Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Premier League. Liverpool 4:1 Chelsea! The Blues na kolanach!

Redakcja
Liverpool rozgromił na własnym boisku Chelsea Londyn 4:1 (3:0) w ostatnim meczu 37. kolejki Premier League. Tym samym The Redds zrewanżowali się londyńczykom za finał Pucharu Anglii sprzed kilku dni. Przegrana The Blues definitywnie przekreśliła ich szanse na grę w Champions League w przyszłym sezonie, jeśli chodzi o awans z ligi.

Stawka meczu była bardzo wysoka dla gości, bowiem The Blues byli poza miejscem gwarantującym udział w Lidze Mistrzów. I tylko zwycięstwo przedłużało ich nadzieje na grę w Champions League w przyszłym sezonie. Furtką do dalszej walki w Premier League był zatem pojedynek z Liverpoolem. Obie drużyny niedawno zmierzyły się w finale Pucharu Anglii. Triumfowała drużyna Roberto Di Matteo, co sprawiło, iż The Reds byli radni rewanżu.

Początek meczu rozpoczął się w dobrym tempie, choć obie drużyny grały dość asekuracyjnie. W kolejnych minutach lekką przewagę na boisku osiągnął Liverpool. Jednak ataki graczy The Redds były neutralizowane przez obronę Chelsea. Z drugiej strony The Blues grali bez żadnego błysku ofensywie. Goście pierwszą groźną okazję stworzyli w 17 minucie. Po rzucie rożnym, zupełnie niekryty Ivanović główkował jednak prosto w słupek. Chwilę później w kolejnej akcji gospodarzy Liverpool zdobył pierwszego gola. Suarez miał piłkę przy linii końcowej, z premedytacją strzelił w Essiena i reprezentant Ghany zaliczył trafienie samobójcze.

W 25 minucie było już 2:0. Terry poślizgnął się, dzięki czemu został z łatwością wyprzedzony przez Hendersona. Pomocnik Liverpoolu wygrał pojedynek sam na sam z Turnbullem i niezagrożony zdobył gola. Mimo dwubramkowego prowadzenia Liverpool nadal atakował bramkę londyńczyków i z łatwością wygrywał pojedynki powietrzne. Jedna z kolejnych akcji Carrolla z Aggera i mieliśmy prawdziwy nokaut Chelesa. Długowłosy napastnik dograł do młodego obrońcy The Redds,a ten stojąc na wprost bramki, z sześciu metrów posłał ją pod poprzeczkę. To nie był koniec szans strzeleckich gospodarzy w pierwszej odsłonie. Doskonała okazje tuż przed przerwa miał jeszcze Downing, który zdecydował się na strzał z przed pola karnego ale trafił w poprzeczkę.

Druga połowa spotkania rozpoczęła się od śmielszych ataków podopiecznych Roberto Di Matteo. I jeden z pierwszych takich ataków przyniósł gola finalistom tegorocznej Champions League. Malouda dośrodkował tuż zza narożnika pola karnego, a na szóstym metrze piłkę dość nietypowo, bo brzuchem - skierował w stronę bramki Ramires. Futbolówka ku zaskoczeniu Reiny ta wtoczyła się do siatki. Gospodarze nie zamierzali jednak pozwolić rywalom na odrobienie strat i w 61. minucie podwyższyli na 4:1. Jonjo Shelvey zauważył złe ustawienie bramkarza "The Blues" i zdobył gola uderzeniem z około 30 metrów.

Liverpool FC- Chelsea Londyn 4:1 (3:0)
Bramki: Essien (sam.) 19', Henderson 25', Agger 28', Shelvey 61 - Ramires 50'

FC Liverpool: Pepe Reina - Daniel Agger, Martin Skrtel, Jamie Carragher, Glen Johnson, Maxi Rodriguez (84-Dirk Kuyt), Jonjo Shelvey, Jordan Henderson, Stewart Downing (84-Raheem Sterling), Luis Suarez, Andy Carroll.

Chelsea Londyn: Ross Turnbull - Ryan Bertrand, John Terry, Branislav Ivanović, Florent Malouda, Oriol Romeu, Michael Essien, Daniel Sturridge (68-Romelu Lukaku), Fernando Torres, Ramires.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto