Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PŚ w Engelbergu: „Skakać na swoim poziomie”

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Polscy skoczkowie zapowiadają, że już w Engelbergu pokażą skoki na jakie ich stać. Do kadry wracają Kamil Stoch i Piotr Żyła, a także, mający już za sobą kłopoty ze zdrowiem, Klemens Murańka.

Po ostatnich konkursach Pucharu Świata, rozegranych na olimpijskim obiekcie w Soczi, w sztabie reprezentacji Polski powiało lekkim optymizmem. Co prawda, pierwsza dziesiątka konkursów Pucharu Świata wciąż stanowi dla naszych skoczków barierę nie do przejścia, jednak występ w Rosji był dotychczas najlepszym w sezonie. Zarówno Dawid Kubacki, jak i Maciej Kot, pewnie mieścili się w czołowej trzydziestce. Dużym zaskoczeniem jest dyspozycja tego pierwszego, który w krótkim czasie wyrósł na nieformalnego lidera ekipy. Pod koniec listopada w Kuusamo zdobył swoje pierwsze pucharowe punkty, utrzymując ten trend również w Rosji.

Odmienny nastrój z kolei, towarzyszył Kamilowi Stochowi oraz Piotrowi Żyle. Duet, który w ostatnim sezonie świecił najjaśniejszym światłem, przez ostatnie kilka tygodni mógł o dobrej dyspozycji tylko pomarzyć. Stoch po upadku w Kuusamo sprawiał wrażenie skoczka, któremu nagle uszło powietrze, zaś Żyła od początku kampanii nie prezentował się tak, jak można było od niego wymagać. Podobny problem dotyczy zresztą pozostałych naszych reprezentantów, jednak to oni pod okiem Łukasza Kruczka próbowali odnaleźć zagubioną formę w austriackim Ramsau. Szkoleniowiec wydaje się być zadowolony z przeprowadzonych zajęć.

– Cel, jaki postawiliśmy sobie przed tym wyjazdem było ustabilizowanie skakania na dobrym poziomie. Można powiedzieć, że Kamil skacze dobrze i powtarzalnie, Piotrek miał pierwsze dwa treningi słabsze, ostatni już zdecydowanie lepszy. Na tę chwilę wszystko idzie we właściwym kierunku – relacjonuje Kruczek dla skijumping.pl.

Sobotnie i niedzielne zawody w Engelbergu powinny dać odpowiedź na pytanie, czy treningi w Austrii przyniosły pożądany efekt. Mimo to, wobec obojga zawodników nie są stawiane żadne z góry określone wymagania. – Stoch i Żyła mają skakać na swoim poziomie – to ich zadanie i tylko na tym powinni się skupiać. Celem nie jest osiąganie konkretnych pozycji – mówi prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner.

Ci, którzy dostali bilety na wyjazd do Szwajcarii, dwa dni temu odbyli krótki trening w Zakopanem na skoczni im. Stanisława Marusarza. Oprócz Stocha, Żyły, Kubackiego, Kota i Miętusa zobaczymy również świetnie skaczącego w ostatnich konkursach Pucharu Kontynentalnego Klemensa Murańkę. Sukces dla 18-latka jest tym większy, bo poprzedzony ciężkim doświadczeniem podczas sezonu letniego. Wobec poważnej wady wzroku (perforacja rogówki) Zakopiańczyk, częściej niż na skoczni, bywał w klinice okulistycznej. Młody zawodnik od momentu powrotu do treningów skakał niewiele, choć i to nie przeszkodziło mu, by w zeszłym tygodniu dwukrotnie stanął na podium w Ałma Atach.

– Praktycznie całe lato nie trenowałem i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tak dobrze mi tam pójdzie. Dlatego nie ukrywam, że jestem tym zaskoczony, choć z treningu na trening rozkręcałem się – przyznaje w rozmowie z eurosport.onet.pl

Świetny start w Kazachstanie wzmocnił pewność siebie u Murańki. Mimo młodego wieku wystąpił już w paru konkursach Pucharu Świata zeszłego sezonu i to z dobrymi rezultatami. Na początek z drużyną stanął na podium zawodów w Lahti, a dzień później zdobył swoje pierwsze w karierze punkty w „elicie”. W czołowej „30” pojawił się zresztą jeszcze dwukrotnie – w Oslo oraz w Planicy, gdzie zdołał dolecieć do magicznej granicy dwustu metrów. Teraz Klimek liczy na więcej.

– Jestem w szoku, że tak zacząłem ten sezon. To byłoby coś niesamowitego, gdybym w trzecim starcie tej zimy wywalczył punkty Pucharu Świata. Do Engelbergu jadę jednak nie po punkty, ale po to, by zająć jak najwyższe miejsce – zapowiada.

Powołanie Murańki w tak krótkim czasie wywołało lawinę opinii na temat słuszności takiego manewru. Zwłaszcza, że 18-latek ma spore zaległości treningowe. Puchar Kontynentalny wciąż posiada renomę tak zwanej „drugiej ligi” skoków narciarskich i dość często okazuje się, że zawodnicy osiągający przyzwoite rezultaty w „kontynentalu” nierzadko w PŚ są tłem dla najlepszych. Najważniejszym punktem sezonu dla Klimka są styczniowe mistrzostwa świata juniorów w Libercu i na dobre przygotowanie właśnie do tych zawodów Polak kładzie najwyższy nacisk.

Aktualna rzeczywistość pokazuje jednak, że wrzucanie na głęboką wodę mało doświadczonych, jednak prezentujących znakomitą formę juniorów jest „w modzie”. Przykładów nie trzeba daleko szukać – Andreas Wellinger, Karl Geiger czy Jaka Hvala udowodnili, że nie są im straszne żadne zawody najwyższej rangi.

– Jestem za tym, aby Klimek był częściej powoływany na konkursy Pucharu Świata. Owszem, ma pewne braki treningowe i może nie wytrzymać trudów całego sezonu. Jeśli jednak obecnie skacze w miarę dobrze, czemu tego nie wykorzystać? – uważa Apoloniusz Tajner.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto