MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pupile Wojewódzkiego

Tomasz Brusik
Tomasz Brusik
Okładka albumu "Indios Bravos"
Okładka albumu "Indios Bravos" Indios Bravos
"Nazywam się Piotr Gutkowski, chociaż mówią do mnie Gutek. Zajmuję się muzyką, głównie reagge w pomieszaniu także z Hip-Hop'em. Trudno powiedzieć, każdy może sobie mnie kojarzyć jak chce, więc zostawiam to ocenie słuchaczy, kim jestem."

W zeszłym numerze "Teraz Rock" w recenzji Marka Świrkowicza przeczytałem: "Może to zbyt daleko idące porównanie, ale moim zdaniem Indios Bravos powoli wyrastają na głównych spadkobierców starego, dobrego Dżemu. (…) Gutek ze swoją charakterystyczną manierą wokalną i solidnym ładunkiem charyzmy ma w sobie coś z Ryśka Riedla". Jako wierny fan Dżemu postanowiłem przyjrzeć się tej sprawie i prześwietlić przyczyny tego zaskakującego porównania.

4 grudnia 2009 Indiosi wydali album "On stage" ("Na scenie"). Materiał został zarejestrowany podczas koncertu w klubie Dekompresja w Łodzi, 23 października 2009 roku. Ta koncertówka wyraźnie pokazuje, że zespół niezmiennie ewoluuje. Ich debiutancki, wydany 10 lat wcześniej, longplay "Part One" to czyste reggae. Zespół zauważył Kuba Wojewódzki. Na potrzeby wydania ich pierwszego krążka założył własną wytwórnię płytową "Pałac Kultury". Następnie przez "Mental revolution", a w szczególności "Peace!" i "Indios bravos" zespół zmierzał w stronę bluesowego grania, jamowania i rozbudowanych solówek (główie gitarzysty Piotra Banacha). Już "Peace" miał w sobie sporo czarnej muzyki. "On stage" to przełom. Po raz pierwszy reggae schodzi na drugi plan. Na naszych oczach Indios Bravos przeobraża się w zespół bluesowy. Reggae nie znika. Słyszalne jest chociażby w grze basu.

"On stage" to doskonałe podsumowanie 10-lecia muzycznej działalności zespołu. Znajdziemy tu przekrój całej twórczości Indiosów. Kluczową rolę odgrywają improwizacje i zabawy instrumentami. A bawić się lubią i nawet potrafią. Dominują utwory z dwóch ostatnich płyt. Brakuje tu takich hitów jak chociażby "Tak to tak". Starocie poddano odpowiedniemu tuningowi. Do "No, no, no, no" wstawili cytaty z Boba Marleya. W "Peace Blues" dodali rozbudowaną solówkę. Na najwyższą uwagę zasługuje tytułowy kawałek "Peace Blues". Nad wokalem nie ma się co rozwodzić. Wystarczy jedno słowo: Gutek. Imał się już hip-hopu, reggae, a ostatnio bluesa. We wszystkich tych gatunkach zawstydzał innych wokalistów. Najlepsze utwory grupy doskonale kontrastują z nieciekawą okładką.

Panie i panowie, Indios Bravos dojrzewa! Dżem w zarodku, także eksperymentował z jamajską muzyką. Zarówno Gutek, jak i Rysiek pochodzą ze Śląska. Stroniłbym jednak od tego typu porównań. Nikt nigdy nie zastąpi Dżemu i Ryśka. Tak jak za kilkadziesiąt lat innym ciężko będzie zastąpić Gutka i Indiosów. Jeśli dalej będą podążać wytyczoną drogą, są w stanie przyciągnąć do siebie wielu fanów Dżemu. Album w studenckiej skali 2-5, oceniam na 4 z małym minusem. Jest dobrze, nie ma ognia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto