Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Raczej guzik z pętelką

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Pani senator Krystyna Bochenek w "Guziku Napoleona" udatnie porównuje stare i nowe muzea. To ładnie napisane, ale wolałabym u osoby zatroskanej z urzędu o losy kraju przeczytać coś innego.

Snuje pani senator rozważania o niższości muzeów starych gdzie obowiązywały kapcie, nudne wykłady i zakaz dotykania eksponatów oraz wyższości Muzeum Powstania Warszawskiego. Gdzie można sobie odtworzyć sytuacje, przymierzyć eksponaty oraz przejść na własnych nogach martyrologiczną trasę w prawie kanałach.

Wszystko ma służyć do wychowania patriotycznego i zachowania pamięci o bohaterach którzy, jak to bohaterowie, przeważnie leżą na cmentarzach i wszelkie muzea z guzikiem czy bez - są im całkowicie obojętne. Tymczasem wyrosło i jakimś cudem uchowało się pokolenie bohaterów żyjących. Młodych, potrzebujących chleba, niekoniecznie suchego, i pieniędzy na życie zgodne z potrzebami określonymi przez aktualne warunki cywilizacyjne.

Część młodych i najmłodszych emigruje, bo już im zaświtało w głowach, że w bohaterskim i martyrologicznym kraju chleba zdobędą niewiele. No, może dla siebie, ale już nie dla rodziny i następnego pokolenia, które ma szanse na przeżycie bez wylatywania w powietrze i pośmiertnych odznaczeń. Wielu jednak zostaje i ci zdają się być bohaterami najnowszego, mniej opiewanego gatunku.

Chcą pracować we własnym kraju. I robią co mogą aby przeżyć. Ale - muszą przecie - wzorem cywilizowanych ludzi - gdzieś mieszkać. Faweli nie założą pod miastami, bo klimat nie ten, a i zieloni by pewnie protestowali z powodów sanitarnych. Gdzież więc mogą złożyć na nocny wypoczynek skołatane głowy ci herosi pracy w kraju i dla kraju? Bardzo nieliczni zarabiają na tyle, by kupić mieszkania, ale to ludzie z najwyższej biznesowej półki. Reszta to średniaki, sól ziemi, ludzie codziennego szarego wysiłku. Cóż więc robią? Jakie mają możliwości?

Ano - po pierwsze zagęszczać blokowe mieszkanko lub domek jednorodzinny rodzicom. Po drugie - wynajmować za 3/4 zarobku pokoik na peryferiach, bo na centrum nie wystarczy. Po trzecie - rzucić się łbem do przodu i uwikłać w kredyt. Tak robią wszak ludzie w wielu krajach - mogą i nasi. Ano mogą.

Banki, czyli "dranie tanie niesłychanie" - kto pamięta Kabaret Starszych Panów? - oferują nadzwyczajne kredyty. Nic tylko iść, brać, kupować i spłacać. No i fajnie.
Na dzień dobry pojawia się jednak problem pierwszy, a dla większości i ostatni, czyli "zdolność kredytowa". Ta zdolność przeciętniaka pozwala na kilka metrów kwadratowych, na których żadną miarą zamieszkać się nie da, ale należałoby je spłacać do późnej starości

W ostatnich tygodniach wypływa i dociera do publicznej świadomości jeszcze jedno - może te kredyty są i tanie, ale ile trzeba pożyczyć przy szaleńczo wzrastających cenach materiałów budowlanych? Wszak z wielkim zadęciem szykujemy się do światowej imprezy i na same drogi trzeba już sprowadzać tłuczone kamienie. Nie mówiąc o reszcie, której nasze mocarstwo o własnych siłach nie wydoli.

Ostatecznym więc wyjściem pozostaje dla młodych - albo tłuc te importowane kamienie i zamieszkać w barakach dla robotników albo, spieprzać wzorem innych z kraju. Bo tutaj, zwyczajnie i patriotycznie pracując można na własność mieć ...guzik. Z pętelką.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto