Radny sługą społeczeństwa

5 lutego 2010 roku w Dzienniku Nowogardzkim została opublikowana wypowiedź nowogardzkiego radnego, Rafała Szpilkowskiego o jednym z tegorocznych przetargów, w którym cena wywoławcza wynosiła 537.887 zł. W wyniku licytacji nieruchomość została sprzedana za cenę 730.000 zł.

Radny podkreślił, że pisze o tym z ogromną satysfakcją, gdyż wcześniej swoim działaniem zapobiegł sprzedaży tego lokalu w drodze bezprzetargowej i dzięki temu gmina wzbogaciła się o dodatkowe 200 000 zł. Radny stwierdza, że na tym nie koniec, bo do sprzedaży jest jeszcze 10 gminnych lokali użytkowych, które zostaną poddane procedurze wyceny i sprzedaży przez licytację. Jak wiadomo, przy sprzedaży przez licytację istnieje prawdopodobieństwo, że uzyskana kwota będzie większa. Tak więc może to jeszcze zwiększyć dochód gminy o następne znaczne kwoty.

Pod artykułem a raczej obok niego, znalazł się komentarz zatytułowany: "Zarabiać, ale na kim i jakim kosztem?" Z tekstu tego komentarza wynika, że redaktor Marcin Nieradka staje po stronie przedsiębiorców - zwłaszcza przedsiębiorców lokalnych. Twierdzi: windowana w przetargach cena może spowodować, że lokalni, gospodarujący u nas od lat przedsiębiorcy poczują się skrzywdzeni. Wyraził nawet nadzieję: Miejmy nadzieję, że przeprowadzając dalsze przetargi gmina pod uwagę nie będzie brać tylko czynników zysku.

Dlaczego ów redaktor zajął takie niezbyt zrozumiałe stanowisko? Czyżby był za rozwiązaniami bardziej przyjaznymi, także dla niego?

Radny jest przedstawicielem wyborców i reprezentuje ich interesy, w najlepszym tego określenia znaczeniu i rozumieniu. W tym przypadku interes powinien być rozumiany jako interes społeczny dotyczący wielu osób - dokładniej, całej społeczności gminy Nowogard.
A może znaczenie i rozumienie określenia "interes społeczny" powinny być inne?