiej) lub przyłączenie Osetii Południowej do Rosji, władze Gruzji zaproponowały utworzenie Autonomicznej Republiki Osetii Południowej w ramach Gruzji. W 2008 r. prezydent Osetii Południowej Eduard Kokojty zapowiedział domaganie się od Trybunału Konstytucyjnego Rosji uznania swojego kraju za republikę Federacji Rosyjskiej. Nie widząc już innego rozwiązania zapewniającego Gruzji podległość Osetii Południowej, prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili zdecydował się rozpętać wojnę i zająć Osetię Południową siłą.

Przygotowania

Po upadku ZSRR obszar Gruzji wszedł w pole Izraela i USA. Przedmiotem zainteresowania stało się: przejęcie kontroli nad rurociągami naftowymi przebiegającymi przez Gruzję oraz zaplanowanymi tam do budowy (ropociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan, planowany Aktau-Baku); przejęcie kontroli nad Gruzją, jako przyczółkiem do opcjonalnego ataku na Iran, który leży na południe od Gruzji i od kilku lat nazywany jest przez rządy Izraela i USA „państwem zła”, „osią zła”; nieformalne włączenie Gruzji do NATO, pod pretekstem ochrony przed Rosją i przy okazji oczernienie Rosji w mediach poprzez wypaczony o 180 stopni obraz sytuacji; dzięki uzyskaniu kontroli nad Gruzją, dalsze zdestabilizowanie regionu (po zniszczeniu Iraku i Afganistanu) w celu uzyskania większych wpływów na Bliski Wschód i Azję Centralną; dokonanie dalszej ekspansji służącej otoczeniu Federacji Rosyjskiej – po zajęciu, z użyciem broni masowej zagłady, w 1945 r. Japonii na wschodzie Rosji (gdzie wojska USA stacjonują do dziś, gdzie ostatnio władze USA próbowały zataić że ich żołnierz zgwałcił 14-letnią Japonkę) i po podpisaniu układów z Polską i Czechami stanowiących o stacjonowaniu wojsk USA na zachód od Rosji, USA chce umieścić swoje wojska w Gruzji na południe od Rosji.

Choć spośród ok. 5 mln obywateli Gruzji tylko z 15 tys. jest Żydami, gruzińskim ministrem ds. integracji (czyli ds. planowania podbicia Osetii i Abchazji) jest Żyd Temur Yakobashwili, gruzińskim ministrem obrony jest Żyd Dawid Kazerashwili (były obywatel Izraela), a w Gruzji powstała i funkcjonuje specyficzna odmiana języka żydowskiego judeo-gruziński. W ciągu ostatnich siedmiu lat Izrael i USA intensywnie przygotowywały Gruzję do wojny. Izrael dostarczył Gruzji bezzałogowe samoloty szpiegowskie Hermes-450 i Skylark, samoloty Su-25 oraz artylerię, izraelska firma Elbiy-system zmodernizowała gruzińskie czołgi T-72. USA w ramach pomocy wojskowej dostarczyło Gruzji helikoptery desantowe UH-1 oraz najnowsze systemy artyleryjskie.

Szkoleniowcy oraz doradcy wojskowi z Izraela i USA ćwiczyli gruzińską armię. Gdy zamordowała ona w Osetii 60 żołnierzy rosyjskich pełniących funkcję rozjemców z ramienia ONZ, gruziński minister Yakobashwili chwalił sojuszników: „Izrael może być dumny ze swoich oficerów, którzy szkolili gruzińskich żołnierzy. (...) Wczoraj zabiliśmy 60 żołnierzy rosyjskich.” Gdy wybuchła wojna Yakobashwili apelował: „Prowadzimy obecnie wojnę z Wielką Rosją i potrzebujemy pomocy ze strony ONZ i naszych przyjaciół, a głównie USA i Izraela.” Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, przygotowując kraj do militarnej ekspansji, zwiększył wydatki na swoją armię prawie 40-krotnie (w porównaniu do tego co było przed „pomarańczową rewolucją”), wynoszą one teraz ok. 16 proc. PKB Gruzji (przykładowo w Polsce jest to poniżej 2 proc. PKB). W 2007 r. były minister obrony Gruzji Irakli Okruszwili oskarżył prezydenta Saakaszwili o korupcję, matactwa i planowanie zabójstwa. Natychmiast został aresztowany; wypuszczono go dopiero po wpłaceniu 6 mln dolarów amerykańskich kaucji, po czym wyemigrował do Niemiec. W tym samym roku ludność Gruzji rozpoczęła protesty przeciwko prezydentowi Saakaszwili, oskarżając go o autorytarne, totalitarne rządy i domagając się jego ustąpienia ze stanowiska oraz rozpisania nowych wyborów. Saakaszwili odpowiedział na to wprowadzeniem stanu wyjątkowego na terenie całej Gruzji, motywując tą decyzję „istnieniem niebezpieczeństwa niepokojów”.

Wojna

16 lat po zakończeniu poprzedniej wojny w Osetii, w lipcu 2008 r. wojska Gruzji rozpoczęły manewry w ramach programu NATO „Partnerstwo dla pokoju”. Pod przykrywką tej pozytywnej i dobrodusznej nazwy, Gruzja zmobilizowała armię i skoncentrowała siły przy Osetii Południowej i Abchazji – drugiego rejonu, który ogłosił niepodległość od Gruzji i w którym stacjonowały wojska rozjemcze pod egidą ONZ. Od 2 sierpnia, nocami następowała sporadyczna wymiana ognia pomiędzy Gruzinami a Osetyjczykami – Osetyjczycy i stacjonujące na miejscu siły rozjemcze zgodnie twierdzą, że to Gruzini kilkakrotnie rozpoczynali ostrzał próbując sprowokować Osetyjczyków do kontrataku. Z premedytacją Gruzja zaczekała na planowany urlop prezydenta Dymitrija Miedwiediewa i do wyjazdu głowy rządu Federacji Rosyjskiej Władimira Putina na 29. Letnie Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Pierwszego dnia igrzysk zaatakowała Osetię Południową, rozpoczynając II wojnę osetyjską.

Gruzini złamali w ten sposób ekechejrię – zasadę „świętego pokoju” obowiązującą od starożytnych Greków, twórców Igrzysk Olimpijskich, a stanowiącą, że w czasie igryzsk nie atakuje się nikogo i nie prowadzi się wojny (dawniej również: zawiesza się karę śmierci i procesy sądowe). Podczas 29. Letnich Igrzysk zasadę wypaczyły również Izrael, USA i Polska, prowadząc podczas rozgrywek sportowych akcje zbrojne w Palestynie, Iraku i Afganistanie (konkurując na arenie sportowej z ludnością zaatakowanych obszarów).

Władze Gruzji oświadczyły, iż rozpoczęły operację mającą na celu „przywrócenie konstytucyjnego porządku” w Osetii Południowej. Premier Gruzji Lado Gurgenidze (wykształcony w USA, o podwójnym obywatelstwie Gruzja-Wielka Brytania) zapowiedział, że Gruzja będzie kontynuować operację wojskową w Osetii Południowej aż do ustanowienia "trwałego pokoju". 8 sierpnia Gruzja zajęła osetyjskie wsie i rozpoczęła pochód na stolicę Osetii Cchiwali. O 9 rano Gruzja ostrzelała pozycje batalionu sił pokojowych stacjonujących w Osetii Południowej, w wyniku czego zginęli pierwsi rosyjscy żołnierze. Federacja Rosyjska odpowiedziała na to mobilizacją swoich sił w rejonie oraz wysłaniem ochotników z Osetii Północnej i Abchazji do Osetii Południowej. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili (wykształcony w USA, po praktyce adwokackiej w USA) oskarżył Rosję o "prowadzenie zakrojonej na szeroką skalę operacji wojskowej przeciwko Gruzji". Gdy wojsko gruzińskie zajęło południowe przedmieścia Cchinwali, jej rząd zaapelował do Rosji o pomoc w obronie przed gruzińską agresją. Gdy Saakaszwili ogłosił, że większa część Osetii Południowej „została wyzwolona i znajduje się pod kontrolą Gruzji”, Rosjanie zareagowali na prośbę o pomoc i wystosowali ku najeźdźcom kontratak. Prezydent Osetii Południowej poinformował, że w wyniku gruzińskiej agresji zginęło już ok. 1400 osób. Rosjanie uderzyli na gruzińskie siły okupacyjne w Osetii oraz lotniczo na port, bazy, lotniska i radary wojskowe w Gruzji.
W kolejnych dniach sierpnia, ok. 30 tys. uchodźców uciekło przed Gruzinami z Osetii Południowej do Federacji Rosyjskiej. To katastrofa humanitarna, gdyż cała Osetia Południowa jest zamieszkana przez tylko ok. 70 tys. obywateli (ok. 65 proc. to Osetyńcy, a 25 proc. Gruzini). W związku z przedstawianiem przez Gruzję wypaczonego obrazu sytuacji, że Rosja jest agresorem a oni tylko się bronią, który to obraz rozpowszechnili zachodni politycy i zachodnie media, hakerzy internetowi zaatakowali gruzińskie strony rządowe oraz posiadające domenę „.ge”. Zablokowali większość z tych stron, a na działających zastąpili wizerunki Micheila Saakaszwilego zdjęciami Adolfa Hitlera, podpisując się: „hacked by South Ossetia hack Crew”. Informatycy z Massachusetts w USA ogłosili, że dokonali tego hakerzy z „rosyjskiej organizacji Russian Business Network i innych rosyjskich gangów”.

Samoloty gruzińskie poleciały nad Osetię Południową i dokonały tam bombardowań dzielnic mieszkalnych, szpitali i uniwersytetu w stolicy Cchinwali. Federacja Rosyjska przetransportowała do Osetii Południowej szpital polowy i ok. 60 specjalistów medycznych, by udzielali oni ludności opieki lekarskiej i psychologicznej. Amerykanie używając samolotów transportowych US Air Force przerzucili żołnierzy gruzińskich z Iraku na teren konfliktu. Do tamtej pory, w ramach koalicji która dokonała agresji na Irak, stacjonowało pod Bagdadem ok. 2 tys. żołnierzy gruzińskich – i były to trzecie co do wielkości siły okupacyjne Iraku (po USA i Wielkiej Brytanii).

Gruzja wprowadziła stan wojenny na swoim terytorium. W Abchazji (ok. 95 tys. Abchazów, po 45 tys. Ormian i Gruzinów) wybuchły walki między wojskiem Gruzji a Abchazami. Gdy Abchazi zaczęli przegrywać, wsparły ich wojska rosyjskie, stacjonujące tam na mocy mandatu ONZ jako Kolektywne Siły Pokojowe od 1994 r. Gdy gruzińska ofensywa załamała się i armia najeźdźców zaczęła być wypierana, Gruzja ogłosiła jednostronny rozejm i zaapelowała do Rosji o zaprzestanie walk. Po raz kolejny, manewr amerykańskiego adwokata – prezydenta Gruzji, został szeroko nagłośniony w zachodnich mediach, by stworzyć złudzenie, że Gruzja pragnie tylko pokoju i jest stroną pokrzywdzoną. Jako, że Gruzja nadal okupowała część Osetii, Rosja zdecydowanie odmówiła zawarcia pokoju i ponownie została zidentyfikowana w mediach jako agresor.

Gdy wojska Federacji Rosyjskiej wraz z Osetyjczykami i Abchazami odbiły tereny okupowane i wkroczyły w kontrataku na terytorium Gruzji, 12 sierpnia Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że „operacja zmuszania do pokoju zostaje zawieszona”. I znowu prezydent Gruzji wykonał sofistyczny propagandowy manewr, ogłosił Abchazję i Osetię Południową terenami okupowanymi oraz nakazał wniesienie donosów do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości o rzekomych czystkach etnicznych dokonywanych przez Rosję w Osetii Południowej oraz o ludobójstwie w Abchazji, którego Rosja miała dokonać w 1992 r. – 16 lat wcześniej.
Większość wojsk rosyjskich wycofało się z Gruzji, po drodze rozbrajając gruzińskie arsenały broni i zabierając znalezioną tam broń (w tym ponad sto wozów pancernych, czołgów i pojazdów z rakietami ziemia-powietrze). 15 sierpnia Saakaszwili, a 16 sierpnia Miedwiediew, ogłosili że podpisali porozumienie dotyczące konfliktu o Osetię Południową. W wojnie uczestniczyło ok. 29 tys. żołnierzy Gruzji przeciwko 3 tys. żołnierzy Osetii i 5 tys. żołnierzy Abchazji, a po udzieleniu wsparcia przez Federację Rosyjską – jeszcze przeciwko 15 tys. ochotników rosyjskich. W wojnie zginęło ok. 2 tys. cywilów osetyjskich (wg Rosji) – czyli co 35. Osetyjczyk, co najmniej 74 żołnierzy rosyjskich Sił Pokojowych z mandatu ONZ oraz rosyjskiej armii, a także co najmniej 175 żołnierzy i cywilów gruzińskich.

Reakcje

Agresję Gruzji pierwszy wsparł prezydent RP Lech Kaczyński. Wydał rozkaz udostępnienia dla gruzińskiego rządu domeny Kancelarii Prezydenta, gdy hakerzy zablokowali propagandowe domeny władz Gruzji. Potem rząd Gruzji wynajął serwery od firmy Google i założył na nich swój oficjalny blog. Już 8 sierpnia rano, na wniosek Rosji, zwołano nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rosja prosiła o uchwalenie deklaracji wzywającej strony do natychmiastowego przerwania ognia i wycofania sił gruzińskich z terenów, które zajęły w czasie ataków 7 sierpnia. Mimo starań Rosji o zapobieżenie otwartej wojnie, USA i Wielka Brytania odmówiły uchwalenia takiej deklaracji RB ONZ, niszcząc w ten sposób możliwość pokojowego rozwiązania konfliktu i przyjmując na siebie odpowiedzialność za ofiary wojny.

Unia Europejska wystosowała oficjalny apel, by przerwać walki zbrojne i rozwiązać kryzys drogą polityczną „w poszanowaniu suwerenności i integralności terytorialnej Gruzji”, podczas gdy to Gruzja była agresorem. Dyplomaci z Francji – przewodniczącej w tym półroczu w UE – w tym katolicki kanonik prezydent Nicolas Sarkozy, polecieli do Tbilisi i Moskwy prowadzić mediacje. NATO i władze USA przez cały czas ostro potępiały Rosję, przyrównując jej działania - wynikające z mandatu ONZ służącego ochronie Osetii przez Siły Pokojowe przed Gruzją – do ataku Adolfa Hitlera na Polskę i do wkroczenia sił Paktu Warszawskiego do Czechosłowacji w 1968 r. Podczas gdy same bezprawnie zaatakowały Afganistan i Irak – bez mandatu ONZ, pod pretekstami o wiele mniejszej wagi, które w końcu okazały się kłamstwami (jak posiadanie broni masowej zagłady i współpraca z A-Kaidą Saddama Husajna). Ponadto okupując Afganistan i Irak, po wybiciu tam ok. 100 tys. ludzi, w większości cywilów.

Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uznał za „niedopuszczalne”
bombardowanie terytorium Gruzji i wprowadzenie tam obcych wojsk, nic nie wspominając o niedopuszczalności bombardowania Osetii przez Gruzję i o niedopuszczalności wprowadzenia wojsk gruzińskich do Osetii. Z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego, Polska, Estonia, Litwa i Łotwa wspólnie potępiły "działania rosyjskich sił zbrojnych wymierzone przeciwko suwerennemu i niepodległemu państwu gruzińskiemu", podczas gdy Rosjanie przelewali krew dla ratowania suwerenności Osetii, zaatakowanej przez Gruzję. Przekraczając granice hipokryzji, Kaczyński oświadczył: „Chcieliśmy wezwać wszystkie kraje UE i NATO do odpowiedniej reakcji. W oświadczeniu stwierdziliśmy, że nie powinno się skończyć na nic nieznaczących oświadczeniach. Tym razem reakcja całego cywilizowanego świata musi być reakcją jednoznaczną.”
Szczęśliwie poprawne politycznie nawoływania prezydenta RP do wojny światowej, pozostały bez echa. Kaczyński z Radosławom Sikorskim oraz prezydentami Litwy, Estonii i Ukrainy a także premierem Łotwy polecieli do stolicy Gruzji wyrazić swoje poparcie. Pojawili się na wiecu z Michailem Saakaszwilim; Kaczyński przemawiał jednym tchem, jak zwykle nie zwracając uwagi na zdolności pamięciowe tłumacza: „Jesteśmy tutaj przywódcy pięciu państw. Jesteśmy po to aby podjąć walkę. Po raz pierwszy nasi sąsiedzi pokazali twarz którą znamy od setek lat. To Rosja, to kraj, który chce podporządkować sobie sąsiednie kraje. My mówimy nie! Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego imperium wracają. Poznaliśmy tą dominację, to nieszczęście. To łamanie ludzi, narzucanie obcego języka i panowania. My wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i mój kraj.”

Pomijając pytanie o to jak można znać od wieku twarz którą się dziś zobaczyło po raz pierwszy, trzeba zapytać przynajmniej: czy agresja Gruzji na Osetię to nie jest próba podporządkowania i narzucenia swojego panowania? Prezydent USA George Bush jr oczywiście poparł Kaczyńskiego, pochwalił i podkreślił, że „ceni prezydenta RP za odwagę i przywództwo w podejmowanych działaniach”.

Antyrosyjska propaganda w USA i Europie, wmawiająca, że to Rosja rozpoczęła wojnę na terenie Osetii, spowodowała kuriozalne zachowania społeczne. Ludzie zaczęli protestować pod ambasadami rosyjskimi przeciwko Siłom Pokojowym ONZ i agresji tego kraju na Osetię. Zaczęto zbierać i wysyłać pomoc humanitarną do agresora czyli Gruzji, zamiast do Osetii Południowej najechanej i zbombardowanej przez Gruzję. Katolicka Caritas Polska rozpoczęła zbiórkę rzeczy a NSZZ „Solidarność” krwi dla Gruzji, ignorując zniszczoną przez Gruzję Osetię Południową. Prezydent Kaczyński, za pieniądze podatników, zorganizował dzieciom najeźdźców darmowe wakacje i zadeklarował Saakaszwilemu – który rozpętał wojnę – pomoc finansową. Ponadto przyrzekł, że „każde wsparcie, które jest realnie możliwe, będzie Gruzji udzielone”.
Postawiony w niesprawiedliwej pozycji, premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin mówił: „Zachód myli agresorów z ofiarami. Naszą misję pokojową w Południowej Osetii zakończymy logiczną konkluzją. Uderza mnie nie cynizm polityków - oni są cyniczni z natury - ale skala tego cynizmu. Umiejętność stwierdzenia, że czarne jest białe. Umiejętność przerzucenia odpowiedzialności na ofiarę” - mówił.

Brat prezydenta Lecha Kaczyńskiego, któremu prezydent meldował zrealizowanie zadania po objęciu urzędu, Jarosław Kaczyński, w swoim orędziu po objęciu funkcji premiera RP – choć ten pierwszy deklarował: „mój brat nie będzie premierem” - powiedział: „Nikt nas nie przekona, że białe jest białe a czarne jest czarne.”

Schizofreniczność polityków kliki popierającej totalitaryzm Saakaszwilego, jest tym bardziej widoczna, że w przypadku Kosowa oceniali analogiczną sytuację odwrotnie i postępowali przeciwnie. Kosowo należało do Serbii jak Osetia Południowa do Gruzji; w lutym 2008 r. jednostronnie ogłosiło swoją niepodległość jak Osetia Południowa w 1992 r.; w Kosowie Serbowie stanowili mniejszość tak jak Gruzini stanowią w Osetii; itd. Już w 2008 r. niepodległość Kosowa uznały: USA, Wielka Brytania, Francja, Polska, Łotwa, Estonia, Litwa i inne państwa. Polska zaś, doświadczona zaborami, okupacjami i powstaniami, tym bardziej powinna rozumieć i popierać Osetię, a nie imperialistyczne plany Żydów i USA.

Prezydent Lech Kaczyński mówił: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina. Twarz imperium rosyjskiego jest coraz bardziej widoczna i coraz bardziej niebezpieczna.”, „Wydarzenia w Gruzji są bardzo mocnym argumentem na tarczę antyrakietową w Polsce.” Tego typu demagogiczne wypowiedzi polityków oraz tendencyjne antyrosyjskie przedstawianie wojny w mediach, spowodowały że zmanipulowane społeczeństwo zmieniło swoje zdanie n/t tarczy. Przed wojną w Osetii, 60 proc. Naszego społeczeństwa było przeciwko instalacji baz USA, obecnie 60 proc. jest za instalacją. Społeczeństwo poparło tarczę, bo Gruzja zaatakowała Osetię i rosyjskie Siły Pokojowe tam stacjonujące. To totalnie absurdalne działanie. Widzą to naukowcy zajmujący się socjologią i politologią, ale media serwują nam wypowiedzi polityków zamiast specjalistów. Prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog z UW, potwierdza, że zmiana opinii społeczeństwa o tarczy wynika z ukształtowanych przez polityków i media irracjonalnych obaw przed Rosją. Prof. Edward Haliżak, z Instytutu Studiów Międzynarodowych, przyznaje że tarcza jest przeciwko Rosji i, że Polska uczestniczy w wyścigu zbrojeń.

Lech Kaczyński twierdzi, że „Tarcza nie jest przeciwko Rosji” i, że „daje nam gwarancje bezpieczeństwa przed Rosją”. Wmawia społeczeństwu: „Działania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Południowej Osetii są sprzeczne z prawem międzynarodowym, są w istocie aktem agresji.” (9 sierpnia), „Rosja jest agresorem” (wywiad dla TVP). Prezydent Kaczyński, z dostępem do doradców, specjalistów i wywiadu, nie może być niedoinformowany; nie jest też idiotą, bo w dekadę zrobił doktorat. Tak więc, prezydent RP kłamał. Świadomie z premedytacją wielokrotnie oszukiwał cały naród, który, omamiony - jego deklaracjami przedwyborczymi - wybrał go na głowę Rzeczpospolitej. Człowiek, który z pierwszą zagraniczną wizytą po objęciu urzędu udał się do papieża do Watykanu, z drugą do USA do Busha (gdzie spotkał się z Komitetem Żydów Amerykańskich), a z najdłuższą do Izraela.

Racjonalne głosy o wojnie w Osetii, zginęły zagłuszone przez proamerykańską propagandę. Gazety izraelskie pisały o dominującej roli Izraela w rozpoczęciu tej wojny. Niemiecki wiceminister spraw zagranicznych Gernot Erler oświadczył: „Gruzja pogwałciła prawo międzynarodowe, próbując rozwiązać za pomocą wojska kryzys powstały wokół prorosyjskiej separatystycznej Osetii Południowej. W tej mierze ten, kto podejmuje próbę działania z użyciem wojska, narusza prawo międzynarodowe.”

Prezydent Czech Vaclav Klaus odmówił wydania oświadczenia w sprawie wojny w Osetii, jak to wyraził, „by nie dać się ponieść modnej fali tego, że Gruzja jest złota, a Rosja zła". Stwierdził też, że nie ma żadnej analogii z agresją sowiecką z 1968 r: "Czechosłowacja nie zaatakowała wtedy Rusi Podkarpackiej, inwazja nie była odpowiedzią na nasz atak, a Dubczek nie był Saakaszwilim". Zdystansował się od reakcji Polski i państw bałtyckich, uzasadniając że „w ich reakcji dominuje wynikająca z przeszłości niechęć do Rosji” i podkreślił, że „wielu obserwatorów i liczne media milczą na temat praw rdzennej ludności Osetii Południowej do suwerenności lub wyraźnej autonomii”.

Janusz Korwin Mikke, polityk i naukowiec, przewodniczący sekcji socjocybernetyki w Polskim Towarzystwie Cybernetycznym, napisał na blogu: „Lech Kaczyński nadal ma skrzywienie antyrosyjskie – nie wiadomo, czy z uwagi na wychowanie (większość Polaków cierpi na tę samą przypadłość) czy dlatego, że III RP popiera USA; w każdym razie oświadczył – jawnie sprzecznie z prawdą – że „Gruzja padła ofiarą agresji”. Ja wcale nie potępiam a agresji – ale dbajmy o prawdę: "rozejm z Soczi” zerwała zbrojnie Gruzja. I dostała po nosie.”

NATO wydało oficjalną groźbę, że „Rosja poniesie konsekwencje swoich działań” oraz „ukarało” Rosję zawieszeniem z nią współpracy. USA zadeklarowało, że w ramach pomocy humanitarnej dla Gruzji, przekaże jej miliard dolarów amerykańskich (które pewnie zostaną przeznaczone na jej dalsze zbrojenia).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto