Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Przystankersi" - nowa subkultura młodzieżowa?

Dominik Parzych
Dominik Parzych
Dane z połowy marca 2007.
Dane z połowy marca 2007. Dziennik Zachodni
Stoją na przystankach kompletnie pijani. Gadają o głupotach, które nazywają rozmową żuli. Gdyby władze miasta zorganizowały im czas, chętnie opuściliby swoje miejsca spotkań. To "przystankersi", czyli młodzi ludzie, którzy w wolny czas spędzają w publicznym miejscu.

Monika (imię zmienione na potrzebę artykułu), uczennica: – Na przystankach siedzimy i pijemy. Często zdarzają się rozróby. Rozmawiamy o głupotach, które nazywam rozmową żuli. Pijemy dla fazy oraz dlatego, żeby pośmiać się z siebie i innych. Gdy mamy jakiś hajs, idziemy na przystanek i pijemy. Gdyby nie było przystanków i innych miejsc tego typu, w których możemy się spotykać oraz, gdyby organizowane były częściej imprezy na amfiteatrze, bardzo chętnie wiele osób z naszego towarzystwa spędzałoby tam czas na trzeźwo.

Jak powstrzymać to zjawisko?

O to jak powstrzymać to zjawisko zapytałem przewodniczącego Rady Gminy Świętajno. Zygmunt Zbigniew Pampuch: – Rada gminy zajmowała się już tym problem, zajmował się tym również wójt na poziomie kampanii wyborczej. Jedynym miejscem, w którym młodzież mogłaby się spotykać jest obecnie szkoła. Niestety trwa jej reorganizacja. Myślę, że w najbliższym czasie, wójt podejmie takie decyzje, które pozwolą przebywać młodzieży po godzinie 15 w szkole, a nauczyciele w jakiś sposób zagospodarują ten czas wolny – mówi przewodniczący. – Nie jestem pewien, czy nauczyciele podejdą to tego pomysłu z entuzjazmem. W końcu i tak narzekają, że mają za dużo pracy i za mało czasu wolnego. No ale cóż, przekonanie ich do tego pomysłu leży w gestii władz. My osobiście nie musimy się tym martwić.

Co słychać na przystankach w powiecie szczycieńskim?

Powiat szczycieński nie jest wyjątkiem w „młodzieżowych przystankach kultury”. Gdy ostatnio czekałem na autobus byłem świadkiem rozmowy dwóch „przystankersów” i szczerze mówiąc w ich 15 minutowej rozmowie padło może kilkanaście normalnych, polskich słów. Reszta ich dialogu opierała się na tzw. łacinie podwórkowej oraz młodzieżowym żargonie. Oburzyło mnie to słownictwo, które niewiele miało wspólnego z kulturalnym językiem polskim.

Reasumując powiem krótko: jeżeli uda nam się uratować jedną osobę z tego bagna, to zrobimy bardzo dużo, jeżeli dwie to odniesiemy wielki sukces, jeżeli uratujemy ich więcej, to wówczas będziemy mogli śmiało stwierdzić, że uratowaliśmy młodzież przed degradacją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maciej Wąsik zeznaje przed komisją śledczą. Doszło do awantury

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto