Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radek Liszewski: Napisać jeszcze hit jak "Ona tańczy dla mnie"

Redakcja
Ujęcie z teledysku do piosenki "Ona tańczy dla mnie". Źródło: www.weekend.fm (za zgodą artysty)
Ujęcie z teledysku do piosenki "Ona tańczy dla mnie". Źródło: www.weekend.fm (za zgodą artysty) mat. archiwalne zespołu
Tuż przed imprezą Łódź Disco Fest rozmawiałem z liderem zespołu "Weekend" Radkiem Liszewskim. Wspominaliśmy czasy dzieciństwa artysty, jego występy w ... zespole punkowym, rozmawialiśmy o popularności disco polo, rodzinie i jego planach.

Adam Sęczkowski: Witam Cię serdecznie w Łodzi.
Radek Liszewski: Dzień dobry, witam.

Radku, wspomnijmy przez chwilę czasy Twojego dzieciństwa. Od zawsze wiedziałeś, że będziesz muzykiem?
- Tego czy zostanę muzykiem nie wiedziałem, ale od dziecka chciałem grać, muzykować. Gdy byłem dzieckiem, to trzymając dezodorant czy ołówek w ręku śpiewałem do lustra, szafy. Jako dziewięciolatek po raz pierwszy miałem okazję zasiąść za perkusją. Może to zbyt wiele powiedziane, bo ta perkusja się składała z werbla, hi-haciku i jakiejś tam synkopki, ale wtedy to w zupełności starczało. W okresie szkolnym, kiedy poznałem kilku takich samych wariatów na punkcie muzyki jak ja, zrobiliśmy zespół i zaczęliśmy takie tam pierwsze nutki wydobywać. Zawsze chciałem grać, to zawsze mnie kręciło, to była moja pasja i zawsze chciałem muzykować.

Czy Radek Liszewski sprawiał problemy swoim rodzicom?
- Wiesz co, nie, byłem raczej przeciętnym, zupełnie zwyczajnym uczniem. Nie byłem ani wybitnym kujonem ani wybitną niezdarą. (śmiech) Myślę, że grzecznym, że nie sprawiałem kłopotów w sensie, że rodziców wzywano do szkoły bądź cokolwiek innego. Miałem taki epizod jakiś w życiu, że trochę chodziłem na wagary. Chyba każdy to przerobił w roku szkolnym. Nic nowego, nic nadzwyczajnego.

Dziś śpiewasz disco polo, ale kiedyś tworzyłeś zespół punkowy - Paczka Gwoździ.
- Tak, była Paczka Gwoździ. To był okres międzyszkolny, gdy z chłopakami odkryliśmy jak fajnie wspólnie coś zagrać. Graliśmy wtedy wszystko, coverowaliśmy co było można. Wzorami były dla nas takie zespoły jak Lady Pank, Budka Suflera, Perfect, Dżem. Jeżeli ktoś oczywiście muzykował z żywymi instrumentami to była taka „kampa” dla każdego muzyka. Nie mieliśmy wtedy swoich produkcji, tylko graliśmy covery. Cieszyło nas to ogromnie i sprawiało ogromna frajdę.

A czego słuchasz obecnie, prywatnie?
- Wiem, że czasami ludzie zarzucają, że to jest takie „pierdzielenie”, ale ja słucham muzyki. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Dzisiaj mogę posłuchać grupy Metallica, jutro równie dobrze mogę posłuchać Sabiny. Zależy to od dnia, mojego humoru i co kiedy przypadnie mi do ucha. Czasami słucham popu, czasami disco polo, czasami posłucham rocka, a czasami lubię posłuchać funk’u.

Podsumowując można stwierdzić, że jesteś otwarty na różne gatunki muzyczne
- Absolutnie jestem otwarty na muzykę, dlatego też powiedziałem, że uwielbiam słuchać muzyki.

Popularność zespołu „Weekend” rośnie, masz wielu fanów. Czy sława czasami utrudnia Ci życie?
- Nie, powiem szczerze, że nie. Nie przytrafiło mi się nic niemiłego z tym związanego. Mam wielu sympatyków, ale jest też wielu „hejterów”, zazdrosnych ludzi, ale cóż. Jeżeli miałbym powiedzieć coś krytycznego o sławie to jedynie to, że musisz uważać na swoje zachowania. Nie pójdziesz i nie zrobisz czegoś głupiego, bo za chwilę wszyscy będą o tym mówili. Druga strona medalu jest bardzo jasna. Często ludzie proszą mnie o zdjęcie, autograf bądź tylko się uśmiechają, są mili. Uważam, że sława to fajna rzecz.

Masz mnóstwo fanek… Powiedz mi, nie denerwuje to Twoją małżonkę? Co Cię pociąga w kobietach?
- O Jezu! Kobieta musi mieć to coś. To coś, co ma moja Dorota. To coś mnie pociąga w mojej żonie i kocham ją wciąż tak jakbyśmy dopiero się poznali. Czym jesteśmy starsi tym lepsi i bardziej dojrzali, jak wino. Czy Dorota się denerwuje? Nie ma miłości bez zazdrości. Na pewno wolałaby, żebym zostawał w domu, żebym nie jeździł po dyskotekach i nie spotykał tylu ludzi ilu spotykam, ale jestem, jak to zwykle lubię powtarzać, dorosłym człowiekiem. Wcale nie trzeba koncertować ani być muzykiem, aby zdradzać żonę. Jeżeli ktoś będzie chciał to robić, to równie dobrze zrobi to na własnym podwórzu. Jeżeli jest ktoś uczciwy i dorosły na tyle, żeby sobie to uświadomić, to może robić wszystko. To zależy od człowieka.
Jak Ci się udaje pogodzić trasę koncertową, mnóstwo występów, wywiadów z życiem rodzinnym?
- Jak widać na załączonym obrazku. Dzisiaj rozmawiam z tobą, za chwilę wyjdę na scenę, jutro jestem z kimś innym, pojutrze jeszcze jestem gdzie indziej, a np. w środę jestem w domu. „Takie życie wybrałaś, takiego mnie pokochałaś.” (śmiech) Ja nie gram od wczoraj, tylko gram już parę lat. Takiego mnie Dorota zna od wielu lat. Na pewno intensywność wyjazdów i tej trasy koncertowej nie była taka jak jest teraz, takiej popularności zespół Weekend nie miał, nie ma co tu dużo gadać, ale zawsze gdzieś tam grałem. Chociażby, gdy grałem imprezy okolicznościowe, to też wybywałem na sobotę bądź niedzielę i żona przez wiele lat mogła się do tego przyzwyczaić. A ta nasza popularność? Do wszystkiego dochodziliśmy przez piętnaście lat, no może ciut dłużej gdyby to wszystko podliczyć. Był czas przywyknąć.

A jak wygląda Twój dzień zupełnie poza koncertowaniem?
- Ja jestem starym nudziarzem. (śmiech) Wiem, że to dziwnie brzmi, ale jak jestem w domu, to albo spędzam czas z rodziną, albo … idę do studia i bawię się muzyką. Przyznam Ci, że tak naprawdę to jestem domatorem przez duże D. Kiedy tylko mogę, to spędzam czas w domu. Lubię też czasem zażyć trochę sportu; bieganie, siłownia.

Czy Twoi synowie słuchają disco polo?
- Dzieciaki słuchają wszystkiego tak jak ja. Naprawdę w ich komputerze w playliście znajdziemy wszystko, co jest fajne. Cieszy mnie to ogromnie, bo nie są jacyś tam „zafixowani” w jedną stronę, tylko słuchają różnej muzyki tak jak ja. Dla przykładu Norbert, obok Linkin Park czy zespołu Metallica, posłucha czasem ojca, z czego jest mi ogromnie miło, ale włączy też Davida Guettę. Także chłopcy słuchają tego, co im się podoba, a nie tego, co jest modne i co muszą.

Chciałbyś, aby któryś z nich poszedł w Twoje ślady?
- Pewnie, że tak. To by było bardzo miłe przekazać berło. Jak na razie to się nie stało i jakiś przesłanek na to nie ma. Każdy ma swoje życie, a ja uważam, że każdy powinien w życiu robić to, co kocha. Mnie nikt do muzyki nie przymuszał, a jednak pokochałem ją całym sobą. Każdego z moich synów kręci coś innego, mają swoje pasje. Zamierzam wspierać ich z całego serca w życiowych wyborach i życzę im wszystkiego dobrego. Na pewno nie widziałbym siebie w roli ojca, który zawozi płaczące dziecko po zajęciach szkolnych na lekcje fortepianu bądź skrzypiec. Dla mnie jest to bez sensu.

W ramach rodzicielskiej ambicji.
- Dokładnie. Bo mama czy tata nie spełnili swoich marzeń za młodu. To jest idiotyzm.
Zespół „Weekend” to również inni członkowie zespołu. Czy zespół „Weekend” ma wspólne pasje, czy poza sceną i próbami spędzacie czas prywatnie i co wtedy robicie?
- My bardzo dużo czasu spędzamy ze sobą. Oczywiście, jeśli są jakieś ważne wydarzenia w życiu rodzinnym któregoś z członków ekipy to najczęściej jesteśmy całą paczką na tym wydarzeniu. Na co dzień spędzamy ze sobą po cztery pięć dni w tygodniu, a zatem przez ok. dwadzieścia dni w miesiącu, także wybacz, ale gdy wracamy do domu, to raczej chcemy skupić się na domu, rodzinie.

Fani zwracają uwagę na Waszą oprawę taneczną. Czy zawsze jesteście zgodni w decyzjach jak to ma wyglądać na scenie?
- Za oprawę taneczną odpowiadają chłopcy, tzn. Adam i Paweł. I tak naprawdę mamy wynajętą salkę, najczęściej w środy i raz lub dwa razy w tygodniu się spotykamy, aby trenować. Najlepszy jednak trening jest podczas koncertu. Nic tak nie daje kopa jak praktyka. Koncertujemy dużo, to ten trening cały czas się odbywa, ale gdy chłopcy wymyślają coś nowego to przyjeżdżam po prostu do nich i uczą mnie nowego układu tanecznego i tak sobie to szlifujemy, a tak naprawdę na koncertach to dopieszczamy.

Czy myślisz, aby w przyszłości komponować piosenki w języku angielskim?
- Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. „She dances for me” nie powstała z mojej inicjatywy. Dostałem gotowy tekst, chociaż nawet nie był dokładnie przetłumaczony, ale na kanwie mojego tekstu i powstał kawałek „She dances for me”. Ja to po prostu zaśpiewałem na zlecenie pewnej niemieckiej firmy. Przygoda zapowiadała się bardzo ogromna. Było to mega wydarzenie bo takiej akcji nie miał jeszcze nikt w naszym kraju. Póki co to spełzło gdzieś tam w poczekalni i na razie nic się z tym nie dzieje, także, co tu dużo gadać. Co się odwlecze to nie uciecze, bądź nic się już z tego nie wydarzy. Zobaczymy, czas pokaże.
Dlaczego młodzi ludzie wstydzą się przyznać do tego, że słuchają disco polo, a na imprezach głośno śpiewają popularne kawałki?
- Powiem Ci szczerze, że spotykamy zupełnie innych ludzi. Ja spotykam wiele osób, które otwarcie mówią, że słuchają disco polo i to pytanie, które mi zadałeś odchodzi do lamusa. Jest po prostu nieadekwatne do realizmu, który otacza nas. Muzyka disco polo jest muzyką jak każda inna i nie ma tu żadnego obciachu mówiąc, że tego słuchamy. Mamy fanów i antyfanów, tak jak rockmani, artyści popowi czy jazzmani. Muzyka popowa jest jednak najbardziej atakowana przez krytyków. Nie wiem czy wiesz, że w Polsce najbardziej popularną muzyką jest disco polo. Nie wiem zatem czy muzyka disco polo to teraz poprawna nazwa czy powinno się używać nazewnictwa „muzyka pop”, bo to sformułowanie pochodzi przecież od muzyki popularnej. (śmiech)

Występowaliście na promie, na naczepie TIR-a, na imprezach firmowych, weselach, studniówkach. Zapytam dość przewrotnie; czy są miejsca gdzie nie chcielibyście zagrać koncertu?
- Dość niewdzięczne są występy na wiecach wyborczych, bo ludzie często utożsamiają zespół z daną opcją polityczną. To jest całkiem bezsensowne i niesłuszne. My przychodzimy na koncert dla ludzi, a cała ta gadanina polityczna nas nie obchodzi.
Jaka historia czy wydarzenie podczas trasy koncertowej najbardziej zapadła Ci w pamięć?
- Było mnóstwo przygód. Na przykład w Polsce jest wiele miejscowości, których nazwy są takie same i kiedyś pojechaliśmy do niewłaściwej na koncert. Są dwie Suchowole; jedna niedaleko Parczewa pod Lublinem, a druga w pobliżu Białegostoku. Pamiętam, że jeden z muzyków miał taki epizod, nie wiem czy nie Bartek Wrona, że też pojechał nie do tej miejscowości, w której miał zagrać. Kiedyś musiałem się wracać ponad sto kilometrów, bo zapomniałem wziąć case’a z domu. Jakiś roztrzepany wyszedłem z domu i tak to się stało.

Wspomniałeś o roztrzepaniu. Przyznam, że znałem Cię z ekranu TV i Twój głos z głośników radiowych, ale po tych kilku minutach naszej rozmowy sprawiasz wrażenie człowieka, który dość mocno stąpa po ziemi i ma „głowę na karku”.
- Zmiana kodu, czwórka z przodu robią swoje. (śmiech) Do tego miejsca dochodziłem latami, dlatego potrafię bardzo to uszanować i mogę wszystkim to powiedzieć, że pokora jest w życiu najważniejsza. Cieszę się, że nie sfiksowałem, tak bynajmniej mówią znajomi, którzy zwracają uwagę, że jestem tym samym człowiekiem, co wcześniej. Z wiekiem nabywa się ogłady i zmienia się sposób myślenia. Myślę, że gdyby dać tą całą popularność zespołu Weekend, która była w roku 2012, kiedy nie można było się nigdzie ruszyć, wszyscy biegali z kartkami, długopisami i aparatami w ręku, jakiemuś dwudziestolatkowi to on by bardzo szybko ześwirował. Ja podszedłem do tej popularności „na chłodno”, bo wiem, że wszystko co piękne kiedyś się kończy. Nie mówię o tym, że ludzie zapominają o tobie, ale są chwile zachwytu, a za moment są chwile, kiedy jesteś zauważany jako osoba popularna, ale bez takiego szału. Wiem, że ten pył związany z „Ona tańczy dla mnie” już trochę opadł, zespół Weekend tworzy kolejne piosenki i ma się dobrze. Wspięliśmy się na drabince muzycznej już bardzo wysoko, gdzie chyba wyżej nie można i jest super.
Skoro wywołaliśmy temat piosenki „Ona tańczy dla mnie” to ma ona już ponad 80 mln wyświetleń na YouTube. Internet to doskonałe źródło promocji zespołów. Czy Twoim zdaniem jest to lepsze medium niż TV i radio?
- Oczywiście. Żyjemy w dobie digitalu. Ja tylko czekam, kiedy ludzie przez Internet będą mogli wziąć prysznic. (śmiech) Zauważ, że w sieci internetowej mamy już prawie wszystko.

Chociażby możemy robić zakupy przez Internet, oglądać koncerty na żywo.
- Tak. Zakupy, porady, a nawet ostatnio widziałem, że można wziąć udział w mszach odprawianych przez Internet czy wyspowiadać się w internetowym konfesjonale. Mamy więc w sieci rzeczy nawet strasznie kuriozalne. Patrząc przez pryzmat filmów science-fiction z lat 90. i to jak ówcześni twórcy opowiadali o roku 2014, to my już to wszystko przegoniliśmy. Świat w niewyobrażalny sposób poszedł technologicznie do przodu. Internet jest teraz czymś, bez czego większość ludzi nie potrafiłaby żyć. Nie wyobrażam sobie gdybym przez dłuższy czas nie przejrzał swojej skrzynki e-mail.

Jakie są najbliższe plany zespołu?
- Wczoraj (07.11.2014r. – przyp. red.) ukazała się nasza najnowsza płyta pt. „Będziesz na zawsze”. Ponadto stało się coś niesamowitego, bo wychodzi cała kolekcja naszych płyt od naszego zarania. To gratka dla sympatyków grupy Weekend i dla kolekcjonerów. Czegoś takiego jeszcze nie było. Ja sam nawet nie miałem do tego dostępu. Teraz jest sześć krążków, które można postawić na półce i wybierać spośród naszego repertuaru. Gorąco polecam.

Wśród tych płyt znalazła się nawet płyta z kolędami.
- Dokładnie. W wigilijny wieczór fajnie posłuchać Radka. (śmiech)

Czego mogę Ci życzyć na zakończenie?
- Zdrowia i tego, abym napisał, chociaż jeszcze jeden hit jak „Ona tańczy dla mnie”.

Zatem tego Ci życzę, dziękuję za rozmowę i życzę udanego występu podczas Łódź Disco Fest.
- Dzięki. Ja pozdrawiam czytelników Wiadomości24.pl. Trzymajcie się ciepło, do usłyszenia i przede wszystkim do zobaczenia.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto