Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PŚ w Zakopanem. "Król" Kamil powrócił!

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Andrzej Banaś Polskapresse
Lepszego miejsca na pierwsze w sezonie zwycięstwo na mapie Pucharu Świata (PŚ) po prostu nie ma. Kamil Stoch uszczęśliwił Polaków pod Wielką Krokwią, wygrywając po raz trzeci w karierze w Stolicy Tatr.

Na taki konkurs polscy kibice czekali prawie dwa miesiące. Po kontuzji, która wyeliminowała Kamila Stocha z rywalizacji w pierwszej części sezonu, po walce, jaką stoczył o jak najszybszy powrót na skocznię, dziś mieli swojego bohatera. Tak jak cztery lata temu, gdy po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium i od tego czasu jego kariera nabrała rozpędu. Dziś Kamil wsiadł do "pociągu", który, miejmy nadzieję, zawiezie go w stronę mistrzostwa świata.

- Nie skaczę obecnie tak, aby wygrywać zawody - mówił wczoraj Stoch po konkursie drużynowym. Czy był to blef, a może podejście z pewną rezerwą do swoich możliwości? Trudno powiedzieć. On sam powtarzał, że jego forma nie jest jeszcze mistrzowska, że odczuwa jeszcze podczas skoków ślady listopadowego urazu, że jedyne, czego mu potrzeba, to spokoju i cierpliwości.

PŚ w Zakopanem dobrym prognostykiem dla Kamila Stocha

Dziś tym twierdzeniom zadał kłam. W niedzielnych zawodach wrócił stary dobry Kamil. Sportowiec, który przychodzi na skocznię jak po swoje. Nie straszni mu są rywale, którzy i w pierwszej i w drugiej serii wysyłali w jego stronę sygnał ostrzegawczy. Chrapkę na zwycięstwo mieli i Stefan Kraft, i Severin Freund oraz Peter Prevc wraz z Michaelem Hayboeckiem. Stoch sobie z nich nic nie robił. To był piękny konkurs.

Klasyfikacja generalna PŚ po konkursie w Zakopanem

- On ma doświadczenie wygrywania w wielkich imprezach, to procentuje. Z drugiej strony, dzisiejszy konkurs pokazał, że w Pucharze Świata nie ma słabeuszy. To, co pokazali dziś rywale było godne podziwu - powiedział trener Łukasz Kruczek.

- W skokach trudno cokolwiek przewidzieć. Można być w dobrej dyspozycji, ale czasem do zwycięstwa brakuje szczęścia. Warunki dziś były perfekcyjne. Poprzeczka, jaką postawili mi moi rywale, była bardzo wysoka. Moje skoki oddałem na 100 procent, a kibice ponieśli mnie jeszcze parę metrów - cieszył się Stoch.

Dzisiejszy konkurs pokazał, że do walki o najważniejsze cele w sezonie włączył się kolejny bardzo mocny gracz. Kamil po wygranej awansował w klasyfikacji PŚ na szesnaste miejsce, ale już na początku obecnego sezonu było pewne, że na obronę Kryształowej Kuli nie ma co liczyć. - Ten sezon nie jest jeszcze stracony – podkreśla jednak Stoch. - Mamy mistrzostwa świata, kilka fajnych konkursów, wszystko się może zdarzyć - dodał 27-latek, który przyznał, że jeden z celów, jaki sobie postawił przed obecną kampanią już zrealizował - wygrał na Wielkiej Krokwi. Dziś zwyciężył tu po raz trzeci w karierze. Do wyczynu Gregora Schlierenzauera, który w Zakopanem triumfował najczęściej, brakuje mu dwóch wygranych.

Niestety, Stoch czuł się dziś trochę jak Adam Małysz, którego wygrane na polskiej ziemi przykrywały słabe występy pozostałych członków kadry. Dziś zawodnicy Łukasza Kruczka spisali się jeszcze gorzej niż we wczorajszej drużynówce. Klemens Murańka był dwudziesty szósty, Piotr Żyła dwudziesty siódmy, a Maciej Kot zamknął "trzydziestkę". Nie brakowało mocnych słów.

PŚ w Zakopanem dobrym prognostykiem dla Kamila Stocha

- Skaczemy jak łajzy. Wstyd wstydów - w tak dosadny sposób opisał dzisiejszy występ kadry Jan Ziobro. - Ucieka mi ten sezon. Najtrudniej pozbierać się psychicznie. Coś w tym jest, że skaczemy jak łajzy - nawiązał do słów swojego kolegi Maciej Kot. Piotr Żyła w ogóle nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. – Wklejcie sobie moją wypowiedź z wczoraj – rzucił popularny Wiewiór.

Klasyfikacja generalna PŚ po konkursie w Zakopanem

Nawet Łukasz Kruczek nie okazywał wielkiej radości ze zwycięstwa Stocha, bo humor psuje mu od początku sezonu niska dyspozycja swoich podopiecznych. - Do euforii dużo brakuje. Nie ma pełnej stabilizacji, a nam zależy, aby cała drużyna skakała dobrze - mówił Kruczek. - Wierzę w nasz zespół i w to, że praca, którą wykonaliśmy latem oraz zimą, wreszcie przyniesie efekt - przekonywał Stoch.

Czasu na poprawę formy jest niestety coraz mniej. Za tydzień polska kadra w najmocniejszym składzie wylatuje do japońskiego Sapporo. - Na pewno wystąpią tam Kamil, Piotrek Żyła, Klemens Murańka i Olek Zniszczoł - wyliczał Kruczek. Nazwiska dwóch pozostałych Biało-czerwonych poznamy prawdopodobnie dziś wieczorem.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto