Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Preteksty do wspomnień” Krystyny Kolińskiej – ocalone z pamięci

Adrianna Adamek-Świechowska
Adrianna Adamek-Świechowska
Krystyna Kolińska, Preteksty do wspomnień, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2014
Krystyna Kolińska, Preteksty do wspomnień, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2014 okładka książki
Krystyna Kolińska zaoferowała czytelnikom wgląd do swej pamięci, by na podstawie wybranych "kamyków pamięci" ocalić od zapomnienia szereg przeżyć, doświadczeń, jakie były jej udziałem w spotkaniach ze znanymi twórcami kultury i nauki.

Zbiór wspomnień Krystyny Kolińskiej, jaki ukazał się nakładem Iskier, zatytułowany „Preteksty do wspomnień” rozpoczyna się znamiennym westchnieniem autorki, wyrażającym bezsilność wobec nieubłaganego czasu. Przez wieki ludzkiej cywilizacji nie wynaleziono lepszej formy utrwalenia upływających zdarzeń niż forma książkowych zapisów, toteż podjęta przez autorkę decyzja o spisaniu przeżytych historii jest w pełni zrozumiała i uzasadniona. Czytelnikowi pozostaje wyrazić wdzięczność wobec autorki, że wbrew potędze przemijania podjęła cenny trud, który zaowocował przywołaniem ważnych wycinków przeszłości, jakiej była świadkiem.

Wspomnienia mają swoje grono miłośników, którzy czerpią z nich wiedzę o ludziach i ich obyczajach, uwarunkowaniach ich losów, odnajdują w nich miniony kształt życia i jego wartości. Bez wątpienia nowa książka Krystyny Kolińskiej oczekiwania takie spełnia. Przynosi jednak więcej, bo objaśnia kulisy twórczości autorki i grona osób, z jakimi nawiązywała znajomość, a więc szeregu pisarzy, artystów, profesorów. Wśród nich czytelnik spotyka znane postacie, między innymi Yoshiho Umedy, Zbigniewa Raszewskiego, Ignacego Mosia, Nelly Strugowej, Gustawa Morcinka, Leopolda Buczkowskiego, Marii Kuncewiczowej, Eryka Lipińskiego, Krystyny Skuszanki. Zawartość treściową dokumentalnie wzbogaca bogaty zespół zdjęć z archiwum autorki.

Wzruszenie wywołują poszczególne historie, układające się w szereg rozdziałów, w jakich dziennikarską metodą przekazywania najistotniejszych treści autorka odtwarza spotkania sprzed lat. W gruncie rzeczy bowiem u źródeł prezentowanych zdarzeń tkwią różne dramaty, jakie przyczyniły się do ludzkich wyborów życiowych. Spotkania pozwalają na wysłuchanie osobistych historii bohaterów i przeniesienia się w te kluczowe dla ich życia momenty, które zdecydowały o ich twórczych działaniach. Tym samym przed oczyma czytelnika przesuwa się i historia w całej swej złożoności, i dzieła kultury, powoływane wysiłkiem ludzkim naprzeciw rozmaitym trudnościom.

„Preteksty do wspomnień” stanowią interesującą lekturę, bo pouczającą i inspirującą do refleksji. Z zarysowanych portretów ludzi, jakich dane było Krystynie Kolińskiej poznać, z którymi nawiązała kontakt czy współpracę, wyłania się obraz życia kulturalnego, jakie tętniło przez szereg dekad po II wojnie światowej z nieuchronnym rzutem na to wydarzenie, determinujące jego kształty. Czytelnik ma szansę uczestniczyć w procesie odtwarzania wspomnień, gdyż autorka odsłania przed nim swój warsztat: kreśli obraz trudnej do ogarnięcia masy luźnych notatek, tekstów, zapisków, listów, masę papierowych „pamiątek z przeszłości”, jakie nazywa „kamykami pamięci”. To właśnie one stanowią budulec opowieści - dopominając się o uporządkowanie, sprowokowały do rekonstrukcji historii, jakich są dokumentem.

Przyznać trzeba, że z segregacji papierów, szczelnie wypełniających pudła, szuflady, szafy autorki udało się wyłonić niezwykle historie, które uzupełniają wiedzę na temat zasłużonych dla kultury ludzi, tym bardziej cenne, że zmieniona przekształcająca się rzeczywistość coraz szybciej oddala kolejne pokolenia od spraw i wartości, dla jakich oni żyli. Pozostaje żałować tylko, że jakkolwiek opowieści złożyły spory tom, to jednak pojawia się poczucie ciekawości, co jeszcze kryje archiwum autorki, a co z różnych względów zostało pominięte. Wszak Krystyna Kolińska we wstępnym wyznaniu przyznała, że segregacja była dla niej bardzo trudna, z natury rzeczy konieczna. Jej wątpliwości, co warto ocalić, co odrzucić, a także to, na ile uda się po latach odtworzyć sens zdarzeń, udzielają się czytelnikowi.

W czasie lektury wspomnień nasuwa się niepostrzeżenie refleksja, o ileż lepsze od współczesności były te dziesiątki minionych lat z tego względu, że pozostawiły po sobie materialne świadectwa. Bywa przecież dziś w dobie bez mała większych możliwości archiwizowania wiadomości, maili, itp., że zebrane przez lata dokumenty giną w cyberprzestrzeni na przykład w wyniku regulaminowych czystek skrzynek elektronicznych w przypadku nielogowania się przez 90 dni, czy też nieprzewidywalnych wirusów. Tradycyjny zespół, czy jak pisze Krystyna Kolińska, lawina papieru to wciąż od wieków najlepszy sposób na utrwalenie historii. Mimo że – jak wiadomo – ogień strawił przez wieki niejeden cenny zespół pamiątek i dokumentów.

Cieszą czytelnika spotkania z poznanymi przez autorkę wybitnymi postaciami. Z tych zaproszeń do współuczestnictwa w zdarzeniach, jakie zaowocowały nieraz ważnymi dla kultury inicjatywami, przedsięwzięciami, publikacjami, wynika bowiem niezbicie, że tylko za sprawą indywidualnych, często odosobnionych pasji, szlachetnych intencji rodzą się wartościowe czyny w historii. Pomimo przecież uwikłań historycznych i egzystencjalnych, tragicznych nieraz doświadczeń, nieodłącznych ludzkiemu życiu trudności przedstawieni twórcy kultury i nauki nie ustawali w aktywności i pozostawili po sobie to, co najcenniejsze i nieprzemijające, a co dzięki wspomnieniowym relacjom może być wzorem w przyszłości.

Krystyna Kolińska, Preteksty do wspomnień, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2014, s. 452.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Preteksty do wspomnień” Krystyny Kolińskiej – ocalone z pamięci - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto