Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przed śniadaniem być

Ewa Żak
Ewa Żak
www.swiatksiazki.pl
Siedmiu pisarzy, siedem książkowych przygód, siedem literackich fascynacji, siedem wspomnień… składa się na książkę „Po śniadaniu” pióra Eustachego Rylskiego.

Eustachy Rylski, nieskory do ujawniania siebie, napisał książkę bardzo osobistą. W „Po śniadaniu” dzieli się z czytelnikami swoimi literackimi fascynacjami. Przedstawione historie, w których naczelne miejsce zajmują pisarze i ich dzieła, tworzą tło dla rozważań o czasach młodości Rylskiego, doświadczeniach życiowych, a także wpływie literatury na jego życie. Omawiani autorzy nie przypadkowo znaleźli się w tak zaszczytnej komitywie - znacząco wpłynęli na kształt życia Rylskiego, byli jego wieloletnimi towarzyszami, dlatego o nich właśnie traktuje niniejsza książka.

Rylski swoją uwagę poświęcił siedmiu pisarzom. Każdy z nich zajmuje odrębne miejsce w jego literackim panteonie. We wstępie napisał: „Każdy z przedstawionych autorów był lub jest nadal ważnym dla mnie człowiekiem jak Malraux, ważnym człowiekiem i pisarzem jak Turgieniew i Camus, wyłącznie pisarzem albo poetą jak Iwaszkiewicz i Błok, wielkim idolem mojej młodości jak Hemingway lub – jak Capote – twórcą postaci, bez których moja młodość niewarta by była wspomnień, a starość uwagi”. Rylski owych siedmiu pisarzy traktuje jak prawdziwych przyjaciół. Ma ku temu ważkie powody, gdyż to właśnie oni towarzyszyli mu we wszystkich ważnych etapach jego życia. Byli bardzo ściśle związani z ważnymi wydarzeniami z życia Rylskiego, które po latach przełożyły się na piękne wspomnienia.

Ernest Hemingway był pierwszym literackim idolem Rylskiego. W wieku dojrzewania darzył go wręcz uwielbieniem. Hamingway był dla niego wzorem męskości i odwagi. To on „odkrył prawdę, że żyć można albo niebezpiecznie albo w ogóle, bo inaczej nie można”. Ale ów zachwyt nad twórczością pisarza dziś uważa za niebyły. Rylski po kilkudziesięciu latach od ostatniej lektury jego dzieł bez skrępowania wyznaje: „jakby mi spowszedniał, jakby mnie nudził lub w niezamierzony sposób rozśmieszał, irytował swoim prostactwem albo wręcz chłopięcą głupotą”. Niemniej docenia autora „Komu bije dzwon” za jedno -„wiedział o czym pisze”.

Kolejne lata przynosiły nowe odkrycia literackie i nowe fascynacje. W bardzo ciekawy sposób o takiej fascynacji pisze w szkicu poświeconym Iwanowi Turgieniewowi. Zauroczony postacią Ariny Timofiejewny z „Zapisków myśliwego”, skłania się Rylski ku temu, aby powiedzieć, że Turgieniew wymyślił tę postać właśnie dla niego. Tłumacząc tak odważne wyznanie, wyjaśnia: „Bo łączył nas pewien rodzaj zewnętrznej i wewnętrznej kruchości, dumnego osamotnienia, niewymuszonego przez żadne moce świata wyobcowania, bo byliśmy bytami subtelnymi, łatwymi i niemożliwymi jednocześnie do poranienia, bo jeśli w książkach znajdowaliśmy bratnie dusze, to znaczy dusze na wyłączność, to najmilsza Arina Timofiejewna właśnie nią była”.

Iwaszkiewicz - wedle Rylskiego - to autor najlepszego opowiadania w historii literatury światowej, jakim są „Panny z Wilka”. Rylski ceni go za „przejmujący” sposób pisania o przemijaniu, ale przede wszystkim za czułość, którą odnajduje w „Brzezinie”. „To historia najczulsza z czułych, czyli okrutna. Można by rzec -tak okrutna jak życie (…) bo im bardziej bohater umiera, tym bardziej cała reszta rozkwita, jakby drugie żywiło się pierwszym. A gdzież ta czułość? W bezsilności, z jaką przypatrujemy się tej apokaliptycznej wręcz tragedii z jednej strony i banałowi życia z drugiej”.

Bliski Rylskiemu jest również Albert Camus, w którym docenił odwagę wymierzenia światu sprawiedliwości. Zaś Błok – według Rylskiego - najzdolniejszy rosyjski poeta, napisał o rewolucji w sposób doskonały, niedościgniony dla nikogo. Zdumiewająco pisze autor również o Malraux: „Wskażcie mi dzieła, które mogłyby dorównać jego życiu”. Dla niego był twórcą, który „przerósł swoje dzieło”. Był dla swojej epoki osobowością ponadprzeciętną, a jego wielkość będąca wypadkową ambitnych zamiarów, siły, zdrowia, mądrości, nienagannego wychowania – jak twierdzi - jest na zawsze postanowiona. Natomiast pisząc o "Śniadaniu u Tiffany’ego" Capote’a Rylski wyraża opinię, że jest to książka dość niskiego lotu i ceni ją wyłącznie, dlatego że przypomina mu młodość. Jednak mimo tak negatywnej oceny, autor wyznaje, że każdą inną, z którą łączyła go więź przyjaźni czy też „powinowactwo dusz”, zamieniłby na tę właśnie, aby jak wyznaje, „być znowu przed śniadaniem”.

Rozważania Rylskiego o literackich fascynacjach, wspomnieniowe powroty do przeżyć, jakie towarzyszyły lekturom książek, wydają się być pretekstem do refleksji na temat czytelnika dawnego typu. A za nią kryje się przede wszystkim tęsknota za ówczesnym odbiorcą. Rylski kreśli portret czytelnika, „pochłaniającego” czytane treści, czytelnika, którego lektura książki wielekroć połączona była z głębokim przeżyciem. Sama zaś literatura wpływała na losy ludzi, kształtowała osobowość młodego człowieka, jego charakter, wrażliwość, a także dawała niezwykłą zdolność „przeżywania samego siebie”. Te refleksje wydają się być podyktowane nie tylko permanentnym brakiem takiego rodzaju czytelnika, ale i tęsknotą do czasów, w których książki odgrywały znaczącą rolę w życiu ludzi.

Zbiór esejów Eustachego Rylskiego to książka, którą czyta się z dużym zainteresowaniem. Ceniony pisarz stworzył własny kanon lektur. Już takie hasło wzbudza ciekawość. To przecież interesujące, co czyta tak uznany pisarz i co o poszczególnych książkach myśli. Eustachy Rylski w „Po śniadaniu” bardzo odważnie i otwarcie dzieli się z czytelnikami swoimi wrażeniami książkowymi. Sposób, w jaki to robi jest interesujący. Rylski bowiem prowadzi zacięte rozmowy sam ze sobą, ale i z wydumanie obecnymi bohaterami książek. Do swoich wynurzeń podchodzi bardzo emocjonująco, tak jakby jego wyznania były sprawami najwyższej wagi. Dzięki temu czytelnik odnosi wrażenie, że nie tylko Rylski jest tuż obok, ale i Arina Timofiejewna, Holly Golithly, Wańka z Kat’ką czy choćby sam doktor Rieux. Omawiane postaci zdają się ożywać na kartach książki.

Rylski czyta swoje życie przez książki, które w poszczególnych okresach jego życia nosił w sercu, dlatego treści, które znajdują się w książce nie są przypadkowymi. Widać, że są mocno przemyślane, naznaczone czasem.
„Po śniadaniu” dostarcza wielu ciekawych treści. Spojrzenie na całą siódemkę pisarzy okiem Rylskiego to bardzo ciekawe doświadczenie. Przy tym jest to bardzo wzruszająca lektura. Warto nie tylko poznać literackie fascynacje Rylskiego, ale również zaprzyjaźnić się z siedmioma szkicami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto