Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawo miasta

Redakcja
Alicja Nowak
Jakie emocje wzbudzają w Polakach służby mundurowe? Czy obecność policjanta, strażnika miejskiego, czy pracownika ochrony daje nam poczucie bezpieczeństwa czy zagrożenia?

Miasto to historycznie ukształtowana jednostka osadnicza, charakteryzująca się dużą intensywnością zabudowy, małą ilością terenów rolniczych, ludnością pracującą poza rolnictwem, prowadzącą specyficzny miejski styl życia.

Zasadniczy element funkcjonowania miasta stanowią ludzie, którzy podporządkowani są systemowi norm określonych przez różne nakazy, zakazy, a także pewnemu łańcuchowi powiązań, które pozwalają na realizację celów społecznych i indywidualnych. Źle się zaczyna dziać w miejskiej społeczności, kiedy interesy pewnej grupy stają się priorytetowe wobec interesu społecznego, a jeszcze gorzej, a wręcz niebezpiecznie zaczyna się robić, kiedy ta grupa ma władzę administracyjną powiązaną z grupą nacisku, jaką stanowią służby mundurowe.

Zgodnie z prawem zwyczajowym pierwszymi osobami w mieście są burmistrz i komendant policji. Powiązania rodzinne między obu przedstawicielami władzy nie są dla jej prawidłowego funkcjonowania bezpieczne ani korzystne dla obywateli.

Między ratuszem, a komendą są służby pośrednie w postaci podległej burmistrzowi straży miejskiej, współpracującej z policją i z urzędu nadzorującą w pewnych okolicznościach pracę prywatnych firm ochroniarskich, których właścicielami są często byli milicjanci lub policjanci.
Często zatrudniani są tam przypadkowi, dobrze zbudowani, ale niezbyt lotni osiłkowie, w swojej pracy wykazujący się niezwykłą gorliwością w dyscyplinowaniu ludności cywilnej, zwłaszcza tej nastoletniej, podatnej na różnego rodzaju argumenty słowne (szczególnie powtarzane słowa: prawo, areszt, sąd, policja, mandat).

Nie do odparcia dla młodych kandydatów na przestępców lub obwinionych jest argument „podpisz, to dla twojego dobra”. Wystraszeni, łatwo ulegają perswazji nie tylko rozbudowanego karku, ale i okrywającego masywny tors munduru i z reguły podpisują i przyjmują mandaty, czasami z pokorą, ulegając innym sposobom perswazji.

Niebezpiecznie robi się w mieście, kiedy trzy siły mundurowe połączą więzi nie tylko ustawowej współpracy, ale i rodzinno - koleżeńskie układy finansowo –kieliszkowe. Teoretycznie założyć można, że jeżeli obywatel X popadnie w konflikt z ochroniarzem Y lub jego koleżką, czy koleżką koleżki, to los X jest przesądzony.

Aby obrazowo przedstawić ewentualne dla mieszkańca miasta zagrożenie, założyłam hipotetyczną sytuację, oto w mieście odbywa się impreza masowa, na którą przyszedł hipotetyczny X. Wchodząc, nie wie jeszcze, że zaczynają się kłopoty. Dlaczego? A dlatego, że na tej imprezie jako funkcjonariusz ochrony dyżuruje wrogi mu Y. Co się dzieje dalej? Niczego nieświadomy X, bawi się dobrze, gdy w tym czasie wielkimi krokami zbliża się niebezpieczeństwo. X popełnia wykroczenie, upija łyk piwa z krążącej wśród uczestników imprezy kulturalno-rozrywkowej puszki piwa. Innym się udało, X wpadł. Nagle ląduje na parkiecie, ale nie w pląsach, tylko rozłożony chwytem obezwładniającym, z wykręconymi do tyłu rękoma, które pęta mu plastikową taśmą siedzący na nim okrakiem kilkudziesięciokilogramowy, ogolony na łyso, pracownik firmy ochroniarskiej.

Co dalej z nieszczęśnikiem? Ano, areszt i sprawa w trybie 24-godzinnym, a następnie kara przewidziana ustawą z 20 marca 2009 o imprezach masowych, o której nieszczęśnik nie miał pojęcia, bo nikt go nie uświadomił. Organizator imprezy masowej też chyba takiej wiedzy nie miał, bo nie zapewnił zgodnego z ustawą jej zabezpieczenia od strony zatrudnienia odpowiedniej ilości służb ochrony i informacyjnych, nie zadbał też o zapoznanie uczestników koncertu z jego regulaminem, a taki obowiązek nakłada na organizatorów imprez masowych wprowadzona w sierpniu ustawa.
W imię zasady, że duży może więcej, organizatorom niedopełnienie warunków ustawy uchodzi, bo podległy burmistrzowi strażnik miejski sporządza niezgodny z prawdą protokół, który z kolei dla policji stanowi podstawę umorzenia sprawy dotyczącej niezgodnego z ustawą zabezpieczenia imprezy masowej. Wprowadzona w błąd prokuratura, w oparciu o przedstawioną przez stróżów prawa dokumentację, potwierdza stanowisko policji. I tym oto sposobem prawie wszyscy są zadowoleni.

Cieszy się burmistrz, że impreza udana, cieszy się poseł, który był jej współorganizatorem, cieszy się kuzyn burmistrza, który jest współwłaścicielem firmy ochroniarskiej, zadowolony jest też jego zięć, który podczas pechowej dla X imprezy, pełnił funkcję szefa ochrony.
Z umorzenia sprawy cieszy się też jego kuzyn, który jest komendantem policji. Rodzina jest zadowolona, życie w mieście toczy się normalnym trybem, tylko skazany wyrokiem sądu X nie rozumie prawa miasta i prawa w ogóle.

Rozważając opisaną wyżej hipotetyczną sytuację przypominałam sobie refren piosenki śpiewanej przez Czesława Niemena „Sen o Warszawie”. Refren można odnieść do każdego bliskiego naszemu sercu miasta. Niestety, bohater mojej hipotetycznej historii nie zanuci z nostalgią po latach:

”Mam tak samo jak ty,
Miasto moje a w nim:
Najpiękniejszy mój świat
Najpiękniejsze dni
Zostawiłem tam kolorowe sny.”

Sny X nie są już kolorowe. Barwy mogą stracić marzenia senne i innych mieszkańców miasta jeżeli łańcuch powiązań będzie nadal mocny, a prawo interpretowane w zależności od okoliczności.

Ps.
Wszelka zbieżność okoliczności i osób jest czysto przypadkowa.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto